- Dawno cię nie widziałam - stwierdziła znajoma Tajka, z którą Kura prawie codziennie wymienia uprzejmości
- Wolałam, być sama, bo umarł ktoś kto był mi bliski - powiedziała Kura i zawiesiła głos by uniknąć dalszych pytań
- Jesteś ateistką? - dopytywała Tajka nie dając za wygraną
- Nie katoliczką - odpowiedziała Kura
- Wasi zmarli nie idą do raju? - dopytywała Tajka, która pochwaliła się, że kiedyś interesowała się religią zachodu.
Zanim Kura zdążyła jej wytłumaczyć, że mimo wiary śmierć kogoś bliskiego wiąże się z cierpieniem rodziny, która czuje się opuszczona Tajka stwierdziła, że chrześcijańskie podejście jest bardzo egoistyczne.
 |
Źródło http://www.funeralsolutions.com.sg/services/grand_departure.htm |
- W Tajlandii wszyscy myślą o zmarłym i o tym, że wraz ze śmiercią jest się bliżej nirwany. - oznajmiła Tajka
- Na pogrzebie trzeba się cieszyć - dodała
Kura czytała kiedyś o
tajskich pogrzebach i opowieściami znajomej nie była zaskoczona. W kwestii buddyjskich pogrzebów niewiele jest ją w stanie zdziwić. Wystarczy, że na początku swojego singapurskiego życia buddyjski karawan uznała za jeżdżąca dyskotekę.
 |
Źródło http://www.funeralsolutions.com.sg/services/grand_departure.htm |
 |
Źródło http://www.hiaphincasket.com.sg/product.html |
Sądząc po opowieściach koleżanek nie była jedyna.
wow! bardzo mi sie podoba takie podejscie do smierci, pewnie jest sie im latwiej z tym wszystkim pogodzic...
OdpowiedzUsuńkuro trzymaj sie !!
Szkoda, że w Europie się tego nie praktykuje i nie wychowuje w takim duchu, byłoby mniej depresji i mniej smutku. A smutek żałoba, to nic dobrego.
OdpowiedzUsuńFaktycznie, to bardzo ciekawe podejście. Jednak mój rozum nie jest w stanie tego pojąć.
OdpowiedzUsuńDołączam się do powyższego komentarza: Kuro, trzymaj się.
Też mi trudno sobie wyobrazić radosne pogrzeby... a smutek i żałoba może i nie są dobre , ale czasami potrzebne i takie naturalne...
OdpowiedzUsuńRównież słyszałam o tym, że Tajowie nie rozpaczają po śmierci bliskich tak, jak robi się to w świecie zachodnim. Ponoć właśnie wiąże się to z tym, że zgodnie z tradycją buddyjską wierzą, że ta osoba jest bliżej "raju" a poza tym, również zgodnie z buddyzmem, nadmierne przywiązanie do ludzi czy rzeczy to coś niewłaściwego, nasi bliscy nie należą do nas, mają prawo odejść.
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, że takie podejście jest słuszne - po co cierpieć z powodów od nas niezależnych - ale wątpię, żeby ktokolwiek urodzony i wychowany poza tym regionem potrafił w ten sposób myśleć...
Pozdrawiam serdecznie i życzę spokoju i jak najwięcej uśmiechu.