Muzeum Susannah Place otwarte jest trzy godziny w ciągu dnia, muzeum policyjne w weekendy, a wejście na latarnie morską graniczy z cudem. Gdy Kura wyżaliła się swojej amerykańskiej koleżance, że nie udało się odwiedzić wszystkich ciekawych miejsc ta podrapała się w głowę i stwierdziła, że nie jedzie się do Sydney by oglądać muzea.
- To po co się jedzie? - pytała Kura
- Popatrzeć na stare miasto - stwierdziła Amerykanka
Z amerykańskiej perspektywy wszystko co skończyło 40 lat jest stare. Kura darowała sobie dyskusję chociaż przy krakowskich zabytkach The Rock czyli starówka w Sydney to prawdziwy młodzieniaszek w dodatku z burzliwą przeszłością. Lata temu tej dzielnicy nie było nawet na planach miasta, a nikt przy zdrowych zmysłach nie zapuszczał się tam bez potrzeby. Stosunkowo niedawno The Rock stało się salonem Sydney. Dziś już nikt nie wypomina tej dzielnicy burzliwej młodości tak jak nikt już nie pamięta, że kiedyś do Australii jechało się za karę.
Teraz do Australii nie jeździ się za karę, ale nadal często z biletem tylko w jedną stronę.
9 komentarze:
Wczorajsze brytyjskie wiadomości pokazały ogromny pokaz fajerwerków przy operze (skupiajac się oczywiście na wizycie księcia Harrego...) - byliscie?
Ma swoj niezaprzeczalny klimat!
Anonimowy niestety nasza australijska przygoda skończyła się jakiś czas temu.. a w azjatyckiej kuchni tylko odgrzewamy wspomnienia.
A, myslalam ze taki długi urlop macie...
Niestety nie ma tak dobrze :( Żywiciel i tak ma fajnie, bo ma " urlop europejski" dłuższy od azjatyckiego o 8 dni, a dzieciak ma przekichane na serio. Opuszczenie 10 dni szkolnych bez usprawiedliwienia od lekarza może spowodować skreślenie z listy studentów.
Miło jest odgrzać australijskie wspomnienia, moje były kolorowe, pozdrawiam serdecznie
j
Piękne zdjęcia - lord of the fries to idealne miejsce dla mnie ;) jeszcze jeden powód by odwiedzić ten kontynent. Tylko ja tam muszę pojechać w styczniu (tak, wiem że to środek lata), żeby załapać się na Australian Open ;)
Widzisz Kuro, sława twej kuchni dotarła i do Japończyków na Antypodach :D Swoją drogą, miło ujrzeć swojskie miano w tak egzotycznym miejscu...
Przez moment myślałam, że ten szturmowiec imperialny jest prawdziwym, przebranym człowiekiem - dopiero po dłuższej chwili dotarło do mnie, ze to malowidło 3D.
Stopki na "najlepszy punkt do zdjęcia" były? Czy to tylko Azjaci propagują?
Pozdrawiam i zazdroszczę wycieczki :D
na jednym zdjęciu - istna Hala Mirowska :)
Prześlij komentarz