Wylegiwanie się na leżaku i korzystanie z promieni słonecznych, oraz radość z opalenizny jest dla nich zachowaniem irracjonalnym. Tubylcy chronią się przed słońcem, bo wierzą, że to promie słoneczne odpowiadają za szybkie starzenie się skóry.
Kura ma ciekawsze rzeczy do roboty niż zastanawianie ile zmarszczek będzie miała za 10 lat i co je spowoduje. Ona lubi cieszyć się życiem więc w ramach urozmaicenia postanowiła zabrać rodziców na największy singapurski plac zabaw czyli na Sentosę.
Zupełnie przypadkiem wszyscy trafili na singapurska plażę, a Kura, która niejedno dziwo w Singapurze widziała znów miała okazję się zdziwić. Prawie wszyscy plażowicze relaksowali się w ubraniach i w tych samych ubraniach wchodzili do morza, a potem brali prysznic i szli do domu.
Ci którzy mieli stroje plażowe siedzieli w cieniu wielkiej palmy w basenie wypełnionym wonną pianą.
- Straszne cudaki z tych Singapurczyków - stwierdził Przychówek
- Za to bardzo sympatyczne - oznajmiła Kogut, który zdążył już się zakumulować z młodym Chińczykiem.
Kura słysząc dyskusje tylko pokiwała głową, bo ona też ma wrażenie, że podczas przypadkowych spotkań Singapurczycy sprawiają wrażenie wyjątkowo sympatycznych.
19 komentarze:
NIESAMOWITY BLOG!!! Przeczytalem od "deski do deski", a raczej od pierwszego wpisu do ostatniego (dzisiejszego) ;-) Jest jak interesujaca ksiazka, od ktorej nie mozna sie oderwac, a jesli juz sie oderwalem, to myslalem, co bedzie dalej i jak najszybciej chcialem wrocic do czytania. Przez tego bloga nie upilnowalem pare razy dziecka, przypalilem obiad, az dziw, ze zona mnei z domu nie wyrzucila!
Szkoda tylko, ze nie jest po angielsku lub po francuzku, bo wtedy moja polowka tez by sie mogla cieszyc z czytania.
Czesto, czytajac smialem sie na glos, usmiechalem sie, wzruszalem (a co, mezczyzna tez moze uronic lezke). Dla mnie tym bardziej bylo to wszystko ciekawe, poniewaz na 99,9 % w pierwszej polowie nowego roku, przeprowadzamy sie do Singapuru.
Serdecznie pozdrawiamy Pania Kure i rodzinke!!!
"Kur domowy" zwany czasami takze "Kurakiem domowym"
... a we Wrocławiu śnieg i minus pięć stopni na termometrze, leżę w łóżku czytam kurzy blog i mam ostre zapalenie krtani, więc nie dziwię się kurzym rodzicom.
Plaża bez plazowiczek w bikini!?
Anonimowy Kuraku domowy miło cie widzieć w naszej kuchni. O żonę się nie martw jak dobijecie do Singapuru to z przyjemnością opowiem jej po francusku co ciekawsze fragmenty z bloga, napije się z nią lokalnej kopi i zjem francuskie ciasteczko w singapurskiej kawiarni :).
KJbr plażowiczek w bikini rzeczywiście nad morzem rzeczywiście nie ma, ale na naszym osiedlu to czasem się Niemki nawet toples się opalają.
Fuj!
Powiało ciepłym powietrzem, kiedy u mnie -7 stopni na zewnątrz, a za oknem biało. :)
Nie żadne fuj panie byly bardzo apetyczne. :)
ale po jaką cholerę PIANA w basenie???
hej Kurko
a jak kogucie i kwocze tylki sie juz porzadnie wygrzeja to niech w walizkach przywioza troszke ciepelka bo u nas fantazja - wlasnie jest minus 11
pozdrawiam Ela
no tak, i patrzę, i patrzę, i zazdroszczę - bo tutaj zimno, śnieg, mróz, czas przygotowywać się do świąt, a ja nie chcę, bo chcę lato, plażę i opalanie, wbrew zakazom
Droga Pani Kuro,
Dziekuje za powitanie w kuchni i za zaproszenie zony na pogaduchy ;-)
Wychodzi jednak na to, ze to ja na poczatku bede mial duzo czasu, a zona bedzie , jak Pani Zywiciel, zajeta w pracy... Zatem, tak jak pisalem, bede Kurakiem domowym... ale mam nadzieje, ze nie na dlugo ;-)
Czy moglbym do Pani napisac maila? Mam pare pytan i moze moglaby mi Pani, jako juz doswiadczona Singapurka, Singapuranka, Singapureczka ;-), odpowiedziec a pare z nich. Widzialem juz Pani adres mailowy w komentarzach, ale nie chce pisac bez pytania.
pozdrawiamy z zielonej wyspy
KD :-)
Za panią gryzę i kopie bez ostrzeżenia ;) Oczywiście, ze możesz napisać chętnie odpowiem na wszystkie nurtujące cię pytania , ale ze względu na wizytę rodziców pewnie trzeba będzie chwilkę na odpowiedz poczekać.
Ela z Pł.. rodzice obiecali zabrać do ojczyzny słonce, ciut singapurskiego piasku oraz singapurską życzliwość.
pisze sie ...francusku
jest Francuz, ale francuski - po francusku
gdyby miało być "francuzku" to tak jakby odmieniać i napisać: Włoch - włochowski (a nie "włoski") i po włochowsku (a nie po "włosku")
(aż mnie zeby bolą jak to czytam)
Oj anonimowy nie musimy być tacy formalni i porządni to blog a nie program pana Miodka ;)
...Dokladnie.Mysle podobnie Kuro.
zakumulować z Chińczykiem?! to znaczy co mu zrobił? o.O
zakumuplować ... zjadłam p ... nawet dobre było ;)
Prześlij komentarz