Dupoki z rodziny dim sum

Znów odwiedziliśmy nasz jedzeniowy zakątek w Ulu Pandan tym razem nie daliśmy się wykazać restauracji: japońskiej, koreańskiej, amerykańskiej i pizzeriom, tylko usiedliśmy w food court- cie i każdy z nas zjadł to co lubi najbardziej.

Jumbo kraby

Zaprzyjaźniony z nami smakosz od długiego czasu polecał nam restaurację gdzie serwują najlepszego kraba w mieście. Od czasu gdy jedliśmy kraba, minęło już ponad pół roku więc postanowiliśmy dać skorupiakowi jeszcze jedną szansę.

Thaipusam

Kolejne święto za nami tym razem bez dnia wolnego, ale za to wyjątkowo widowiskowe. Podczas pełni księżyca w styczniu lub lutym (według tamilskiego kalendarza w miesiącu thai) świętuje się narodziny boga wojny Murugana, młodszego z synów Śiwy i Parwati.

Po hiszpańsku

Korporacja wyciska z Żywiciela wszystkie soki. Codziennie pan mąż wychodzi do pracy chwilę po ósmej rano, a wraca tuż przed dziewiątą wieczorem. Oj, zatęskniliśmy za Europą i jej godzinami pracy. Za europejskim jedzeniem też zatęskniliśmy.

Więcej ludzi niż kwiatów

Namówiona przez uliczne billboard-y Kura bardzo chciała zobaczyć coroczną wystawę kwiatów na wyspie Sentosa. Na kwiatową wyprawę namówiła panią I, ale jej synek się rozchorował i pani I musiała zrezygnować z podziwiania kwiatów.

Chiński Nowy Rok - przygotowania

Zaczęliśmy 4 dniowy weekend. W poniedziałek i we wtorek ulice się wyludnią i zamkną się wszystkie sklepy, food court-y i centra handlowe prowadzone przez Chińczyków. Cześć sklepów i punktów gastronomicznych będzie zamknięta również w niedzielę, a Chińczycy zostaną w swoich domach lub odwiedzą swoje rodziny.

Chleb dla Janka

Pracowy kolega Żywiciela powiedział wtedy, że w latach 70 XX wieku, w Malezji obcokrajowcy ciągle prosili pewnego ulicznego kucharza o smażenie omletów z cebulą. Postanowił więc stworzyć coś co by zasmakowało jego klientom i włożył usmażony omlet do długiej bułki doprawił sosem chili i nazwał to Roti Johna.

Światło świąt

Filipińska legenda opowiada o królu, który przed śmiercią, chciał ustanowić następcę tronu. Pewnego ranka wręczył swoim synom po pięć monet i kazał zapełnić za te pieniądze szopę w zamku

Moda i uroda

Przychówek przywykł do tego, że jego blond włosy i bardzo jasna cera wzbudzają sensację, jednak ani my ani nasz dzieciak nie byliśmy przygotowani na publiczny, zbiorowy zachwyt.

Kuchnia chindian czyli kolacja na dachu

Na tą restaurację trafił przypadkiem Żywiciel w internecie. Otworzyła się zaledwie trzy tygodnie temu na dachu sześciopiętrowego sklepu z hinduskiej dzielnicy - Mustafa Center. Restauracja Kebabs'n'Curries serwuje jedzenie typowe dla hindusów i kuchnię chindian czyli chińskie jedzenie przyrządzane na sposób hinduski.

Wesołego Deepavali

Mamy kolejną sobotę w środku tygodnia czyli Deepavali (Depawali, Dipavali, Dewali, Diwali, Divali, Dipotsavi, Dipapratipad, दीपावली).

środa, 30 listopada 2011

Rozrywkowy Hong Kong

  • Czy można połączyć wielki plac zabaw dla ludzi w każdym wieku z oceanarium i mały ogrodem zoologicznym?
  • Czy da się go zbudować po dwóch stronach góry i sprawić by ludzie nie chcieli z niego wyjść?
Chińczykom się udało i powstał Ocean Park.


wtorek, 29 listopada 2011

W gościnie u Madame Tussauds

Marie Tussaud (właśc. Marie Grosholtz) przybyła do Londynu po rewolucji francuskiej z wykonanymi wcześniej woskowymi odlewami głów zgilotynowanych francuskich arystokratów między innymi Marii Luizy i księżniczki de Lamballe. Woskowe odlewy stały się początkiem olbrzymiej kolekcji figur woskowych. Obecnie nie trzeba stracić głowy by mieć swoją podobiznę na woskowej wystawie. Wystarczy tylko być bardzo sławnym.


poniedziałek, 28 listopada 2011

Wróciliśmy..

