Gdy deszcz zmienił uroczy spacerek w mokrą przygodę kurzy rodzice po raz pierwszy mieli okazję się przekonać jak wygląda i ile trwa tropikalna ulewa. Mimo poświecenia i biegania z parasolką po ogrodzie nie udało nam się zobaczyć orchidei nazwanej na cześć naszego premiera.
Czekając aż przestanie lać spotkaliśmy monitora czyli wielką jaszczurkę, która żyje wolno w wielu singapurskich parkach. Dawno temu Kura widząc takie nietypowe stworzonko ciut się przestraszyła a teraz chętnie by go pogłaskała.
Kura ma w nosie, że tubylcy uważają monitory za kreatury jej wydają się sympatyczne.
W sumie to bez różnicy czy oglądaliśmy orchideę Tuska czy kreaturę ważne, że dzień był udany chociaż mimo zakończenia pory deszczowej wyjątkowo mokry.
4 komentarze:
obejrzałam sobie od razu kreaturę w linku do wcześniejszego posta i myślę, że mój Józek - fan dinozaurów zakochałby się w niej od razu. A nazwanie orchidei nazwiskiem premiera ciągle wywołuje mój chichot.
Bogusia specjalnie dla Ciebie wybierzemy się do rezerwatu gdzie tych kreatur jest bardzo dużo. Mam nadzieję, że uda się nagrać jakiś dłuższy filmik i uszczęśliwić Józka.
i tak narodzi się nowa fascynacja
Waran cudny, kwiat też, a Premier...
Prześlij komentarz