Singapurscy seniorzy chińskiego pochodzenia zwykle mieszkają ze swoimi dziećmi i opiekują się własnymi wnukami. To oni dbają by ich potomkowie nie zapomnieli o języku i obyczajach przodków. Zapracowane dorosłe dzieci reprezentujące obecnie singapurską klasę średnią dość często mówią w domu po angielsku. Gdy za kilkanaście lat odejdzie stare pokolenia wiele dzieci będzie się uczyło języka przodków jak języka obcego. Teraz jednak o zachowanie tradycji dbają babcie, które w ciągu tygodnia zarządzają domem, odprowadzają wnuki do szkolnych autobusów, ćwiczą thai chi i zachowują się jak wszystkie babcie na świecie.
W weekendy singapurskie emerytki wyjmują z szafek swoje paszporty, jadą autobusem do przystani, a potem na kilka godzin zapominają o całym świecie.
Hazard czyli: ruletka, jednoręcy bandyci i inne kasynowe gry są tym co singapurskie seniorki kochają najbardziej. W kulturze chińskiej gry hazardowe traktowane są tak samo jak gra w madżonga czy szachy. Wierzący w horoskopy i talizmany Chińczycy liczą, że szczęście i wielka wygrana przyjdą kiedyś i do nich. Niektórzy grają bez opamiętania, inni z umiarem, ale zawsze w oparach tytoniowego dymu.
Chociaż wielu chińskich seniorów ma problemy z poruszaniem się to na widok pływającego kasyna włączają turbodoładowanie i gnają przed siebie aż do utraty tchu. Biegnąc na swoich małych chińskich nóżkach wyglądają jak stado pingwinów wypuszczone z klatki.
Kura obserwując seniorów hazardzistów pomyślała, że jeszcze bardzo mało wie o Singapurczykach. Do tej pory myślała, że emerytura to czas robienia swetrów na drutach, a nie grania w Blackjack-a.
Od swoich singapurskich koleżanek wie, że na Leisure World bywają nauczycielki emerytki ze szkoły Przychówka oraz pani z biblioteki, która jest fanką karaoke oraz dobrego jedzenia.
W sumie Kura powinna pomyśleć o jakimś ciekawym zajęciu na stare lata. Skoro dzieciak starzeje się szybko to i ona razem z nim.
W weekendy singapurskie emerytki wyjmują z szafek swoje paszporty, jadą autobusem do przystani, a potem na kilka godzin zapominają o całym świecie.
Hazard czyli: ruletka, jednoręcy bandyci i inne kasynowe gry są tym co singapurskie seniorki kochają najbardziej. W kulturze chińskiej gry hazardowe traktowane są tak samo jak gra w madżonga czy szachy. Wierzący w horoskopy i talizmany Chińczycy liczą, że szczęście i wielka wygrana przyjdą kiedyś i do nich. Niektórzy grają bez opamiętania, inni z umiarem, ale zawsze w oparach tytoniowego dymu.
Chociaż wielu chińskich seniorów ma problemy z poruszaniem się to na widok pływającego kasyna włączają turbodoładowanie i gnają przed siebie aż do utraty tchu. Biegnąc na swoich małych chińskich nóżkach wyglądają jak stado pingwinów wypuszczone z klatki.
- Czemu te panie gotowe są na godzinną podróż, stanie w kolejce, przekraczanie granicy skoro w Singapurze też są kasyna? - zastanawiała się Kura
- Wolą przyjechać tu, bo Singapurczyk za samą wizytę w kasynie musi zapłacić 100 dolarów, a tu transport i jedzenie w formie bufetu kosztują niespełna 50 dolarów. No i takiej swobody nie ma stałym lądzie - stwierdził Żywiciel
Kura obserwując seniorów hazardzistów pomyślała, że jeszcze bardzo mało wie o Singapurczykach. Do tej pory myślała, że emerytura to czas robienia swetrów na drutach, a nie grania w Blackjack-a.
Od swoich singapurskich koleżanek wie, że na Leisure World bywają nauczycielki emerytki ze szkoły Przychówka oraz pani z biblioteki, która jest fanką karaoke oraz dobrego jedzenia.
W sumie Kura powinna pomyśleć o jakimś ciekawym zajęciu na stare lata. Skoro dzieciak starzeje się szybko to i ona razem z nim.
Ja jako przyszla babcia tez mam obawy, ze moje wnuki nie beda znaly jezyka polskiego. Moje dziewczyny mowia wprawdzie po polsku, bo w domu uparcie rozmawialismy wylacznie w tym jezyku, wbrew protestom dzieci, ale z wnukami bedzie juz gorzej.
OdpowiedzUsuńChyba ze zgryzoty oddam sie hazardowi.
Kuro! Popatrzyłam na swe życie i tak:
OdpowiedzUsuń1. opary dymu +
2. hazard + (co prawda tylko lotto i tylko czasem, ale też wierzę w wygraną i pozaziemskie cywilizacje - w coś trzeba ;-))
3. mimo braku wieku emerytalnego robię na drutach (możliwe, że gdy ów wiek jednak osiągnę zmienię hobby na polowanie na pływające kasyna ;-))
jestem zatem chińską seniorką.
howgh
Opis biegnących Singapurczyków - choć zapewne odrobinę niepoprawny politycznie - jest niezwykle obrazowy. Prawie jak scena z filmu:)
OdpowiedzUsuńAch ten "najwspanialszy na świecie rząd" ;)
OdpowiedzUsuńSwetry na drutach to chyba jednak nie w Singapurze, nie ten klimat ;)
OdpowiedzUsuńBardzo lubie patrzec na chinskich emerytow cwiczacyh tai chi - jest w tym taka harmonia i skupienie i wowczas zupelnie nie przypominaja pingwinow, szczegolnie jesli sa to panie cwiczace z wachlarzami.
Pozdrawiam!
Pewna chińska babcia opisana jest w książce Lucy Lum "Cierń miasta lwa"... Kto ma ochotę niech przeczyta, ale uprzedzam, że nie jest to lekka lektura. Trudno uwierzyć, że Chińczycy tacy są- zupełnie inny świat.
OdpowiedzUsuńIMI
kolejny raz świetna dawka humoru- dzięki!
OdpowiedzUsuńA propos singapurskiego spoleczenstwa, Kuro, czy dotarly do Ciebie informacje o "linczu" niejakiej Amy Cheong za rzekomo rasistowski wpis na facebooku?
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem Twojej opinii na ten temat :)
Natalia ja tu widziałam Chinki w kozakach więc sweterek też się przyda. ;)Panie ćwiczące thai chi z dużym prawdopodobieństwem są tymi samymi paniami co w sobotę biegusiem do kasyna. ;)
OdpowiedzUsuńO linczu wiem tyle co prasy. Moje znajome nic na temat nie mówiły.
Ania M jak bym pisała jako paniusia X to by mi nie wypadało starszych pań do pingwinów porównać, ale skoro ja sama jestem Kura to mogę żyć w świecie zwierząt. ;)
OdpowiedzUsuń