Dupoki z rodziny dim sum

Znów odwiedziliśmy nasz jedzeniowy zakątek w Ulu Pandan tym razem nie daliśmy się wykazać restauracji: japońskiej, koreańskiej, amerykańskiej i pizzeriom, tylko usiedliśmy w food court- cie i każdy z nas zjadł to co lubi najbardziej.

sobota, 5 kwietnia 2014

Gdy czas goni nas...

  • Gdybym mógł spędzić chociaż dwa tygodnie w Seulu odwiedziłbym wszystkie pałace wybudowane przez dynastię Joseon - rozmarzył się Żywiciel 
  • A ja spędziłabym dwa razy więcej czasu w parku - Kura puściła wodzę fantazji i natychmiast dostała karcące spojrzenie od dzieciaka.
Gdyby plan naszego zwiedzania zależał tylko od Przychówka nigdy byśmy nie wyszli z pałacu Gyeongbokgung, bo dzieciak musiał zajrzeć do każdego pomieszczenia i wysłuchać wszystkich anglojęzycznych przewodników jakich udało się mu spotkać.

Wycieczka zaplanowana na dwie godziny rozciągnęła się do pięciu, ale było warto.














Podobnie było w Changdeokgung, sekretnym ogrodzie i świątyni Jongmyo. No cóż nie zobaczyliśmy wszystkiego, ale to co widzieliśmy umiemy docenić i jesteśmy w stanie dać w zęby każdemu kto powie, że Korea to kraj o ubogiej kulturze, a koreańskie zabytki są nudne i bez wyrazu.




























6 komentarze:

Zasłaniając profilaktycznie uzębienie poduszką, rzeknę
- zalatuje chińszczyzną...
Aczkolwiek na swe usprawiedliwienie mam fakt, że Chiny i Koreę ( a także Japonię, Wietnam, Tajlandię) łączyły dość bliskie więzy - handlowe i kulturowe, ba - przez jakiś czas Korea znajdowała się pod chińskim panowaniem. Gdybyście nie podpisali zdjęć (i gdyby gdzieniegdzie nie pojawiły się koreańskie "lizakowe" znaki alfabetu), zastanawiałabym się - w której części Chin byliście :D

Czy nieco holenderski styl ubioru panów odzianych na żółto to przypadek, czy ma jakieś historyczne wyjaśnienie?
Czekam na więcej opowieści o Korei!

Cóż, każde miejsce ma swoją kulturę, ale ze względu na napisy i architekturę i tak poczułam się jakbym była w domu :)

Fascynujace, jak punkt widzenia osoby stojacej z drugiej strony obiektywu wplywa na odbior tego, co zostalo na fotografii uwiecznione. Bylismy z Malzonka na tej samej ceremonii, w styczniu bo w styczniu, ale ludziki te same, w Gyeongbokgung ze 3 razy, a mimo to gdybym sie ograniczyl do pierwszych dwoch zdjec, pomyslalbym ze byliscie w Chinach. Gongzu Maija pewnie wie, o czym mowie:)
Pozostale zdjecia upewniaja jednak, ze byliscie w Seulu. Musze koniecznie znalezc ten zegar sloneczny przy nastepnej okazji, podoba mi sie.

natomiast mi podobał się bardzo w Seulu skansen

zupełnie odmienny od naszego świat a jednak taki piękny, tylko czy my go rozumiemy ?
j

Prześlij komentarz