- Dzień dobry - powiedziała Kura wchodząc do sekretariatu
Nikt się nie odezwał.
- Dzień dobry - powiedziała głośniej, ale nadal nie było reakcji
Czworo pracowników sekretariatu siedziało z nosem w książkach, żaden nie przejął się pojawieniem interesanta i próbą nawiązania kontaktu. Kura zastosowała więc swoją taktykę na ofiarę losu i podchodząc do najbliższego biurka powiedziała:
Pani AaA nie podniosła wzroku znad książki, ale powiedziała:
- Teraz mamy czas czytania, przyjdź za 10 minut.
Sekretarka nawet nie czekała na reakcję tylko wróciła do lektury. Kura posłusznie wyszła z sekretariatu i pomyślała, że spokorniała w Singapurze. W Polsce zrobiłaby awanturę, że ona potrzebuje pomocy, a pracownicy rządowej instytucji zajmują się głupotami i każą jej czekać. Tu nie tylko nie zrobiła awantury, ale patrząc na krople deszczu spadające na szkolne boisko pomyślała, że 15 minutowe czytanie to świetny pomysł. Singapurscy uczniowie czytają codziennie przed lekcjami, ale co jakiś czas na dźwięk dzwonka rzucają swoje zajęcia i zanurzają się w lekturze. Czytelniczy kwadrans jest akcją specjalną i obejmuje wszystkich pracowników szkoły.
- Ludzie obecnie mało czytają, a kwadrans w ciągu dnia to nie jest dużo, więcej marnuję się na głupie pogaduchy - pomyślała Kura
Po 10 minutach z sekretariatu wyszła pani AaA i chętnie odpowiedziała na wszystkie pytania Kury.
- Następnym razem przyjdź z książką, bo znowu możemy mieć czytający kwadrans - powiedziała troskliwie pani AaA
- Dobrze - odpowiedziała Kura
Czekając na Przychówka pomyślała, że czytelniczy kwadrans raczej nie przyjąłby się w polskich szkołach.
9 komentarze:
Dlaczego? Może by się przyjął, tylko trzeba zacząć już od maluchów, które jeszcze chcą czytać i lubią, kiedy ktoś im czyta. No i należałoby to robić konsekwentnie codziennie, o ściśle ustalonej porze. Tak samo jak czyta się dzieciom na dobranoc, co stanowi swoisty rytuał i stały element ich codziennych zajęć, tak można potem czytać z dzieckiem - np. 15 minut po kolacji. A w szkole - 15 minut po długiej przerwie śniadaniowej. Dałoby się, tylko trzeba chcieć. :) Pozdrawiam. A.
W przedszkolu Przychówka czytałam wielokrotnie. Dzieci bardzo lubiły. W szkole nie było zwyczaju czytania przez rodziców.
W Singapurskiej szkole fajne jest to, że czytają wszyscy od pani dyrektor do pań z serwisu sprzątającego. To daje poczucie wspólnoty. Pewnie w Polsce byłoby trudno o wyrozumiałość rodziców gdy trzeba zapłacić za szkolne obiady a pani intendentka siedzi i czyta książkę. :)
PozdrawiamKura
Rodzice też by się przyzwyczaili, gdyby na drzwiach była kartka z informacją "10:45-11:00 - przerwa czytelnicza", a przed drzwiami sekretariatu - krzesła, stolik, a na nim kilka książek. :)
Nam w pierwszych trzech klasach podstawówki wychowawczyni codziennie czytała książki. Fajnie było. Ale ja to już chyba prehistorię pamiętam. ;) A.
Fajne by to było :) i ile fajnych książek można-by przeczytać. W Singapurze to działa z zaskoczenia tubylcy generalnie są spokojni, nieawanturujący. Przynajmniej ja mam takie wrażenie.
Pozdrawiam Kura :)
To jest po prostu jak opowieść z odległej planety.Miałam pojęcie ,że daleko nam cywilizacyjnie do Singapuru , a okazuje się ,że tam w kwestii czytania papierowych książek również perfekcja. Nieustająco zadziwiona Marzena z zamrożonego Gdańska -18
U mnie w szkole też się czytało. Pod ławką :)
bardzo fajny blog :-) przerwa na czytanie swietny pomysl, sama chetnie wprowadzilabym w zycie w ciagu dnia ;-)
Jakoś też ciężko mi sobie wyobrazić w Polsce grzecznie i pokornie czekającego rodzica, szczególne tych zabieganych... Zaraz by się ktoś zaczął buntować
Jeżeli akurat trafiłoby na rodzica, który sam ma wyrzuty sumienia, że jest taki zabiegany, że już prawie nic nie czyta, to pewnie by się ucieszył z przymusowej przerwy na czytanie. :) A.
Prześlij komentarz