O 22:10 wylądowaliśmy w Singapurze, a o 22:30 jechaliśmy taksówką do naszego singapurskiego domu. Nawet się nie spodziewaliśmy, że tak szybko zatęsknimy za Singapurem i jego porządkiem.
Jako posiadacze zielonych kart błyskawicznie przeszliśmy przez kontrolę paszportową (automatyczną ze skanowaniem odcisku kciuka) i nie musieliśmy czekać w kolejce. Nasze bagaże zostawione na dworcu głównym w Hong Kongu (in town check-in) nie zgubiły się po drodze tylko "wysiadły" z samolotu dziesięć minut po nas.

sobota, 26 listopada 2011

U stóp Buddy czyli komunikacyjny zawrót głowy.

Po Hong Kongu podróżuje się trudno, chociaż tubylcy i goście mają do dyspozycji: 9 linii metra, tramwaje, promy oraz niezliczoną liczbę autobusów.

Specyfika terenu (wyspy a na nich góry) powoduje, że dojazd z punktu A do puntu B może trwać bardzo długo. Tubylcy niewątpliwie nauczyli się poruszać się w tym chaosie i wiedzą gdzie wysiąść i w co wsiąść by oszczędzić swój czas.


Wioska rybacka - Tai O

Tradycyjna wioska rybacka Tai O położona jest na wyspie Lantau. Dojazd do niej zajmuje zaledwie czterdzieści minut. Wystarczy wsiąść w autobus numer 11 obok stacji metra Tung Chung.
Stojąc na molo w Tai O można podziwiać niesamowite widoki: zbocza gór porośnięte bujną roślinnością, bagienne podłoże, lądujące samoloty i turystów pływających turystyczną łódką. Wyspa jest piękna.


czwartek, 24 listopada 2011

W chińskim metrze

Usadowiliśmy się na metalowej ławce w metrze (linia pomarańczowa). Na szczęście nie mieliśmy okazji doświadczyć podróżowania w godzinach szczytu, więc rozsiedliśmy się wygodnie. Na przeciwko nas siedziała para młodych chińczyków. Pan trzymał panią za rękę.

  • Popatrz mąż, randka po chińsku - powiedziała Kura i przypomniała sobie swoje randki z Żywicielem

środa, 23 listopada 2011

Kulinarny Hong Kong

W Hong Kong-u sprzedaje się codziennie 37,5 mln fishball-i czyli rybnych kulek wielkości małych pulpecików. Na ulicach głównych czuć zapach wielu gotujących się potraw. Kiełbasy, krewetki, małe ośmiornice i pierogi sprzedaje się nadziane na długi patyk, kasztany, orzeszki i słodkie wrzuca się jeszcze ciepłe do papierowej torebki. Tubylcy jedzą przekąski stojąc na ulicy.


wtorek, 22 listopada 2011

Na chińskim targu

Poznawanie Hong Kongu zaczęliśmy od ulicy i ulicznych targów. Mimo wczesnej godziny miasto żyło pełnią życia. Ludzie przemieszczali się we wszystkie strony niczym mrówki w mrowisku.

  • Ile ich tu jest? - zastanawiał się Przychówek
  • Dużo - odpowiedziała Kura, która z trudem przeciskała się przez tłum chińczyków.
Hong Kong okazał się przyjazny dla turysty, ale bardzo zatłoczony. Ulice są tu szerokie i jest ich dużo, ale są pełne samochodów, autobusów, busów i motorów. Ilość samochodów i ukształtowanie terenu powoduje, że nad miastem unosi się smog. Nasze gardła są podrażnione więc kaszlemy i kichamy chociaż nie jesteśmy przeziębieni. Pewnie z powodu smogu wiele ludzi nosi maski na twarzy (a może boją się świńskiej/ptasiej/? grypy)

poniedziałek, 21 listopada 2011

Pierwsze chwile na obcej ziemii...

