Przyszła Pani S powinna zechcieć porzucić rodzinny kraj i zamieszkać w Singapurze, powinna też pasować do rodziny pana S, być miła, ładna i zakochana. Ten ostatni warunek chyba najtrudniej będzie spełnić, bo trudno być zakochanym nie znając wybranka.
- Czy poznasz ją przed ślubem jak już ją znajdą? - zapytał Żywiciel pana S gdy ten pakował komputer przed urlopem
- Będę mógł powiedzieć, czy mi się nie podoba - odpowiedział Pan S zdziwiony pytaniem
- Ale rozwieść to będziesz się mógł? - dopytywał Żywiciel w trosce o Pana S, który mógłby trafić na jakiegoś wrednego babsztyla
- Mógłby, mógłby - powiedział G. również Hindus - ale to nie jest honorowe rozwiązanie i wszyscy wolą tego unikać, bo to wstyd dla rodziny i rodzeństwu potem trudniej żonę i męża znaleźć.
- Bardzo interesująca historia - powiedział G - U nas też to się zmienia i odchodzi się zaaranżowanych ślubów, ja z moją żoną przed ślubem nawet przez telefon rozmawiałem - dodał
- Wiesz, że Pan S. nie jest taki wyjątkowy, jak nam się wydawało. G też ma żonę z przydziału -powiedział Żywiciel podczas kolacji
- Jakoś mnie to nie dziwi - powiedziała Kura - P. (ta od henny) też została wybrana na żonę dla swojego męża. Jednoliterowa również - dodała
- No, ale Jednoliterowa nie jest hinduską - zauważył Żywiciel
- Może swatanie nie jest tak mało popularne jak nam się wydaje - powiedziała smutno Kura i podziękował losowi, że mogła sama wybrać sobie męża. Kobiet nikt nie pyta czy im się kandydat podoba czy nie.
3 komentarze:
Tak u nas w biurze tez kibicujemy Hindusowi. Lata co pol roku z Holandii do
Indii ogladac kandydatki. Ale narazie zadna mu sie nie spodobala. Niezakoniecznie jednak pomysl ze swataniem mi sie osobiscie podoba.
Kuro, kobiet jak najbardziej pytaja o zdanie co do partnera, przynajmniej w tych przypadkach, ktore znam :) ja przez lata zwiazku z moim Hindusem juz do koncepcji malzenstw aranzowanych sie przyzywczailam i wrecz je rozumiem, zwlaszcza w kontekscie rodzin w Indiach :) nie znam przypadku zmuszania, u mnie w rodzinie jest to normalna procedura :) jedna z kuzynek pierwszego kandydata sobie sama znalazla, zareczyli sie, rodzina wyrazila zgode na taka "samowolke", a potem jej sie odwidzialo i pana zostawila :) potem poprosila rodzine o znalezienie kogos. Znalezli, ale jej znowu sie odwidzialo :) rodzina sie poddala poki co :) niech panna sama sie zdeklaruje czego tak naprawde chce :) z kolei jeden z kuzynow juz mial sie zenic, wesele zaplanowane, panna mloda tydzien przed slubem sie wycofala :) gadania troche bylo, ale naprawde bez dramatu :) teraz ma juz inna wybranke, widzialam zdjecia, hehe :) slub na koniec roku :) inny kuzyn swoja wybranke tez poznal sam, spotykali sie jak tylko byla w Indiach, bo ona na stale w Europie z rodzicami mieszkala, wszyscy to w sumie wiedza ze to love marriage, ale rodziny wszystko zaaranzowaly ze slubem miedzy soba, jakby same na ten pomysl wpadly ;) moj szwagier swoja zone poznal na slubie kuzyna, zamiast do niej, poszedl do rodzicow, ci sie zgadali z rodzicami dziewczyny, ona sie zgodzila i tak zostali malzenstwem :) widzieli sie kilka razy przed slubem i gadali swobodnie :) chociaz to pewnie zalezy od rodzin, niektore sa bardziej tradycyjne czy restrykcyjne :) w mojej zaakcpetowali mnie i wybory syna, wiec sa otwarci :)
Całe szczęście, że są postępowe rodziny, które kobiecie dają wybór. Pewnie jak wszystko zależy od rodziny. P i Jednoliterowej nie pytali pozostałych moich koleżanek nie mam odwagi zapytać. Jedna z moich malajskich znajomych mówiła, że jak jej syn przyprowadził do domu dziewczynę to ona patrzyła by pasowała do rodziny a najbardziej do niej, bo to one będą musiały się dogadać. Aranżacja małżeństw jest dla mnie bardzo ciekawa tym bardziej, że pan Złotko mówił o doborze par na postawie horoskopu. Lusin dzięki za ten komentarz.
Prześlij komentarz