- Tylko jak to zrobić skoro fryzjerów więcej niż psów?
Gdyby istniał zakład fryzjerski dla hindusek Kura pewnie już dawno pielęgnowałaby tam swoje włosy. Hinduski słyną z pięknych długi włosów, ale do fryzjera właściwie nie chodzą. Włosy farbują ziołowymi farbami w domu i w domu je odżywiają indyjskimi kosmetykami. Hinduskie koleżanki Kury nie były u fryzjera od lat.
Hindusi obcinają się w zakładach fryzjerskich prowadzonych przez hindusów. Do tego typu zakładu też nikt z nas nie miał odwagi wejść. Nawet Żywiciel, który niczego się nie boi patrzył tylko przez okno. Standardy higieniczne dalekie są od europejskich, a fotele dla klientów ledwo trzymają się kupy. Fryzjer obcina lub goli klienta oglądając zawieszony na ścianie telewizor.
Przychówkowi bardzo spodobał się fryzjer za bilety. Małe, sieciowe, biletowe zakłady fryzjerskie szczycą się japońskim rodowodem, cieciem na sucho i używaniem jednorazowych ręczników. Zanim się usiądzie na fryzjerski fotel należy w automacie kupić bilet. Jedna minuta strzyżenia kosztuje dolara. Reklama mówi, że po 10 minutach wychodzi się z takiego zakładu z gotową fryzurą. Zwykle obcinają się tam młodzi mężczyźni, którzy preferują wygodne cięcie na krótko, ale widzieliśmy Chinkę, która przyszła ze zdjęciem jakieś gwiazdy i poprosiła o dokładnie takie uczesanie.
Nasz dzieciak odważnie poszedł do "biletowego fryzjera". Na szczęście dla niego 10 minut starczyło jedynie na skrócenie włosów z przodu głowy. Po opuszczeniu fryzjerskiego fotela dzieciak wyglądał komicznie. Jakby ktoś założył dziecku na głowę rondelek i równał włosy do jego krawędzi. Na szczęście włosy szybko odrosły.
Zakłady fryzjerskie w centrach handlowych mają zwykle górnolotne nazwy. Pracują tam głównie Chińczycy, którzy przed strzyżeniem zrobią masaż głowy, umyją włosy dwukrotnie i położą jakieś odżywki. Każdy klient dostanie herbatkę i spędzi tam więcej czasu niż planował. Żywiciel był kiedyś u takiego fryzjera ponad godzinę, a jego krótkie włosy nie wymagają specjalnych zabiegów fryzjerskich. Zaprzyjaźniona z nami długowłosa, słowiańska blondynka poszła kiedyś do takiego salonu z tatusiem. Od fryzjera panienka wyszła po dwóch godzinach, z grzywką obciętą o pół centymetra i wiarą, że ma najpiękniejsze włosy na świecie. Panie odmówiły skrócenia włosów, a dwie godziny upłynęły na myciu i czesaniu włosów. Trzeba mieć wysoki poziom narcyzmu by lubić wizyty w takim miejscu.
Mamy ochotę chociaż raz w życiu iść do:
- fryzjera "taśmowego"
- fryzjera "ekonomicznego"
- do szkoły fryzjerskiej
Może kiedyś znajdziemy fryzjera, który byłby tak dobry jak pani M.
7 komentarze:
Fryzjer na bilety - ciekawa koncepcja.
A czy jak u takiego fryzjera termin ważności biletu minie, np. w połowie grzywki, to można bilet przedłużyć, kupić drugi itp? Czy to oznacza panu już dziękujemy, następny proszę?
Można kupić drugi:)zwykle te 10 minut wystarcza, ale jakość usługi jest raczej marna. Z drugiej strony ty włosy rosną bardzo szybko więc za dwa tygodnie odrosną i nie będzie znaku po kiepskim cięciu.
http://www.facebook.com/pages/Mosche-Hair-Salon/164935525875 - ponoć dobry fryzjer
http://www.mummysg.com/forums/f51/50-top-hairstylists-sg-533/ a tu forum z fryzjerami wg. kategorii ciącia. mam nadzieje że pomogłam :)
Dziękujemy, dziękujemy jak odwiedzimy coś z listy to to opiszemy.
Jaka cudowna rozmaitosc! Coraz bardziej zazdroszcze Kurze (w pozytywnym sensie - bardzo bym tez tak chciala...) ;)
"Mamy ochotę chociaż raz w życiu iść do:[...]"
Gratuluję odwagi :)
Tu wszystko tak szybko rośnie ( łącznie z włosami) więc za dwa tygodnie nie będzie widać, że włosy były u fryzjera.
Prześlij komentarz