Jako posiadacze zielonych kart błyskawicznie przeszliśmy przez kontrolę paszportową (automatyczną ze skanowaniem odcisku kciuka) i nie musieliśmy czekać w kolejce. Nasze bagaże zostawione na dworcu głównym w Hong Kongu (in town check-in) nie zgubiły się po drodze tylko "wysiadły" z samolotu dziesięć minut po nas.
Wracając do domu cieszyliśmy się z rzeczy na które jeszcze tydzień temu nie zwracaliśmy uwagi. Na horyzoncie nie było żadnej góry, a droga była na ziemi, a nie dwadzieścia metrów nad nią. Mimo to pożegnaliśmy Hong Kong z uczuciem niedosytu i nadzieją, że tam wrócimy. Będzie nam brakowało pięknych widoków z okna hotelu i gazety wrzucanej przez szparę w drzwiach. O przygodach w mieście na wielu wyspach jeszcze napiszemy, ale najpierw wyśpimy się we własnym łóżku.
0 komentarze:
Prześlij komentarz