piątek, 5 października 2012

Żyć wiecznie

  • Pani nam powiedziała, że w sobotę zmarł dziadek Marudy i nie będzie go kilka dni w szkole - wygłosił dzieciak ze smutkiem w głosie
Kurze też smutno się zrobiło, bo dziadka Marudy znała od pierwszych dni z Singapurze. Starszy pan   chociaż władał 4 językami to nigdy nie nauczył się angielskiego. Nie musiał, jego chiński był tak dobry, że kilka razy w tygodniu przyjeżdżał do szkoły by pomagać małym Chińczykom w zadaniach domowych. Lubił grać w madżonga, a Kurę raczył historią Wietnamu opowiadaną po francusku. Informacja o jego śmierci wycisnęła łzy z wrażliwych dziewczynek, a nauczyciela Przychówka musiała zrobić specjalną lekcję o nieuchronności śmierci.
Kura i Hiszpanka, które zgodnie z obyczajem poszły na ceremonię pogrzebową widziały smutną rodzinę Marudy, samego Marudę oraz panią R, panią dyrektor ze szkoły, kilka znajomych Malajek i panią z najbliższego sklepu spożywczego.
 
    • Ciekawe kto będzie woził teraz Marudę do szkoły? - zastanawiał się Przychówek wracając ze szkoły
    • Nie mam pojęcia, ale mu nie zazdroszczę. Maruda jest marudny, ale dziadek był całym jego światem. Pewnie nie będzie mu lekko - powiedziała Kura
    Gdy następnego dnia Kura zobaczyła rower dziadka Marudy, a potem jego samego myślała, że zobaczyła ducha. Przetarła oczy ze zdumienia i już wiedziała, że zaszła jakaś fatalna pomyłka. Była bardzo ciekawa czyj pogrzeb odwiedziła i kto namieszał. Szybko zadzwoniła do Hiszpanki, która po usłyszeniu kurzej relacji popłakała się ze śmiechu.
    Ustalenie faktów zajęło kilka dni. Winnego nie odnaleziono. Rodzice Marudy twierdzą, że dzwoniąc do szkolnego sekretariatu powiedzieli:

    • Zmarła babcia Marudy żona znanego w szkole dziadka
    Jednak zanim informacja opuściła szkolny sekretariat i dotarła do klasy Przychówka z babci  zrobił się dziadek. Kura już dawno podejrzewała, że pani AAA, która jest szefową sekretariatu ma problem ze zrozumieniem prostej informacji po angielsku, ale nie myślała, że kiedykolwiek będzie się z tego cieszyć.

    • Bardzo mi przykro z powodu śmierci pana żony - powiedziała Kura do dziadka Marudy gdy już ochłonęła po wydarzeniach ostatniego tygodnia.
    • Moja żona nie wychodziła z domu wiele lat. Była bardzo chora więc dobrze, że jej życie się skończyło - odpowiedział dziadek Marudy, a Kura otworzyła usta ze zdumienia.
    • Byłam na jej pożegnaniu - oznajmiła Kura
    • Ja wolałem być sam w domu. Pożegnać się po cichu. Słyszałem jednak, że dużo ludzi przyszło.  Wszyscy pewnie myśleli, że to ja umarłem. Zawsze jak ktoś w rodzinie umiera to ludzie myślą, że to ja. To już piąty raz gdy ludzie przyszli na mój pogrzeb - powiedział dziadek Marudy.  
    • Skoro umierał pan już tyle razy to będzie pan żył wiecznie - stwierdziła Kura
    Dziadek Marudy tylko się uśmiechnął, usadził Marudę na bagażniku swojego 50 letniego roweru i pojechał do domu. Wigoru i sprawności fizycznej może mu pozazdrościć nie jeden czterdziestolatek. Mimo prawie 90 lat człowiek tyska energią. Nie tylko Kura wierzy, że on będzie żył wiecznie.

    17 komentarzy:

    1. No, ja bym na widok dziadka-ducha na pewno zeszla z tego swiata! Ty jakas odporna na duchy jestes, czy co?

      OdpowiedzUsuń
    2. Dobre!!!Wieczny dziadek!
      Widze Kuro z kazdym postem ze wrastrz coraz bardziej w spoleczenstwo.
      Pozdrawiam
      Ewa

      OdpowiedzUsuń
    3. i niech tak się stanie :-) powodzenia i wiecznego życia w zdrowiu dla Dziadka Marudy

      OdpowiedzUsuń
    4. Ewa jak sobie pomyślę, że kiedyś trzeba będzie zapakować walizkę i stąd wyjechać, to aż mi się smutno robi:( .
      Masz rację coraz bardziej czuję się kawałkiem tej społeczności chociaż tutejsza nigdy nie będę.

      OdpowiedzUsuń
    5. trochę jak mój dziadek, miał wiekową ukrainę, która była świadkiem mych narodzin, dzieciństwa, młodości durnej i chmurnej, a potem ciach... wypadek.
      serdecznie pozdrawiam Dziadka Marudy, uśmiecham się ilekroć widzę takich dziadków, bo przypomina mi się moj, ukochany i najwspanialszy.
      uściski!

      OdpowiedzUsuń
    6. Jak się zwracasz do Dziadka Marudy, "uncle" - po singapursku czy po prostu po imieniu?
      Pozdrowienia z Sajgonu
      Pami I

      OdpowiedzUsuń
    7. Dzieci mówią po singapursku " uncle" do wszystkich dorosłych którzy nie są nauczycielami. Nawet na pana dyscyplinę dzieciaki mówią " "good uncle"

      OdpowiedzUsuń
    8. No nie, chciałabym zobaczyc Kury mine, bo musiała być rewelacyjna....hihi...:)

      Dziadek pewnie jak kot, ma siedem żyć..;)

      OdpowiedzUsuń
    9. o kurcze jaka śmieszne historia !! :D:D

      OdpowiedzUsuń
    10. Kuro- tak wyczuwam to w kazdym poscie!

      OdpowiedzUsuń
    11. Historia dajaca nadzieje....
      Super.

      OdpowiedzUsuń
    12. "uncle" to po singapursku?
      :))))
      to musi byc zabawny językowo kraj.

      OdpowiedzUsuń
    13. To jest generalnie ciekawe miejsca nie tylko językowo. ;) Księżna dotchnęłaś ciekawego tematu. Tu nie tylko dzieciaki używaja określenia" wujku i ciociu" nawet sprzedawca w sklepie zwròci się bezpośrednio do kogoś mlodego lub z szacunkiem powie ciociu do osoby starszej. Dzieciaki szkolne o switch szkolnych kolegach mòwia "Kuzyn" chociaż nie łaczy ich kuzynostwo w naszym rozumieniu.

      OdpowiedzUsuń
    14. coś jak "towarzyszu", "towarzyszko" :)
      i mam pytanie: czy w singapurskim miesza się angielski z rodzimym jakimś dialektem, tak jak w Polsce współczesny cygański jest mieszanką "ichniejszej mowy" z polskim?

      OdpowiedzUsuń