- Gdyby źle tam karmili nie byłoby takie popularne, mi w pracy też je polecali - powiedział Żywiciel i pokazał reklamę.
Jumbo Seafood jest chyba jedną z najbardziej znanych restauracji w mieście i sami byliśmy zdziwieni, że jeszcze nie udało się nam do niej trafić.
Samo miejsce z wyglądu przypominało skrzyżowanie food court-u z dobrą restauracją, na stolikach były obrusy, ale wszystkie talerze, miski i szklanki były plastikowe. Sądząc po ilości stołujących się tam ludzi jest to miejsce bardzo popularne. Nic w sumie dziwnego, bo jedzenie było rzeczywiście pyszne. Małe kałamarnice zachwyciły Przychówka i gdyby nie był dobrze wychowanym dzieckiem zjadłby wszystkie. Krewetek w płatkach jak zwykle było za mało, a krab podany w maśle był wyśmienity. Drugi w sosie chili był smaczny, ale daleko mu było do maślanego ideału.
Gdyby nie inwazja latających mrówek, które wygoniły nas po dwóch godzinach z restauracji uznalibyśmy Jumbo za miejsce idealne.
Jeszcze tam wrócimy, ale zaopatrzymy się w spray na owady no i wybierzemy inny stolik. Na naszym stole zostawiliśmy taki bałagan, że trudno było rozpoznać, czy na początku naszej wizyty obrus był śnieżnobiały czy w różnokolorowe wzorki.
12 komentarze:
Witam, a jakie są ceny w tej restauracji? M.
Singapurski standard byliśmy w 6 osób zapłaciliśmy 250 S za wszystko z napojami, ryżem i makaronem.
Jak to się je ... cześć jest w skorupkach ? cześć nie ? ... jak smakuje ?
Pozdrawiam.
T.
Smakuje jak krab a mięso jest bardzo delikatne. Do wydłubywania ze skorupek są specjalne "wykałaczki" a do miażdżenia skorupy coś co przypomina dziadka do orzechów ;) Cześć ludzi je w jednorazowych rękawiczkach zwykle na stole stoi woda do obmycia rąk. To bardzo pierwotne jedzenie. :)
O, i kolejny cenny namiar kulinarny! Dzieki :) Kraby sa pyyyyyszne!
A propos krabow, czy w Singapurze jada sie kraby przez caly rok?
W Szanghaju jedza kraby slodkowodne i je sie tylko w sezonie, czyli jakos kolo pazdziernika - listopada.
Kraby jada się całym rokiem. :)
Kura, zatem przybywam! ;-)
Trzymamy kciuki za udaną przeprowadzkę.
Oj zjadlabym takiego kraba,bo faktycznie jego mieso jest smaczne, tylko strasznie duzo przy nim zabawy. Zanim napisalas o tych rekawiczkach to sobie pomyslalam, ze bedac w Singapurze stale musialabym je nosic w torebce,bo kurkuma zawarta w tych wszystkich daniach zawsze barwi mi paznokcie na zolto. A co do syfu pozostawionego na stoliku, to czy Azjaci nie sa przypadkiem przyzwyczajeni? Ja przywyklam do tego, ze stol przypomina widok jak po przejsciu tornada po wizycie skosnookich, zwlaszcza po jedzeniu kraba i ryby:-)Chyba, ze zamilowanie do porzadku Singapurczykow wyklucza takie zachowania:-)
Thiessa a wiesz, że bezbarwny lakier zabezpiecza paznokcie przed pobrudzeniem. :) Singapurczycy nie są fanami porządku został im on narzucony sztucznie i całe szczęście bo inaczej życie byłoby tu nie do zniesienia.
Chilli crab zaliczony w No signboard seafood w East Coast Park :)
Jumbo nastepnym razem, jak maz przyjedzie na stale.
Jadłam gotowanego kraba w USA. Pycha był! Szkoda, że w Polsce praktycznie tylko surimi robi za krabie odnóża. Ale mi Kuro smaka narobiłaś ostatnim zdjęciem!
Prześlij komentarz