niedziela, 3 lutego 2013

Dieta bengalska

A ma czarne włosy, oczy jak węgielki i według opowieści kurzych koleżanek pochodzi z bardzo bogatego i znanego bengalskiego rodu. Rodzina A przeniosła się do Singapuru by zapewnić dzieciom dobrą edukację, więc ciśnie dzieciaki do nauki bardziej niż wszystkie chińskie matki razem wzięte. A ma w tygodniu wolne tylko jedno popołudnie, ale nie ma limitu i na rozmowy telefoniczne i sms-y. Dzięki temu A i nasz Przychówek prowadzą ożywioną telefoniczną dyskusje i sms-ową konferencję, która nigdy się nie kończy.

Pewnego dnia Przychówek pochwalił się, że będą z A robić wspólny projekt, więc muszą spotkać się po szkole. Chociaż ciężko było wcisnąć spotkanie w napięty plan A w końcu się udało. Gdy Kura ustaliła z mamą A szczegóły dzieciaki prawie skakały z radości.
 Przed drzwiami mieszkania A Kura  przeżyła szok pierwszy.

  • Czy pewno nie chcesz monitorować pracy nad projektem?
  • Czy na pewno się nie boisz zostawić dziecko w moim domu?
  • Czy mi ufasz ? - pytała mama A zdziwiona
Kura czułaby się głupio siedząc na obcej kanapie w niedzielne popołudnie i kontrolując każdy oddech swojego dużego już dziecka, więc poszła na zakupy. Bała się, że popełniła jakąś towarzyską gafę, ale gdy wróciła dzieciaki siedziały grzecznie przy komputerze i grały w durną grę. Mama A przepraszała, że nie udało się nic zrobić .Już wtedy było jasne, że dzieciaki, będą musiały spotkać się znowu, wiec Kura zaprosiła A do siebie.

Wtedy jeszcze nie widziała, że zaproszenie bengalskiego dziecka oznacza zaproszenie całej rodziny. O tym, że A  przyjdzie z mamą i młodsza siostra dowiedziała się dwa dni przed planowaną wizytą od swoich koleżanek.

Dla mamy A było oczywiste, że w gości zaproszona jest cała rodzina. Kura odetchnęła z ulgą, że tata A pracuje poza Singapurem, bo gdyby on chciał przyjść to w kurniku zabrakłoby krzeseł. W sumie zaproszenie dziecka mogło skończyć się przyjęciem, bo A w samym Singapurze ma 150 kuzynek i kuzynów. Kura podziękowała losowi, że poza sympatycznym dzieciakiem dostała w pakiecie tylko  siostrę A i bengalską ,wyjątkowo małomowną babeczkę. I tak nieźle się namęczyła zabawiając ją rozmowa przez dwie godziny. Przejęta rolą i mokra od potu miała mordercze instynkty widząc minę Żywiciela, który pozbawiony towarzystwa siedział w fotelu i zabijał w komputerze jakieś potwory.

Na szczęście dla Kury młodsza siostra A rozładowywała  sztywną atmosferę i zajadała się polskimi chruścikami.

  • Czemu nie jesz lodów? - zapytała dziewczynka
  • Bo jestem na diecie - odpowiedziała Kura ucinając temat
  • Czas do domu - stwierdziła mama A widząc, że jej młodsza poczuła się zbyt swowodnie.
  • Odprowadzimy Was do metra - powiedziała Kura i zabrała dzieciaka na wieczorny spacer
Mamie A natychmiast po opuszczeniu domu rozwiązał się język. Gadała jak kataryna i w ciągu piętnastu minut powiedziała o sobie więcej niż w ciągu  dwóch godzin. Przy okazji ponarzekała na bengalskich robotników budowlanych, którzy często mają zatargi z policją i na swój paszport, który przed każdym wakacjami zmusza ją do wizyt w ambasadach.

Gdy Kura zrozumiała, że przyczyną małomowności Bengalki był Żywiciel, zalegający w fotelu czas było się pożegnać.

