Dupoki z rodziny dim sum

Znów odwiedziliśmy nasz jedzeniowy zakątek w Ulu Pandan tym razem nie daliśmy się wykazać restauracji: japońskiej, koreańskiej, amerykańskiej i pizzeriom, tylko usiedliśmy w food court- cie i każdy z nas zjadł to co lubi najbardziej.

sobota, 6 kwietnia 2013

Świecąca dupa komara czyli marketing w malajskim wydaniu

Żyjąca w wielkim nowoczesnym mieście kurza familia zatęskniła za przyrodą i postanowiła pojechać na wycieczkę do malezyjskiego Desaru. Według reklamy farma owocowa w Desaru to miejsce gdzie  pomelo są wielkie jak arbuzy, a miód od szczęśliwych pszczół leje strumieniami.

Dla ogromnych pomelo i zdrowego miodu Kura, Żywiciel i Przychówek wstali przed 5 rano i wraz z  kilkunastoma Chińczykami zapakowali się do autobusu. Mimo drobnych przygód z popsutym autobusem, kilkugodzinnego oczekiwania na naprawę udało się dotrzeć na owocową farmę prawie punktalnie.


Wszystko dzięki temu, że na malajskiej ziemi nie obowiązują żadne przepisy ruchu drogowego, a kierowcy jeżdżą tak jak by byli wewnątrz gry komputerowej.
Owocowa farma nie miała co prawda pomelo wielkości arbuzów, ale pachniała tak jak polska wieś. Ów zapach tak podziałał na delikatne Chinki, że zakryły nosy i zwiały do autobusu. My dla odmiany podziwialiśmy: wielkie jackfruity, kaktusy co rodzą smocze owoce, zioła i cukier który rośnie na krzaku, piliśmy świeży sok z limony i żałowaliśmy, że nie wszystkie drzewa owocują jednocześnie. Nasze nosy szybko przyzwyczaily się do zapachu, ale widocznie nie jesteśmy tacy delikatni jak by się mogło wydawać.










Nawet zapach strusiej farmy nie zrobił na nas wrażenia.


  • Skoro jesteście z Polski pokażę wam polskie kury - powiedział pan opiekujacy się strusiami
Kura pobiegła do klatki z nadzieją, że spotka rodaków-krewniaków, ale mocno się rozczarowała. W klatce siedziało coś białego, brzydkiego i nastroszonego. Kura w żadnym razie nie utożsamia się z tą pokraką więc próbowała wytłumaczyć, że to w żadnym razie nie jest kura polska, ale pracownik farmy wiedział swoje.










Kura odchodząc przyklepała swoją czuprynę, wsiadła do autobusu i wraz z innymi wycieczkowiczami pojechała oglądać świetliki.

  • Jak tu pieknie - krzyknął dzieciak gdy banada Chińczyków robiła zdjęcie drzewa
  • To nie są żadne świetliki tylko laser - powiedział Żywiciel i pokazał urządzenie
Kura westchęła głęboko i popatrzyła na ludzi, którzy fotografują światlo lasera wierząc, że to świetlki, a przy okazji kupują lampiony, podrzucają je do góry i wierzą, że dzięki temu spełnią się ich życzenia.



Zanim opuścimy Azję musimy zapisać się do Malajów na kilka lekcji marketingu. Tylko oni potrafią sprzedać smród obornika, drzewo torebkowe, oskubane strusie i laser co udaje świecącą dupę komara za singapurskie dolary.

19 komentarze:

Kuro droga, to jest polska kura, może nie ta najpopularniejsza, ale takie też są:)
A poza tym ona jest cudowna!

Radek na razie nigdzie sie nie wybieramy, ale nie sądzę by Malajowie chętenie się owym przepisem na zbijanie kasy podzielili.

Ania ta kura jest jakaś taka... kudłata. Za nic się z nią nie identyfikuję.

Rozumiem, że nie jesteś kudłata?

Oj Aniu stąpasz po cienkim lodzie ;).
Jestem kudłata, wiecznie potargana, ale mam nadziję, że jestem ciut ładniejsza. ;)

Ja.... po prostu uwielbiam takie kury...

a cóż ta kocina taki dziwny ogon ma?

Kiedyś jedna z moich kolezanek po wypiciu piwa mowiła, że singapurskie koty mają takie ogony i dłuższe tylnie łapki, bo się z królikami intymnie zadały i tak się porobiło, że nowe kotki rodzą się pobrane genetycznie ;)
A tak na serio wszystkie azjatyckie koty nie mają ogonków. Rodzą się bez.Tu jest ciepło więc nie muszą się nakrywać grubą kitą.
Koty to mały pikuś największe rozczarowanie przeżyłam jak zobaczyłam azjatycką wiewiórkę. MAłe chude brązowe i z wylenialym ogonem.

Jesteś słodka ha ha ha, kura nie jest polska :-) a strusie rzeczywiście wyskubane ha ha ha, ale wycieczka raczej udana...

To musi być któraś z pododmian Czubatki polskiej. Tako rzecze Wikipedia :) No proszę, polska Kura, a próbowała wprowadzić w błąd malajskiego zoologa. Żeby to jeszcze Kura nie była, a przedstawicielka innej familii, to może by jakoś uszło ;)
A na poważnie, to porównując z pozostałymi fotkami z Wiki, do nich trafił naprawdę ładny egzemplarz. Zupełnie niesłusznie spotkały go z Twej strony niechęć i ostracyzm.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Czubatka_polska

czyżby wiewiórki zadały się ze szczurami....weee..:(

Oj, Kuro! Dawno tak się się " obśmiałam" jak po zobaczeniu zdjęcia polskiej kury.Mam nadzieję że mi się nie przyśni!!! Pozdrawiam. Marta

A ja się zastanawiałam, dlaczego Kura przyklepała czuprynę wchodząc do autobusu...:-). Wrzuć tę kurę na zdjęcie profilowe! Pozdrawiam. Anetta

Niezłe ;) Jaka szkoda, że smocze owoce ładnie wyglądają ale smakują tylko tak sobie, natura podzieliła sprawiedliwie albo wygląd albo smak ;) Polska kura świetna, choć ja takich w PL nie widziałam, ale nie jestem wyrocznią w tej kwestii bo ja miastowa dziewczyna jestem.

he he :) laserowa dupka the best :)

Z tymi kotami to trochę bardziej brutalne chyba jest. One najprawdopodobniej tracą ogony w starciach ze szczurami. W KL widziałam szczury większe od kotów. Okropne to, ale tak bywa i u nas też zdarza. Moi dziadkowie mieszkali na wsi, więc nasłuchałam się w dzieciństwie różnych opowieści :)
pozdrawiam

ajdekato

Singapurskie koty musiałby chyba na amputacje ogonów do Johor Bahur jeżdzić, bo tu szczurow za dużo nie ma. A tak na serio widziałam świeżo urodzone kotki ( w szkole ) i też były bez ogonów.

Polska, czy nie ... kura, tak mnie nie zdziwiła, jak kot bez ogona! Cóż to za wynalazek?!

ewe

Prześlij komentarz