  • Changi chyba większe - zauważył Przychówek
  • Nowocześniejsze - stwierdził  Żywiciel
  • Łazienki na lotnisku czystsze - uznała Kura
Zachowywaliśmy się jak rasowi singapurczycy, którzy uwielbiają porównywać. Mieszkańcy miasta Lwa porównują zawsze tak, że Singapur wypada lepiej. Oni wierzą, że mają najlepszy rząd na świecie, najlepszy system edukacji, najlepsze drogi, najczystszy kraj, najciekawsze atrakcje i wszystko naj, naj, naj..
Naj.. są również taksówki.

Pozdrawiamy urlopowo

Chwilowo opuściliśmy miasto Lwa.
Singapur żegnał nas deszczowymi łzami - lało jak zwykle. Na lotnisku popatrzyliśmy na startujące i lądujące samoloty, zjedliśmy śniadanie w jednej z restauracji i odwiedziliśmy motyli raj. To był najładniejszy motyli świat jaki widzieliśmy do tej pory. Niech się motyli raj z Sentosy wstydzi. mimo zdecydowanie gorszych warunków na lotnisku zrobiono to lepiej, a zgromadzone okazy zapierały nam dech.


sobota, 19 listopada 2011

Gorący garnek

  • Zjadłabym zupę - powiedziała Kura, która w Singapurze polubiła jedzenie zup. 
  • Może być zupa - zasmucił się Żywiciel, który ciepłej wody z miski jeść nie lubi. 
  • Idźmy do Seoul Garden HotPot nawet ładnie to miejsce wygląda i ma bufet z innym jedzeniem - zaproponował pan mąż.
Weszliśmy do małej, sieciowej restauracji w centrum handlowym i usiedliśmy przy wskazanym nam stoliku. Na środku stołu na specjalnym palniku stał garnek z bulionem. Kelner z uśmiechem na ustach przynosił wybrane przez nas dodatki. Bardzo podobał nam się sposób zamawiania. Na ekranie monitora pokazywały się zdjęcia potraw by złożyć zamówienie należało jedynie kliknąć myszką. Sami wrzucaliśmy do wnętrza garnka lub smażyliśmy na grillu w koło garnka.

  • Ja będę grillował - stwierdził z męską dumą Żywiciel

Biblioteczka klasowa

  • Czy to książka z biblioteki szkolnej? - zapytała Kura dzieciaka widząc na biurku książkę z pieczątką szkoły
Była prawie pewna, że dzieciak zapomniał zwrócić książkę w terminie. Spodziewała się, że trzeba będzie gnać do szkoły, książkę oddać szybko i serdecznie przeprosić.

  • To nie ze szkolnej biblioteki - powiedział Przychówek - pani R nam dawała, bo w przyszłym roku będzie uczyć w pierwszej klasie i dzieci będą miały swoją biblioteczkę klasową - dodał dzieciak
  • I tak za darmo? Każdemu? - dziwiła się Kura
  • Każdemu można było brać ile się chce, ale my mamy dużo książek i tylko ta mi się podobała - powiedział dzieciak

czwartek, 17 listopada 2011

A my mamy wakcje

I mamy wakacje. Za 6 tygodni Przychówek wróci do szkoły, ale nie będzie już w tej samej klasie. Singapurski system edukacji przewiduje przydział dzieci do klas na podstawie:

  • wyników sprawdzianów sprawdzanych poza szkołą
  • obserwacji przez nauczycieli nie uczących w danej klasie
  • pracy na lekcji ocenianej przez nauczyciela wiodącego
Nikt tu na ten temat nie dyskutuje. Rodzice dzieci słabszych nie narzekają na zły system i segregację. Widzą w tym rozwiązaniu same zalety. Dzieci z klas słabszych mają więcej godzin, matematyki i angielskiego, ale nie mogą uczestniczyć w kółkach zainteresowań. Nie dla nich kółko matematyczne i astronomiczne oraz klub scrabble.