  • Jak chcesz schudnąć musisz kochać się mężem trzy razy dziennie - wyszeptała mama A wsiadając do metra
Kura zaniemówiła. Oto kobieta, która bała się zostawić dziecko u kumpla z klasy, kobieta, która w męskim towarzystwie nie pytana nie mówi w bezpośredniej rozmowie otwartością zaskakuje nawet  Kurę. Szczerze mówiąc Kura nadal jest w szoku, a ponieważ projekt dzieciaków nadal jest w punkcie wyjścia pewnie jeszcze nieraz się spotkają.

Uśmiechając się do siebie liczy na wiele ciekawych historii tylko musi gdzieś schować Żywiciela, bo w jego towarzystwie niczego się nie dowie.

14 komentarzy:

  1. Ha, bedziemy obserwowac, jak bengalska dieta dziala na Kure! ;)
    M.

    OdpowiedzUsuń
  2. ha ha ha jak zwykle potrafisz w zabawny sposób wiele ciekawych rzeczy opowiedzieć, Żywiciela do sypialni lub na brydża do Kolegów proponuję wysłać :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hi,

    polubiłam od razu Twój sposób widzenia i opisywania świata wokół ciebie, Kuro :-)
    Kilka tygodni temu, mój starszy syn Luca pisała prace o dowolnym kraju z poza Europy. Jak to się stało, ze wybraliśmy Singapur, nie wiem ale wiem, ze spędziłam z nim prawie tydzień na wyszukiwaniu ciekawostek o tym kraju. Gdybym wtedy wiedziała, ze jest taki fantastyczny blog, niczym skarbnica wiedzy o Singapurze, to na pewno dostałby 10 a nie 9,8 ;-)

    Dosiądę się do Twojego wirtualnego "stołu' i będę czekać na kolejne 'z życia wzięte' :-)

    pozdrawiam z zimnej Holandii
    Karina

    OdpowiedzUsuń
  4. Żywiciela pogonić do prasowania, w tym małym pomieszczeniu-składziku ;) Ewentualnie na jogging.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dieta dietą, ale czy Wy planujecie się kiedyś ujawnić? Byłoby milo zobaczyć o kim się czyta :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kuro, co było w moim poprzednim komentarzu niewłaściwego, ze go nie zaakceptowałaś?

    pozdrawiam
    Karina

    OdpowiedzUsuń
  7. Anonimowa z 22.21 nie widzę Twojego poprzedniego komentarza nawet w spamie:(. Jeśli możesz wyślij swój komentarz jeszcze raz.

    OdpowiedzUsuń
  8. 4 lutego 2013 06:49 ujawnimy się w ostatnim odcinku. Powiemy przynajmniej jak mamy na imię.

    OdpowiedzUsuń
  9. Luca Noah witaj w naszej kuchni. Nie podajemy herbatki, ale gotujemy posty prawie codziennie. Skoro jesteś od niedawna zacznij czytać od początku ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kuro, twoje notki poprawiają mi mój bardzo słaby nastrój, wielkie dzięki za to!
    A co do mamy A., to przy jej ostatnich słowach szczęka mi opadła ^^

    OdpowiedzUsuń
  11. jak to w ostatnim odcinku? lepiej zeby wasz serial nigdy nie dobiegl do konca. a do wyjscia z cienia to mozecie sie ojawnic juz teraz. napewno nie tylko ja umieram z ciekawosci :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Ciekawość to pierwszy stopień do piekła ;) a tak na serio myślę, że bez Kury, Żywiciela i Przychówka azjatycka kuchnia straciłaby swój urok, więc na razie zostanie tak jak jest...

    OdpowiedzUsuń
  13. Ale szkoda. No ale następne spotkanie na pewno będzie znacznie ciekawsze, jak już pozbędziesz się chwilowo z domu Żywiciela :)

    OdpowiedzUsuń
  14. No proszę, nawet mnie idea diety bengalskiej powaliła na łopatki :D
    Myślę, że masz Kuro rację... anonimowość dodaje Waszej Azji od kuchni ekstra smaczek :) Oczywiście umieram z ciekawości, aczkolwiek mam nadzieję, że ostatni odcinek nie nastąpi jeszcze przed dłuuuuuugi dłuuugi czas :)

    OdpowiedzUsuń