- Masz mrówki w domu? - zapytała Kurę sąsiadka mieszkająca piętro niżej.
- Mam czasami - powiedziała Kura
- To dobrze jak są mrówki to znaczy, że nie ma karaluchów
- Karaluchów ostatnio rzeczywiście nie mam - powiedziała Kura
- Jak są mrówki to nie ma karaluchów, bo jak były karaluchy to by zjadły mrówki i by mrówek nie było - powiedziała sąsiadka
- A gekony? - zapytała Kura
- Gekonów my nie jemy - powiedziała sąsiadka
Pani sąsiadka jest Czeszką, ale po polsku dogadać się z nią nie da. Tyle lat Kura słyszała, że polski jest do czeskiego podobny, dopiero na końcu świata miała okazję się przekonać, że nie jest.
13 komentarze:
Może Czeszka woli szlifować angielski ;) Z Czechem, który chce się dogadać, naprawdę można się dogadać bez problemu.
Ależ rozmowa była po angielsku,i są sąsiadka po angielsku zaliczyła wtopę. Dopiero potem spróbowałyśmy w naszych językach i nędza niestety.
Czeski pomieszany ze słowackim = pełne porozumienie :) Kiedy spędzałam wakacje po słowackiej stronie Tatr, to trudniej było się porozumieć z Czechami, Słowakami, natomiast z Czeszką mieszkającą od 20 lat na Słowacji dało się bez problemu.
Powiem ci, że wizja karaluchów, mrówek i jakichś gadów łażących po mieszkaniu przyprawia mnie o dreszcze, dlatego podziwiam, że wytrzymujecie, naprawdę.
Taki klimat są wszędzie... nie żartuję. Podobno w nowych condach ( takich do 3 lat nie wyłażą, bo się dopiero osiedlają). My mieszkamy w prawie 10 letnim i też właściwie nie wyłażą, bo się mnie boją..
Pozdrawiam Kura
Próbowałam ostatnio z Czechem rozmawiać... on mnie rozumiał, ja jego ni w ząb. No może poza napomknięciem o Kreciku. Wpadki językowe to chyba chleb powszedni wielu expatów nowicjuszy
Polecam zobaczenie inscenizację lokomotywy po czesku :
http://www.youtube.com/watch?v=bi2nVGP1vTE
Z koleżanką Słowaczką mogłam się porozumieć na bardzo przyzwoitym poziomie, ale kiedy spotkałam się z jej czeskimi znajomymi to ona tłumaczyła mi ich czeski na słowacki a ja dopiero tak mogłam zrozumieć :)Jeśli natomiast chciałyśmy porozumieć się najszybciej, to robiłyśmy to po angielsku.
Hihihi. Jak byłam w Wietnamie, to latały takie gekony po pokojach. Wietnamczycy wiele rzeczy jedzą, ale gekonów też chyba nie jedzą :)
Pozdrawiam z mroźnej granicy polsko-czeskiej
hehe, ja Czechów kompletnie nie rozumiem, za to Słowaków jak najbardziej:)
z kolei jestem zdziwiona jęz. ukraińskim - okazało się, że ze znajomą Ukrainką rozmawiam po angielsku, bo we własnych językach nie rozumiemy się ani w ząb;)
Pozdr.
SopociAnka
Nie znam nikogo kto je gekony ;)
Karaluchy jedzą mrówki? Serio? Nasz mieszkanie ma niecałe 2 lata, a karaluchy pojawiły się po pół roku :(( Też walczę i nawet z sukcesami :)
Mieszkałam 5 lat w Czechach i to podobieństwo języków to lekka przesada. Mnóstwo "fałszywych przyjaciół" i łatwo o błąd. Kiedyś koleżanka próbowała zamówić taksówkę po polsku, to jej telefonistka trzasnęła słuchawką. Na mieście też czasami można było spotkać Polaków mówiących dziwnie po polsku przekonanych, że to czeski :))
Podobno Karaluch zje wszystko... Nie znam się na karaluchach. W domu ich nie mamy to znaczy pewnie gdzieś mamy, ale nie wychodzą bo się mnie boją, ale nie raz widzieliśmy Karaluszki spacerujące po ulicach. Taki urok ciepłych miejsc. Tubylcom nie przeszkadzają.
Oj, czeski a polski. Sam jestem znad granicy, więc i automatycznie coś tam znam a i po drugiej stronie tolerancja do wpadek większa (a i sporo Polaków na Zaolziu). Niemniej, mina Czecha w Pradze gdy kolega powiedział mu, że ."szuka czarnego woła" (knajpa)...bezcenne.
Prześlij komentarz