W świecie dużych chłopców czyli Army Museum

Singapur chociaż malutki może pochwalić się swoją armią. Nie żałuje się tu pieniędzy ani na sprzęt, ani na szkolenie. W razie agresji z zewnątrz singapurska armia ma rozprawić się z wrogiem i zapewnić szybkie zwycięstwo by kraj dalej mógł się rozwijać. Szkolenia wojskowe organizuje się już w szkole średniej. Normalne jest powoływanie do armii na okres dwóch lub trzech tygodni pracujących Singapurczyków. Służba w armii to zaszczyt, który nikogo nie omija, bo zasadnicza służba wojskowa jest obowiązkowa. Singapurski żołnierz na atak ma być gotowy zawsze, a w czasie pokoju służyć krajom dotkniętym klęskami żywiołowymi.


środa, 16 listopada 2011

Świąteczne drzewko

  • Co tam niesiesz? - zapytał Kura koleżankę Malajkę, gnącą się pod ciężarem wielkiej paczki
  • Drzewko świąteczne - powiedziała koleżanka
  • Macie następne święto? - zdziwiła się Kura wspominając niedawne Hari Raya
  • A ty nie masz? Mówiłaś, że jesteś katoliczką - zdziwiła się pani D.
  • No mamy Boże Narodzenie, ale to w grudniu - powiedziała Kura lekko zmieszana
  • Kupiłam drzewko już teraz o zobacz tak wygląda - powiedziała i pokazała fotografię.

wtorek, 15 listopada 2011

W sennym świecie Geylang Serai

Na wschód od centrum znajduje się Geylang Serai znany jako Malay Kampong.
Mało kto już dziś pamięta, że to tu w 1937 roku otworzono pierwsze lotnisko w Singapurze. To tej pory zachowała się wieża lotniska, która obecnie służy jako taras widokowy, stare hangary przerobiono po singapursku na sklepy i też służą do dziś. Po naszych przeżyciach na wysokościach nie mieliśmy ochoty patrzeć na Singapur z góry i nawet nie odszukaliśmy dawnej wieży lotniczej, ale z dużą przyjemnością jeździmy na Geylang. Lubimy patrzeć na ubiory malajskie i podglądać życie po malajsku. W żadnym innym miejscu Singapuru nie można zobaczyć tylu pięknie ubranych i ślicznie umalowanych kobiet w różnym wieku. Panie młode i starsze chodzą w długich tunikach i spodniach lub w tradycyjnym baju kurung. Wszystkie wyglądają ślicznie. Przy każdej wizycie na Geylang Kura zastanawia się:

  • Jak malajskie kobiety utrzymują tak piękną cerę? 
  • Gdzie uczą się tak ślicznie malować?
Gdyby istniał kurs robienia takiego makijażu to Kura chętnie by się na niego zapisała, nawet gdyby był prowadzony po malajsku.
To na Geylang zauważyliśmy, że tradycyjne muzułmańskie chusty też podlegają wahaniom mody.
Obecnie najmodniejsze są chustki z doszytymi elementami lub z dziurkami w kształcie liści bądź kwiatów. Różny jest sposób ich upięcia, ale singapurskie muzułmanki potrafią zrobić to tak, że  nakrycie głowy podkreśla ich urodę, a jednocześnie jest zgodne z zasadami islamu.

Sklepy z tradycyjnymi (malajskimi) ubraniami sąsiadują ze sklepami z biżuterią i supermarketem.
Sam supermarket wygląda jak wszystkie inne w Singapurze i sprzedaje dokładnie to samo, ale sklepy odzieżowe zawsze powodują zamieszanie w naszej rodzinie. Kura chce mierzyć wszystkie tuniki i chce kupić kolejny szalik, Żywiciel zawsze ma ochotę kupić żonie pół sklepu i wracać natychmiast do domu, a dzieciakowi nudzi się niemiłosiernie i zawsze głodnieje lub musi iść do toalety w najmniej odpowiednim momencie.


poniedziałek, 14 listopada 2011

Dzień po polsku

Deszczową sobotę spędziliśmy po polsku. Kolega z Polski, który z żoną jedzie zwiedzać Azję zagościł na dwa dni do Singapurze. Z wielką przyjemnością pokazywaliśmy im miasto nieopisane w przewodniku. Zaciągnęliśmy ich do "wet marketu" by mogli poczuć azjatycki klimat i do Mustafa Centre by zobaczyli "wszystko-mający" market. Przychówek dostał słowotoku i przegadał nawet Kurę, opowiedział chyba wszystko i dał popis znajomości singielskiego.

