Dupoki z rodziny dim sum

Znów odwiedziliśmy nasz jedzeniowy zakątek w Ulu Pandan tym razem nie daliśmy się wykazać restauracji: japońskiej, koreańskiej, amerykańskiej i pizzeriom, tylko usiedliśmy w food court- cie i każdy z nas zjadł to co lubi najbardziej.

sobota, 5 listopada 2011

Kuchnia chindian czyli kolacja na dachu

Na tą restaurację trafił przypadkiem Żywiciel w internecie. Otworzyła się zaledwie trzy tygodnie temu na dachu sześciopiętrowego sklepu z hinduskiej dzielnicy - Mustafa Center. Restauracja Kebabs'n'Curries serwuje jedzenie typowe dla hindusów i kuchnię chindian czyli chińskie jedzenie przyrządzane na sposób hinduski.

  • Może w końcu będzie jedno miejsce w indiańskiej dzielnicy gdzie będzie wszystkim smakowało tak samo - powiedział Żywiciel pokazując zdjęcia potraw uchodzących za specjalność owej restauracji. 





    Gdy dojechaliśmy do Małych Indii musieliśmy bronić się przed pokusą zjedzenia gdziekolwiek indziej, z każdej ulicznej knajpki pachniało apetycznie i zachęcająco. Pewnie gdyby nie Przychówek, który bardzo chciał zjeść na dachu, tego dnia byśmy tam nie dotarli.









    Wjechaliśmy windą na dach i wysiedliśmy we wnętrzu restauracji. Wszystko było nowe, jeszcze pachniało świeżością. Usadzono nas przy małym stoliku i Kura była zła, że siedzi na środku sali.

    • Nie marudź wiatraczek Ci nad głową wieje, masz ładny widok, dobrze jest - próbował rozweselić naburmuszoną Kurę Żywiciel
    Pojawił się kelner, który kartę dań podał kolejno Żywicielowi, Przychówkowi i wściekłej Kurze. Nalewanie wody do szklanek też zaczął od Żywiciela i rozmawiał tylko z nim jakby Kura była przeźroczysta.

    Saffron Pulao

    Prawn Dum Pukht Biryani

    Dragon Prawn

    Hot Garlic Prawn

    Sweet and Sour Fish


    Nihari - pakistański speciał

    Kura zamówiła specjalność kuchni pakistańskiej i biryani z owocami morza, a dzieciak z Żywicielem wybrali kuchnię chindian. Wszystko pojawiło się szybko i było smaczne, ale w tak pięknym miejscu spodziewaliśmy się czegoś więcej. Kelner też nie przypadł nam do gustu, gdy zamówiliśmy desery przyniósł nam herbatę, której nie zamawialiśmy. Z trzech deserów do jedzenia nadawał się jeden. Dzieciak dostał chleb w słodkim sosie, Kura białe słodkie mleko z orzechami i kluskami, a Żywiciel lody, które nie przypominały lodów. Mimo niedoskonałości jedzenia jeszcze tam wrócimy, ale zrezygnujemy z deserów.

    Kulfi

    Rasmalai

    Payasam

    Już dyskutujemy gdzie usiądziemy następnym razem. Może wybierzemy taras bez dachu gdzie wieczorem jest tak romantycznie, może usiądziemy pod kopułą by posłuchać szumy fontanny, a może znowu zajmiemy mały stolik na środku sali. Wcale nie był zły, wiatraczek wiał na głową i nie słychać było ani odgłosów kuchni ani wielu fontann i widok był piękny.
    Z wielką przyjemnością popatrzymy jeszcze raz na Małe Indie z góry.

    5 komentarze:

    Za trzy tygodnie dzięki Wam będę się zastanawiała, który stolik wybrać:) dziękuję za wspaniałe zdjęcia potraw - już wiem na co się zdecydować.
    I dam Wam znać, przy którym stoliku usiadłam, a na razie pozdrawiam gorąco z Warszawy
    Bożena

    mmmm, ja BARDZO lubie kulfi! W zasadzie wszystko z kardamonem lubie bardzo :)
    Moze ta przyprawa uzaleznia? Jedzac kulfi albo soan papdi czuje sie po prostu szczesliwa.

    Tak, musze wpisac to miejsce do kajetu! A moze pojdziemy tam juz razem? :)

    wow jakie widoki! tylko ten kelner jakiś taki - no - nie za bardzo

    Wow. Super miejsce. Na pewno też pyszne jedzonko XD

    Myśmy chodzili do Raj Restaurant, curd rice niezapomniany...Pozdrawiam Wojtek

    Prześlij komentarz