Wizyta w ogrodzie japońskim zachęciła Kurę do poznania jego historii.
Po II wojnie światowej Singapurczycy nie pałali do Japończyków nadmierną miłością, ale budując swoje wielokulturowe społeczeństwo utworzyli ogród japoński, który tubylcom miał pokazać kraj kwitnącej wiśni od najładniejszej strony. W ramach wspólnego dziedzictwa kulturowego i poprawności politycznej, ogród japoński przyklejono do ogrodu chińskiego i połączono je mostem Double Beauty (podwójnego piękna).
Urządzania ogrodu w Japonii jest sztuką o wielowiekowej tradycji nic więc dziwnego, że do japońskiego ogrodu w Singapurze nawet kamienie przyjechały z ojczyzny sushi.
- Oby tylko nie uznali, że ogród już spełnił swoją funkcję i go nie zniszczyli - martwił się Przychówek
- To tuż przy jeziorze, teren zbyt podmokły nic tu nie zbudują - uspokajała Kura, która czyściła buty po wejściu w gigantyczne błoto
- Obawiam się, że dla singapurczyków nie ma rzeczy niemożliwych - oznajmił Przychówek
Oby jak najdłużej nikt taki się nie trafił, bo szkoda byłoby gdyby takie miejsce zniknęło z mapy Singapuru.
3 komentarze:
Piękne miejsce. Nawet się zdziwiłam, że w maleńkim Singapurze jest tyle parków. Tylko most "podwójnego piękna" strasznie brzydki. To znaczy patrząc z boku wybudowali całkiem ładny most, aż ktoś wpadł na pomysł, żeby na górze "ozdobić" go betonowym płotem z dwóch stron - a to już jest koszmarek.
Trudno się dziwić, że wykorzystują teren jak mogą, w ich sytuacji.
Nawet w Warszawie ostatnio jest totalne wariactwo. Wyburzyli już kilka nowych budynków (z lat 90-tych) żeby w ich miejscu postawić wyższe.
:)Na koniec do zagospodarowania pozostaną dachy.
Wrocławski Ogród japoński jest mniejszy, ale Twoje zdjęcia pokazują charakterystyczne miejsca zadumy, kaskady wody, mostki, rośliny, do "naszego " japońskiego ogródka lubimy chodzić wiosną, gdy jest mało ludzi, latem jest tam kolejka od kasy do wyjścia- nie ma zadumy ;-)
Prześlij komentarz