Bardzo ciężko jest w Singapurze zobaczyć zachód słońca. Zmierzch jest tu krótki, a słońce znika jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Podobno w parku podłużnym można uchwycić słońce, które chowa się do morza, ale tylko w okolicach 19, w dni bezdeszczowe gdy nad wodą nie unosi się mgła. Zobaczenie singapurskiego zachodu słońca graniczy więc z cudem. No cóż nie można mieć wszystkiego, życie wśród wieżowców niedaleko równika musi mieć jakieś wady.
Takie widoki możliwe są tylko za singapurską granicą na pełnym morzu ponad godzinę drogi od Tanah Merah Ferry Terminal, ale my moglibyśmy podróżować jeszcze dłużej. Na żywo zachodzące słońce wygląda jeszcze piękniej niż na zdjęciach.
Takie widoki możliwe są tylko za singapurską granicą na pełnym morzu ponad godzinę drogi od Tanah Merah Ferry Terminal, ale my moglibyśmy podróżować jeszcze dłużej. Na żywo zachodzące słońce wygląda jeszcze piękniej niż na zdjęciach.
oj tak...azjatyckie słonko tak szybko zachodzi....pamiętam raz, weszłam do sklepu gdzieś w centrum handlowym za dnia, wyszłam po pół godzinie i była ciemnośc - zdawało mi się że pół dnia zgubiłam..:)
OdpowiedzUsuńA wiesz, Kuro, ten sam problem mieliśmy na Goa :) Pierwszego i drugiego dnia przegapiliśmy zachód słońca, trzeciego siedliśmy i się gapimy... Okazało się, że to słońce nie chowa się za horyzontem, tylko o wiele wyżej, za taką jakby ścianą chmur! I dziwnie było, bo choć gorąco, to dzień krótki, jak to w zimie (grudzień był). Musieliśmy uważać, żeby nas noc nie zastała na jakimś odludziu.
OdpowiedzUsuńNo cóż, nie każdy ma tak dobrze, jak Mały Książę, który pewnego razu oglądał zachód słońca na swej planecie aż 43 razy! :))
OdpowiedzUsuńW (prawie)niemym zachwycie pozostaję:)
OdpowiedzUsuńNie martw się, od przepięknych, długich zachodów (i wschodów) słońca masz przecież... Polskę :)
OdpowiedzUsuńA w końcu przecież do nas trafisz.