No i przyjechali, a wraz z nimi kiełbasa krakowska, kabanosy, prince polo i 40 pasztetów. Kura zawsze wierzyła w talent swoich rodziców, ale nigdy nie pomyślałam, że co do grama wykorzystają limit bagażowy i na koniec świata przywiozą walizkę pysznego, polskiego żarcia.
Co tam jedzenie chińskie, malajskie i hinduskie my mamy w domu niezły pasztet oraz grzyby pachnące polskim lasem.
Przez najbliższy miesiąc będziemy jedli i pili i świetnie się bawili, bo polską rozmowną z żubrem na obrazku też do nas przywieźli.
Chociaż podróżowali 16 godzin i na razie mają jet laga to nic się nie zmienili, a po piętnastu miesiącach rozłąki wydają się nam wyjątkowo bliscy.
Co tam jedzenie chińskie, malajskie i hinduskie my mamy w domu niezły pasztet oraz grzyby pachnące polskim lasem.
Przez najbliższy miesiąc będziemy jedli i pili i świetnie się bawili, bo polską rozmowną z żubrem na obrazku też do nas przywieźli.
Chociaż podróżowali 16 godzin i na razie mają jet laga to nic się nie zmienili, a po piętnastu miesiącach rozłąki wydają się nam wyjątkowo bliscy.
Na moje oko za mało prince polo przywieźli;-) Bawcie się dobrze. hotya
OdpowiedzUsuńBrawa dla Rodziców! Naprawdę jestem pod wrażeniem ;)
OdpowiedzUsuńhahaha;) my też zawsze zamawiamy w zestawie pasztety (dla odmiany PROFI), michałki albo krówki i kabanosy, ale drobiowe i to konkretnie jednego rodzaju;)
OdpowiedzUsuńZa to zawsze można kupić kiszoną kapustę:) Niemiecką;) Byłabym pewna, że tym bardziej w Singapurze to nie problem...
To bardzo miłe z ich strony. ;) Za polskim jedzeniem na pewno się tęskni. :)
OdpowiedzUsuńSmacznego!
Zazdroszcze i chwil z rodzina i kabanosow! Baw sie dobrze! :-)
OdpowiedzUsuńJestem okropnie ciekawa co Twoje tutejsze kolezanki powiedzialyby po sprobowaniu polskich wedlin, poczestujesz je?
OdpowiedzUsuńNoname2002
Wow, niezła paczka! Życzę więc radości związanej z polskimi smakami, dużo rozmów przy żubrówce i wspaniałego czasu spędzonego z rodzicami :)
OdpowiedzUsuńBawcie się dobrze! Tak patrzę na te smakolyki i myślę sobie jakie to szczęście, że w Toronto mam pelno polskich sklepów. Narobilaś mi 'smaka'! Będę musiala wybrać się na zakupy, bo szczególnie oczy mi się zaświecily do tego prince polo!! :)
OdpowiedzUsuńmilego pobytu zycze rodzicom a i wam tez najlepszych chwil z nimi pozdrawiam Ela z rodzinka
OdpowiedzUsuńŁał !!! Brawo!!! Rodzice są the best! Moi tez zawsze zwożą tonę kabanosow etc! Wesolych Świat ! Katalina
OdpowiedzUsuńnastepnym razem niech Rodzice zrezygnuja z kartonowych pudelek od cukierkow - te mozna w woreczki a zawsze kilkogram wiecej kielbasy albo princow wejdzie
OdpowiedzUsuńSMACZNEGO!
ja powiem szczerze, że po miesięcznym pobycie w Singapurze nie mogę patrzeć na ryż, kurczaka, curry itp więc szczerze Was podziwiam, że przez taki okres jesteście w stanie jeść jeszcze ichniejszą kuchnię:)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękujemy za wszystkie mile słowa i dobre rady:). Pewnie przydadzą się w przyszłości.
OdpowiedzUsuńFantastyczni rodzice!
OdpowiedzUsuńOd razu widać co preferujecie w polskim menu:)
A firmy powinny płacić Wam za reklamę:)
Moc pozdrowień dla całej Waszej Familii!!!!!!!!!!!!!!!!
A.M.Maniak
Przywiezione polskie zarcie juz pewnie przejedzone. Jezeli zalozyc, ze Japonia jest blisko Singapuru, to nie ma co zalowac braku polskich sklepow. W Japonii sa wysylkowe z polskimi produktami (przynajmniej niektorymi). Znalazlam http://sobonfoods.co.jp/save.html
OdpowiedzUsuń[Swietny Twoj blog - super sie czyta].
HAHAHAHHA rodzice naprawdę się spisali :) Chociaż ja teraz już nie jadam Podlaskiego coś się zatrułam nim ostatnio, teraz tylko Profi przysniutki bezglutenowy, a tak to wszystko wzorowo :)
OdpowiedzUsuń