sobota, 12 listopada 2011

Community center - czyli dom kultury po Singapursku

Gdy Przychówek był malutki chodził do osiedlowego domu kultury na lekcje angielskiego. Lekcje były pieruńsko drogie i nauczyły Przychówka trzech słów: hello, dog i banana. Poza angielskim w naszym osiedlowym domu kultury były zajęcia plastyczne, muzyczne, teatralne, szachy, rytmika dla dzieci, gimnastyka dla pań, lekcje gry na pianinie oraz niedzielne teatrzyki dla maluszków. Poziom zajęć był średni, bardziej nastawiony na odkrywanie talentu niż rozwijanie. Dzieci bez większych talentów uczyły się kreatywnie spędzać czas i był to bardzo dobry pomysł. Dom kultury miał drobną wadę otwierał się późno i zamykał wcześnie, mimo to Kura go lubiła i myślała, że będzie jej go brakowało. Singapurska rzeczywistość bardzo ją jednak zaskoczyła.

piątek, 11 listopada 2011

Cmok cmok wielokulturowo

Malajskie koleżanki Kury coraz śmielej pytają o zwyczaje panujące w Polsce. Traktują Kurę jako "swoją" i nie boją się zadać pytań, których by nie zadały obcej osobie.

  • Czy wszyscy panowie w Polsce noszą brodę, czy ma to związek z pozycją społeczną? - pytały
Kura wytłumaczyła, że broda czy wąsy w naszej kulturze nie mają związku ani z religią ani z pozycją społeczną i zarost na twarzy nosi ten kto chce. Milczeniem pominęła, że meszek nad górną wargą u kobiet jest uważany za nieestetyczny, bo wszystkie jej malajskie koleżanki takowy posiadają i nie wyglądają na osoby, którym to by przeszkadzało.

  • Czemu czasem nosisz długie spodnie, a czasem krótkie? Wolno ci, mąż ci pozwala? - pytały innym razem

czwartek, 10 listopada 2011

Restauracja libańska

Pewnej niedzieli długo poszukiwaliśmy miejsca gdzie moglibyśmy zjeść kolację. Żywiciel chciał coś chińskiego, Kura hinduskiego, a dzieciak nie miał zdania. Marzył by zjeść szybko i dobrze. Rodzinne głosowanie też nie przyniosło porozumienia, bo każdy głosował za swoim, a Przychówek dyplomatycznie wstrzymał się od głosu.

  • To może libańska? - zaproponował Żywiciel
  • Super - powiedział dzieciak, któremu bardzo podobał się wystrój restauracji.

Singapurka w zimowej Europie

  • H. jedzie w delegacje do Niemiec i pytała się jak zimno jest teraz w Europie - powiedział Żywiciel po powrocie do domu
  • Trzeba było powiedzieć, że tak jak w lodówce - zażartowała Kura
  • E tam, cokolwiek bym powiedział i cokolwiek kazałbym jej kupić z ciepłych ubrań i tak zmarznie - zauważył Żywiciel pijąc ulubiony napój.
  • To prawda - powiedziała Kura


środa, 9 listopada 2011

Nasz mały świat

  • A wiesz mama, że przyjadą do naszej szkoły dzieci z Japonii - powiedział Przychówek w drodze do domu
  • To fajnie, tylko jak się z nimi dogadacie? - zapytała Kura
  • Jakoś to będzie - powiedział Przychówek - pani R mówiła, że ich angielski nie jest dobry i prosiła by mówić do nich po angielsku wolno i wyraźnie, żadnego singlish i można używać innych języków o ile dzieci japońskie będą je znać - dodał dzieciak
Dwa dni później okazało się, że dzieci owszem są z Japonii, ale mieszkają w Singapurze i uczą się w międzynarodowej szkole japońskiej.

wtorek, 8 listopada 2011

Żona dla Hindusa

Pan S - Hindus jest młody, przystojny i gotowy na zmiany w swoim życiu. Od dłuższego czasu planuje ślub. Miał już wyznaczoną datę, ale ślub się nie odbył z powodu braku kandydatki na żonę. Jego rodzina nie zdążyła znaleźć odpowiedniej panny młodej i ślub przesunięto. Pół biura Żywiciela kibicuje owym poszukiwaniom, bo rodzinę pan S. ma wybredną.
Przyszła Pani S powinna zechcieć porzucić rodzinny kraj i zamieszkać w Singapurze, powinna też pasować do rodziny pana S, być miła, ładna i zakochana. Ten ostatni warunek chyba najtrudniej będzie spełnić, bo trudno być zakochanym nie znając wybranka.

