wtorek, 23 października 2012

Singapurska demokracja

Przy wejściu do łazienek są włączniki światła i czerwone przyciski, których naciśnięcie powoduje podgrzewanie wody w łazience. Już dawno nazwaliśmy je pstryczki elektryczki i przywykliśmy do ich obecności.
Gdy Kura zaczęła gotować domowe, polskie obiadki i zmywać coś więcej niż szklankę po kawie zaczęła szukać takiego samego guziczka w kuchni.

  • Gdzieś musi być cholerny guzik. Niemożliwe by myli garnki w zimnej wodzie - marudziła Kura, która w największym garze gotowała wodę do zmywania naczyń
  • No nie ma - powiedział Żywiciel, który przyjrzał się każdemu kącikowi w kuchni, schowku, pomieszczeniu gdzie stoi pralka i dodatkowej łazience z której nie korzystamy.
Kura niestety nie miała pojęcia dlaczego projektant nie przemyślał sprawy i nie umieścił opcji pogrzania wody w kuchni. Pogodziła się z faktem, że po każdym domowym obiadku będzie gotowała wodę do zmywania lub kupi zmywarkę.
Maszyny myjące, które pod polskie strzechy zawędrowały lata świetlne temu w Singapurze nie są popularne. Żadna azjatycka koleżanka Kury nie ma zmywarki. Trudno się dziwić małej popularności maszyn myjących, bo niewiele osób gotuje w domu, a Ci którzy to robią, nie myją własnoręcznie tylko własno-maid-nie. Zwykle krojeniem, skrobaniem, a potem zmywaniem i sprzątaniem zajmuje się pomoc domowa, której komfortem niewiele osób się przejmuje.

  • Nie mogę pogrzać wody w kuchni. Bardzo mnie to denerwuje - powiedziała Kura do sąsiadki
  • A próbowałaś włączyć podgrzewacz w łazience Przychówka? - zapytała sąsiadka
Kura nigdy nie próbowała. Przychówek od dawna myje się sam i sam włącza i wyłącza wodę we własnej łazience. Umieszczenie podgrzewacza łazienkowego w dziecięcej łazience wydało jej się nielogiczne, ale po powrocie do domu wcisnęła czerwony przycisk.

  • Hura mam ciepłą wodę w kuchni! - krzyczała uradowana Kura
  • No to gdzie jest ten guzik? - zapytał Żywiciel
  • W łazience u dzieciaka - oznajmiła Kura z miną odkrywcy
  • Singapurska myśl technologiczna - rzucił Przychówek złośliwie

Zaprzyjaźniona Azjatka wytłumaczyła Kurze, że tego typu rozwiązania są typowe dla osiedli prywatnych, a umieszczenie guzika podgrzewającego kuchenną wodę tuż przy łazience wynika z oszczędności. W założeniu projektantów ludzie mieszający w condominium mają pomoc domową, która najpierw powinna umyć dzieci, a potem gnać myć gary po rodzinnej kolacji. Inaczej czeka ją szorowanie patelni w lodowatej wodzie. Pani domu w założeniu projektantów do kuchni raczej nie zagląda więc braku guzika pewnie nie nawet nie zauważy.

Skoro Kura złamała obowiązujący kanon i zaczęła własnoręcznie gotować, a potem zmywać to nie powinna marudzić i przyjąć to co dają z dobrodziejstwem inwentarza. W końcu jej mieszkanie i tak nie jest najgorsze. Niektóre bardziej ekskluzywne apartamenty mają oddzielną klatkę schodową, by pomoc domowa nie wchodziła tymi samymi drzwiami co pracodawcy. W singapurską demokrację Kura nigdy nie wierzyła, ale miała nadzieję, że ludzi tu są trochę bardziej rozsądni.

9 komentarzy:

  1. To Kura jeszcze wierzy w jakakolwiek demokracje? Gratuluje Kurze optymizmu! Demokracja to w teorii swietny wynalazek, ktory nie ma w praktyce zadnego zastosowania.

    OdpowiedzUsuń
  2. My też nie mamy ciepłej wody w kuchni. Niestety dla odmiany permanentnie, bo pstryczka również brak;)

    OdpowiedzUsuń
  3. No jak to? Przecież to właśnie bardzo rozsądne - wszystko zorganizowane pod kątem pomocy domowej, która w Singapurze jest równie popularna jak w Polsce zmywarka do naczyń. :)

    niepiątkowa A.

    P.S. Rok świetlny to miara odległości, nie czasu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Niepiątkowa A w wielu singapurskich domach pomoc domowa traktowana jest gorzej od gekonów. Wiele z tych dziewczyn głoduje, lub dojada to czego nie zjedli pracodawcy...Wiele śpi na podłodze w kuchni lub w pokoju dzieci również na podłodze.
    Są też takie które mają normalne warunki pracy. Jasne, że jak jest duża rodzina, małe dzieci to jest ciężko, ale brak możliwości pogrzania wody w łazience która z definicji przeznaczona jest dla maid i zimna woda w kuchni to chyba największa durnota z jaką zetknęłam się w Singapurze.

    Wyobraź sobie, że jedna z moich koleżanek po pół roku dzięki przypadkowej rozmowie dowiedziała się, że jej pomoc domowa myje się w zimnej wodzie. Do głowy jej nie przyszło, że w mieszkaniu gdzie jest gazowy podgrzewacz wody, który grzeje wodę do 3 łazienek o 4 "zapomina". Szczerze mówiąc ja też bym tego nie odkryła.
    Ps. Lata świetlne temu to znaczy dawno dawno temu...;) nie tylko ja tego używam sprawdziłam w google ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pod koniec pazdziernika 2012 roku porzuciliśmy ustabilizowane życie w pewnym dużym mieście w Europie i zamieszkaliśmy w mieście Lwa - Singapurze....

    Od dzis polska kolonia w Singapurze jest wieksza o co najmniej dwie jednostki. Chyba, ze ktos z nas dzis opuscil Singapur.

    Dziekujemy za wszystkie wpisy na blogu. Teraz ide szukac cieplej wody i czerwonych przyciskow w domu.

    OdpowiedzUsuń
  6. nie wiązałabym tego z demokracją, tylko z mentalnością. u nas też było podobnie, ale przyszedł socjalizm i wszystko zmienil. dzisiejsze maid w Polsce nieźle zarabiają, a niechby tylko pańcia odmówiła ciepłej wody, to ho, ho :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Przecież żartowałam. W organizowanie czegokolwiek pod kątem pomocy domowej nie wierzę, aż taką idealistką nie jestem.
    Swoją drogą, gdybyście mieli maid, mogłabyś się, Kuro (a przy okazji i my), jeszcze sporo dowiedzieć, o życiu ludzi z dołu drabiny społecznej. Bo podejrzewam, że ciągle jeszcze bardzo mało wiemy.
    A.

    OdpowiedzUsuń
  8. Cóż bez pomocy domowej ale ze zmywarką i ciepłą wodą z dalekiej Polski radośnie mogę iść spać ;-)

    OdpowiedzUsuń