poniedziałek, 29 października 2012

Gdy dyrektor bajki opowiada

  • Możesz jeść trochę wolniej. Zachowujesz się przy stole jak prosiak - powiedziała zniesmaczona matka widząc jak Przychówek pochłania ryż z mięsem
  • Nie przesadzaj. Jeść mi się chce. Od 6.30 to można porządnie zgłodnieć - stwierdził dzieciak
  • To czemu nie jesz drugiego śniadania w szkole? - dopytywała Kura
  • Nie mam czasu na jedzenie, bo chodzę do biblioteki. Tam codziennie dzieje się coś ciekawego. Dziś czytała nam bajki pani dyrektor i było super - powiedział Przychówek
Gdyby Kurze ktoś czytał bajki też by nie jadła. Kupując dziecku drugą porcję obiadową, pozazdrościła fantastycznej szkoły gdzie zawsze dzieje się coś fajnego.
Podczas jednego z ostatnich dyżurów bibliotecznych Kura widziała jak pani vice-dyrektor, kobieta koło 50 czytała pierwszakom Jasia i Małgosię. Siedziała na podłodze z wielkim plastikowym nosem i udawała Babę Jagę tak, że wszystkie pierwszaki piszczały ze strachu.
Kura porzuciła wtedy rozkładanie książek, usiadła obok dzieci na podłodze i sama posłuchała fantastycznej interpretacji bajki, którą znała od lat.

  • Czy nie można tego czytania przenieść? Gdyby czytanie bajek było po lekcjach przychodziłoby więcej dzieci ? - powiedziała Kura chwaląc pomysł głośnego czytania

Pani dyrektor zadarła głowę, spojrzała na Kurę, poklepała ją po ramieniu i z uroczym uśmiechem powiedziała:

  • Zapraszamy do czytania w przyszłym roku. Najlepiej przed lekcjami pierwszaków. Maluchy chętnie słuchają, ale szybko się męczą, więc trzeba czytać szybko i dynamicznie. My nadal będziemy czytać na przerwie, bo chcemy by dzieci stawiały książki przed innymi przyjemnościami - powiedziała uznając dyskusję za zakończoną.
Czepliwi pewnie uznaliby ją za dyktatora, ale wymarzony cel chyba osiągnęła. Doroczny konkurs ujawnił, że uczniowie ze szkoły Przychówka przeczytali prawie trzy więcej książek niż ich rówieśnicy ze szkół sąsiedzkich. A wszystko dzięki bajkom, które dyrektorzy czytają w czasie gdy mogliby pić
kawę.

9 komentarzy:

  1. Wiem, że SG rajem na ziemi nie jest, ale taka inicjatywa i ogólne zaangażowanie szkoły w urozmaicanie, pracę z dzieckiem jest fantastyczne. Widzę, jak teraz wygląda szkoła - trochę jak praca w corpo. Wchodzisz, odbębniasz swoje, wypadasz z ulgą. :)

    PS. Kuro chyba zrobiłaś literówkę - zamiast fantastycznej jest fanatycznej :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękujemy za obywatelską czujności. W kwestii głównej masz rację oczywiście.

    OdpowiedzUsuń
  3. Milo slyszec o takich inicjatywach :-) az sama wrocilam do czasow gdy mi dziadek, mama i tata bajki czytali i opowiadali dzieki temu teraz nadal ksiazki kocham i to miloscia wielka

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja mam takie jedno pytanie, jak to jest z wakacjami w Singapurskiej szkole? Może już wspominałaś ale nie jestem na bieżąco więc jeśli możesz odpowiedz :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Marzy mi się taki dyktator dyrektor w szkole mojego dziecka. Och! ... aż sobie westchnęłam ...

    ewe

    OdpowiedzUsuń
  6. hmm zawsze potrafisz zdołować Kuro ;-) nie dość, żźe system edukacji w Polsce wygląda jak wygląda , to Ty o zaangażowaniu Dyrektora szkoły wyskoczyłaś :-) pozdrawiam
    miło, takie wieści czytać :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wakacje zaczynamy za niecałe trzy tygodnie. Jeszcze jeden egzamin i będzie luz aż do 1 stycznia gdy zacznie się kolejny rok szkolny, a Przychówek awansuje o klasę wyżej.

    OdpowiedzUsuń
  8. ile godzin dzieci siedza w szkole? bo cos mi swita, ze sporo... z 8? jak dla mnie to przesada, takie niejedzenie caly dzien. To nie przedkladanie czytania nad przyjemnosc, tylko nad koniecznosc!!
    Wspaniale rozwijają umysły, ale po raz kolejny odnoszę wrażenie, ze zdrowie i zdrowe odżywianie są dla nich, nie tyle sprawą drugorzędną, ile w ogóle nieistotną

    OdpowiedzUsuń
  9. To zależy od wieku dziecka i zajęć dodatkowych maluchy czyli klasa 1 i 2 nie więcej niż 6 starsze różnie czasem 9 ( ale wtedy są dwie przerwy na żarełko).
    Temat zdrowego odżywania to w Singapurze temat rzeka... prawdę mówiąc nie ma go wcale. Dzieciaki mają wiedzę teoretyczną wyniesioną z lekcji, ale można ją o kant d.. py potłuc bo idą do domu a tam jedzą ryż, kluski i amerykańską bułę na dokładkę. Tak jakby rodzice chcieli zrekompensować dzieciakom, że sami w dzieciństwie niedojadali.
    Sushi było koreańskie, winogron ( pyszny) był o ile pamiętam był Japonki... a Singapurczycy mają najbardziej utyte dzieciaki ze wszystkich Azjatów. Wcale się nie dziwię, że rząd zmusza do ćwiczeń i odchudza małoletnie kuleczki.

    OdpowiedzUsuń