  • Czy poznasz ją przed ślubem jak już ją znajdą? - zapytał Żywiciel pana S gdy ten pakował komputer przed urlopem
  • Będę mógł powiedzieć, czy mi się nie podoba - odpowiedział Pan S zdziwiony pytaniem
  • Ale rozwieść to będziesz się mógł? - dopytywał Żywiciel w trosce o Pana S, który mógłby trafić na jakiegoś wrednego babsztyla
  • Mógłby, mógłby - powiedział G. również Hindus - ale to nie jest honorowe rozwiązanie i wszyscy wolą tego unikać, bo to wstyd dla rodziny i rodzeństwu potem trudniej żonę i męża znaleźć.

niedziela, 6 listopada 2011

Hari Raya Haji

Tym razem mamy wolny poniedziałek z okazji Hari Raya Haji, które jest znane jako "Święto Ofiary", obchodzone jest przez trzy dni przez muzułmanów na całym świecie. Święto przypada w 70 dni po zakończeniu Ramadanu. Święto Ofiary, połączone jest z zakończeniem dorocznych pielgrzymek do Mekki (każdy muzułmanin powinien chociaż raz w życiu odwiedzić święte miejsce i sfinansować wyprawę z zarobionych pieniędzy).
Singapurscy wyznawcy Allaha muszą zadowolić się jednym dniem wolnym i weekendem. Samo święto upamiętnia gotowość proroka Abrahama do poświęcenia swego syna w imię Boga.
Podczas tego święta muzułmanie gromadzą się w meczetach by ofiarować swoje modlitwy i refleksję nad Koranem, który jest tego dnia odczytywany. Po modlitwach składa się ofiarę z owcy, kozy lub krowy ( nie można ofiarować świni gdyż jest to zwierze nieczyste). Akt ofiarowania  jest najważniejszym elementem święta, a zwierze zabijane jest tak by mięso było Halal. Zabijający musi być muzułmaninem i wypowiedzieć specjalną formułę, a zwierzę ma mieć przecięta tętnicę szyjną i szybko się wykrwawić.
Mięso dzieli się na trzy równe części:

  • dla świątyni 
  • dla rodziny
  • dla biednych.
Krwią zarżniętego zwierzęcia skrapia się drzwi muzułmańskich mieszkań.
    Hari Raya Haji to czas pochylenia się nad potrzebującymi i podzielenia się tym co samemu się posiada. Wielu muzułmanów przeznacza w tych dniach 10% rocznego dochodu na wspólnotę muzułmańską.



    Uf... już po egzaminach

    Gdy nasz dzieciak szedł do singapurskiej szkoły byliśmy przerażeni chyba bardziej niż on sam. Teraz lubimy azjatycką szkołę. Niby wymagania są wysokie, ale słabe dzieci dostają pomoc i mają szansę na rozwój. Dla matematycznie opornych są lekcje dodatkowe, a dzieci, które mają problemy z językiem matki w kolejnym roku trafiają do małej klasy by nauczyciel miał szanse je dopilnować. Dla wielu dzieci język matki językiem matki nie jest. Znamy dziewczynki, które uczą się chińskiego, ale w domu mówią po koreańsku.

    sobota, 5 listopada 2011

    Kuchnia chindian czyli kolacja na dachu

    Na tą restaurację trafił przypadkiem Żywiciel w internecie. Otworzyła się zaledwie trzy tygodnie temu na dachu sześciopiętrowego sklepu z hinduskiej dzielnicy - Mustafa Center. Restauracja Kebabs'n'Curries serwuje jedzenie typowe dla hindusów i kuchnię chindian czyli chińskie jedzenie przyrządzane na sposób hinduski.

