Zachęceni
recenzjami w postanowiliśmy odwiedzić
Bar B Q i zjeść tam kolację. Kelner usadził nas przy stole tak, że wszyscy przechodzący ulicą ludzie widzieli, iż jemy w tej restauracji. Już kolejny raz spotkał nas "taki zaszczyt" w restauracji prowadzonej przez Hindusów. Obcokrajowcy zwykle przyciągają innych obcokrajowców więc jest o co walczyć. Po odwiedzinach w
bufecie malajskim i
singapurskim po miejscu tak reklamowanym spodziewaliśmy się czegoś na podobnym poziomie.
 |
Mutter Paneer |
 |
Lamb Briyani |
 |
Naan |
 |
Karella Keema |
 |
Malai Tikka |
 |
Chicken Behari |
 |
Chicken Ginger |
 |
Special Dal |
Niestety rozczarowaliśmy się. My nie ocenilibyśmy tego lokalu tak wysoko. Sala restauracyjna była malutka więc było ciasno. Jedzenie było co prawda smaczne i świeże, ale bez kulinarnego szału.
Tak samo dobrze w porównywalnej cenie można zjeść w wielu miejscach w Singapurze. Byliśmy zawiedzeni skromnym wyborem i brakiem naszych ulubionych hinduskich deserów. Nawet za dodatkową opłatą nie mogliśmy zamówić hinduskiego jogurtu i małych hinduskich pączków o wdzięcznej nazwie
gulab jamun. Bylibyśmy rozczarowani bardziej gdyby nie donieśli wielkiej michy waniliowego budyniu z owocami. Nie jedliśmy tego wcześniej w żadnej hinduskiej restauracji i nie mamy pojęcia co to było, ale było bardzo smaczne.
- A na urodziny chcę iść na bufet z deserami - powiedział Przychówek
- To po co ja pływam? - zapytała Kura
- Byś więcej mogła zjeść i nadal była taka piękna jak teraz- odpowiedział pan maż
Przychówek już niedługo osiągnie "poważny wiek" wiec Kura będzie musiała się poświecić i odwiedzić kolejny bufet. Kulinarną stronę Azji chyba najłatwiej pokochać, ale najtrudniej po tej miłości się ruszać.
6 komentarze:
a cóż to za poważny wiek? ;>
Nie przyznaję się :)
Na właśnie, a co z pływaniem i treningami. Miały się odbyć jakieś zawody. Czy coś przeoczyłam?
Nie przeoczyłaś zawody są w lipcu. Pływam codziennie i bardzo to lubię. Pozdrawiam Kura.
zastanawiam się - budyń z owcami czy może z owocami? bo to dość istotna różnica ;)
Ten był z owocami (poprawione). Ale biorąc po uwagę ilość "baranino-owczyny" którą jedzą "Indianie", ta druga opcja też ma pewnie rację bytu.
Prześlij komentarz