W Singapurskich mieszkaniach ważny jest przewiew, (jeśli nie ma klimatyzacji) okna powinny być stale otwarte, nawet jeśli nikogo nie ma w domu. Słyszeliśmy o rodzinie,  która wyjechała na wakacje i po powrocie miała mieszkanie do   remontu, bo  ciągu dwóch tygodni spleśniały ściany, książki, pozamykane w   szafach  ubrania.
Świetnie osusza klimatyzacja, ale prąd jest tu  drogi, a wiele tańszych mieszkań ma klimatyzację tylko w salonie i  głównej sypialni. Zresztą trudno zostawić włączoną klimatyzację  na dwa  tygodnie. Część mieszkań ma kratę w drzwiach. Po powrocie do  domu  otwiera się drzwi i okna a  zamyka kratę, czasem wychodząc ludzie  nie  zamykają drzwi tylko kratę i widać wtedy całe wnętrze  mieszkania, jednak  nikt sąsiadowi do środka mieszkania nie zagląda.  Zwykle i tak wiadomo  kto  jest w środku, bo Singapurczycy   zostawiają buty przed wejściem do  mieszkania... Nasi sąsiedzi mają   przed wejściem buddyjski ołtarzyk i  kosz na parasole, parasoli też mają   więcej niż ludzi w domu.
My butów  przed drzwiami nie zostawiamy, ale mamy wycieraczkę, na której zwykle stoją buty gości naszych sąsiadów... Kraty też nie mamy i zawsze zamykamy drzwi, używamy klimatyzacji i płacimy gigantyczne rachunki za prąd.
|  | 
| Co to za pustki dzisiaj, czyżby gdzieś poszli? | 
Najbardziej nas zdziwiło, że mieszkania nie mają przedpokoju. Wszystkie mieszkania, które widzieliśmy nie miały przedpokoju.. U nas też wchodzi się do razu do salonu, a z salonu do pokoi. Pewnie stąd ten zwyczaj zostawiania butów przed drzwiami..
Mamy dwie i pół łazienki, dwie są normalne i jedna dziwna obok kuchni w gospodarczej części mieszkania. Pół-łazienka nie ma ciepłej wody i ma prysznic bez kabiny... W części gospodarczej mamy też pokój bez okna, my trzymamy tam hulajnogę i rolki Przychówka, a także mopa, wiadra plastikowe, miski i masę kartonów, które nie wiadomo kiedy będą potrzebne.
W dużej części domów w pokoju bez okna mieszka maid - czyli pomoc domowa, a właściwie służąca... W Singapurze "niewolnictwo jest nadal legalne" i ma twarz indonezyjskiej,  bądź filipńskej maid.
Maid mieszkająca w condo i tak się cieszy, bo ma własną przestrzeń, gdy mieszka w Hdb śpi na podłodze w kuchni lub w salonie gdy wszyscy pójdą spać. Nasza maid miałaby ciężkie życie, bo prowadzimy nocny tryb życia.
Nasze mieszkanie jest duże jak na polskie standardy, a chociaż nie mamy dużo rzeczy to już brakuje nam półek, szczególnie w pokoju Przychówka. Singapurczycy nie gromadzą rzeczy.. gdy nie są potrzebne oddają lub wyrzucają. 
Jak na Singapur nasze mieszkanie jest typowe, ale singapurczycy rzadko mieszkają w małych rodzinach. Zwykle w jednym mieszkaniu mieszkają dziadkowie, dzieci, wnuki czasem kuzyni... oraz wszechobecna maid,  8 czy 10 osób w jednym mieszkaniu to tutejsza norma. Pewnie dlatego wielu młodych ludzi uczy się w kawiarniach i food court-ach. 
My mieszkamy na prywatnym osiedlu i  mamy tu rzeczy, których na polskich osiedlach nie ma..
Jest siłownia, sala telewizyjna, sala do organizacji przyjęć, 4 baseny, 4 korty tenisowe, stanowiska do grillowania i sauna. Są też zajęcia z aerobiku (również dla facetów), joga dla dorosłych i lekcje pływania dla dzieci. Na 15 piętrze jest dachowy ogród. który pełni rolę palarni.
Osiedla Hdb nie mają basenu i innych udogodnień, ale wynajęcie mieszkania jest znacznie tańsze. Wszystkie singapurskie osiedla pną się do góry my mieszkamy w 16 piętrowym bloku, a obok nas są bloki  40 piętrowe... Czyli można mieszkać na ostatnim piętrze Pałacu Kultury lub wyżej i mieć guzik z pięknych widoków, bo obok na lewo i prawo takie same bloki.