    • Może w końcu będzie jedno miejsce w indiańskiej dzielnicy gdzie będzie wszystkim smakowało tak samo - powiedział Żywiciel pokazując zdjęcia potraw uchodzących za specjalność owej restauracji. 


      piątek, 4 listopada 2011

      Zakupowy szał

      Zakupy są narodowym sportem Singapurczyków. Kupują wszyscy właściwie bez przerwy. Elegantkom zawsze przydadzą się kolejne spineczki, spodnie czy bluzeczka, gimnazjalistkom kolejne kartki czy długopisy, zapracowanym korporacyjnym szczurom kolejna przenośna pamięć lub ósme słuchawki.

      • Czy ty wiesz, że H. z mojej pracy ma sto par butów? - powiedział Żywiciel, gdy Kura zastanawiała się czy potrzebuje czwarte sandały
      • Sto par, gdzie ona to trzyma? - dziwiła się Kura odkładając buty na półkę.

      czwartek, 3 listopada 2011

      Wakacje znów będą wakacje....

      Egzaminy się skończyły teraz czekamy na wyniki z nadzieją, że nasz Przychówek dał popis swoich umiejętności.
      Bez względu na wyniki i tak jesteśmy z naszego dzieciaka dumni. Pracował uczciwie, sporo się nauczył ma nowych przyjaciół, a ze starymi z Polski też udało się utrzymać kontakt mailowy.
      Pani R. przestała zachowywać się jak singapurska nauczycielka i już dwa dni nie zadała pracy domowej.

      • W szkole mamy teraz lekcje bawienia - powiedział Przychówek
      • Czego macie lekcje? - dziwiła się Kura i zastanawiała się czy dzieciak powiedział poprawnie czy nie
      • Ładniej brzmi lekcje zabawy - poprawiła
      • Mamy lekcje nauki zabawy, bo niektóre dzieci to się nie potrafią bawić i pani musiała je uczyć. - wytłumaczył Przychówek
      • A co robiliście? - zapytała
      • Tańczyliśmy w parach z piłką między głowami, rzucaliśmy piłkami, biegamy i krzyczymy. -powiedział Przychówek skacząc jak sprężyna.
      • Super - oznajmiła Kura
      • A wiesz, że Maruda pytał się czy te zabawy są na ocenę i pani bardzo się śmiała - wypalał Przychówek wyraźnie pobudzony.

      środa, 2 listopada 2011

      Idą święta

      Ping'an ye, sheng shan ye, wan an zhong, guang hua she,
      Zhaozhe sheng mu ye zhaozhe sheng ying,
      Duoshao cixiang duoshao tianzhen,
      Jing xiang tian ci anmian,
      Jing xiang tian ci anmian.


      Co to za piosenka, zastanawiała się Kura gdy wkładała do sklepowego koszyka arbuza. Melodia jakaś znajoma, a słowa zupełnie do niczego niepodobne.

      • Co to może być? - myślała ważąc winogron.
      • Jing xiang... - zawodziły sklepowe głośniki, a Kura przy dziale z nabiałem doznała olśnienia
      • Przecież to Cicha noc tyle, że po chińsku - pomyślała


        wtorek, 1 listopada 2011

        Dobry Pasterz

        W maleńkim Singapurze jest 30 kościołów katolickich.
        Katedra Dobrego Pasterza sąsiaduje z biurowcami i światem biznesu. W wielowyznaniowym kraju nie świeci pustkami. Z oficjalnych danych wynika, że katolików jest tu niewielu (zaledwie 163 tysiące),ale na mszy o 13 w zwykły dzień trudno znaleźć miejsce siedzące. 
        Obok modlących się Chińczyków, Europejczyków i Indusów w kościelnych ławkach zasiadają innowiercy, którzy przyszli z ciekawości.
        Zauważyliśmy, że singapurscy katolicy są tak samo gościnni jak hindusi w swojej świątyni. Kura z Przychówkiem widzieli jak starsza Chinka tłumaczyła młodemu Hindusowi w turbanie na głowie drogę krzyżową przedstawioną na ściennych malowidłach.
        Msza w katedrze trwa zaledwie 30 minut i odprawiana jest po angielsku, nie przeszkadza to jednak  modlić się ludziom w swoich narodowych językach.
        Uczestnictwo w singapurskiej mszy było dla  nas nowym doświadczaniem nie tylko z powodów językowych. Podczas nabożeństwa wszyscy zgromadzeni przyjmują Komunię podawaną do ręki. Do  Komunii może przystąpić malutkie dziecko i buddysta.