- Kupisz mi książkę? - zapytał Przychówek gdy Kura buszowała wśród gazet w jednej z sieciowych księgarni
- A nie ma jej w bibliotece? - zapytała Kura, która ma coraz większy problem z upchnięciem książek Przychówka
- No jest, ale trzeba na nią czekać w kolejce - powiedział dzieciak błagalnym tonem
- W takim razie kupujemy - oznajmiła Kura i zdjęła z półki "The Hunger Games"
|
http://en.wikipedia.org/wiki/The_Hunger_Games |
Gdyby wtedy wiedziała, że ta książka wciągnie Przychówka na amen kupiłaby natychmiast całą serię, ale nie mogła podejrzewać, że z liczącą ponad 400 stron powieścią nastolatek rozprawi się w dwa wieczory. Nie mogła też podejrzewać, że kolejne tomy książki okażą się towarem chwilowo deficytowym.
Gdy w słoneczny poranek weszła do księgarni gdzie dwa wcześniej kupiła "The Hunger Games" nie mogła się nadziwić. Cześć druga
Catching Fire i trzecia
Mockingjay zniknęły jak przysłowiowa kamfora.
Oto leniwi, podobno nieczytający Singapurczycy wykupili wszystkie egzemplarze, a Kura chcąc zdobyć książki musiała zaliczyć rajd po kilku księgarniach.
Gdy już przejechała pół miasta i kupiła dzieciakowi całą serię zastanawiała się:
- Skąd się wziął mit o nieczytających Singapurczykach traktujących książki jak zło konieczne?
Mit, który łatwo jest podsycać tym, którzy nie chodzą do lokalnych bibliotek i nie wiedzą, że czasem ciężko jest tam znaleźć wolne krzesło. Mit stworzony przez tych, którzy nie mają pojęcia, że wśród singapurskich dzieciaków przeczytanie 200 książek rocznie nie jest żadnym wyczynem.
|
http://www.thehungergames.co.uk/ |
Nasz dzieciak kończy właśnie czytać trzecią cześć. Podwójny tom pierwszy już znalazła nowego właściciela, a Kura odkryła, że w najbliższej księgarni znowu pojawiły się książki z serii: "The Hunger Games". Trochę inaczej wydane i ciut droższe, ale Singapurczycy i tak je kupią, a potem zatopią się w lekturze.
9 komentarze:
Igrzyska śmierci w Polsce też zrobiły furorę wśród nastolatków jakiś czas temu (w zeszłym roku była również premiera pierwszej części filmu). W tej chwili znajomi gimnazjaliści czytają serię Jutro Johna Marsdena - jest nawet omawiana jako lektura nieobowiązkowa w pobliskim gimnazjum na prośbę dzieciaków. Może Przychówkowi też się spodoba?
Pozdrawiam :)
Z czytaniem książek anglojęzycznych po polsku to niestety jest lipa. Według Przychówka wszystkie książki anglojęzyczne są źle przetłumaczone i odbierają urok.Według mnie Dzieciak czepia się detali, ale prawdą jest, że woli czytać po angielsku. Na moje szczęście jest trochę fajnych młodzieżowych książek napisanych po polsku więc Przychówek ma co czytać również w ojczystym języku. Dziękuję za polecenie Jutro Johna Marsdena. Nie znałam tej serii a patrząc na recenzję zapowiada się ciekawie.
Ja mam to samo - nie umiem czytać ksiązek tłumaczonych z angielskiego na polski - myślę, ze nie chodzi tu o nieumiejetność tłumaczy,ale styl, kŧórego nie da sie przełożyć na inny język.
A chce w ogóle czytać po polsku? Mój 10-latek ma straszne opory, choć muszę przyznać, nie jest typem "czytacza" nawet po angielsku.
Tzn. preferuje angielski, ale nie potrafi się wciągnąć. Czytanie wciąż to jest dla niego coś do czego go namawiamy, a nie co sam wybiera :(
Natomiast z relacji starszej córki wiem, że świetna jest seria "Filip, Net i Nika" polskiego autora. Może na kindla?
Co do "Igrzysk..." mnie też wciągnęły :)
Chyba zrobiłam błąd: Miało być "Felix, Net i NIka"
anglojęzyczne książki, znane w PL w tłumaczeniu, Przychówek może czytać w oryginale ... ;)
pozdrawiam
Pajesia
Edyta Przychówek nie ma wyjścia nad nim stoję ja czyli chińska matka w polskiej skórze.;). Przychówek ma polski paszport, więc dokąd ja żyję będzie mówił, pisał i czytał po polsku.Będzie też poznawał polską historię i kulturę by nie wyjść na troglodytę co myśli, że II wojna światowa zaczęła się atakiem na Pearl Harbor. ;)
Edukację historyczno- polonistyczną dzieciaka traktuję jak wyzwanie tym bardziej, że cały czas staram się rozwijać język polski równolegle do materiału przerabianego w szkole. Skoro jest geometria to tłumaczę, że perpendicular to prostopadły, a do wszystkich nazw roślin czy zjawisk przyrodniczych muszę dopasować polskie nazwy i omówić jeszcze raz wszystko po polsku. Zajmuje mi to mnóstwo czasu tym bardziej, że forma nie może się dzieciakowi z nauką kojarzyć, bo ileż można się uczyć i uczyć ;)
Feliksa i Nikę Przychówek czytał już dawno prawie równocześnie z Wyprawą Tapatików oraz serią o panu Samochodziku. Teraz mam nadzieję, że skoro tak bardzo podobało mu się w Pustyni i w puszczy to w tym roku zmierzy się z Krzyżakami. Dzieciakowi wszystko jedno i czyta również na czytniku. To ja jestem starej daty i lubię zapach książki szelest kartek i inne dyrdymały związane z czytaniem.
Rozpisałam się, ale tak naprawdę to chciałam napisać, żebyś się nie martwiła tym, że Twój syn nie lubi czytania. Do odczuwania przyjemności z czytania trzeba dorosnąć ;) Brat Żywiciela zaczął czytać książki... na studiach, ale jak zaczął to przez rok nadrobił to czego nie przeczytał a teraz czyta, czyta i czyta bez przerwy.
Kuro, z uwagi na powyższe, masz mnóstwo roboty w domu i z Przychówkiem - nie waż mi się więcej pisać, że np się leniłaś -
z polskich książek bardzo mi się podobała seria 3 tomowa "Złoto Gór Czarnych" Szklarskich, czy książki Wiesława Wernica - też o Indianach i traperach.... Natomiast gdy zaczęłam czytać moim chłopakom (ośmiolatki, zapaleni szermierze, muszą wiedzieć, że nie tylko d'Artagnan był fechmistrzem) "Pana Wołodyjowskiego", musiałam tłumaczyć im co to znaczy: gumno, na majdanie, broczyć juchą... A kiedy czytałam po raz pierwszy trzydzieści lat temu, nie odbierałam prozy Sienkiewicza za tak archaiczną językowo... pozdrawiam
Pajesia
Pajesia drukuję twój komentarz i daję Żywicielowi.. tak na wszelki wypadek gdyby zapomniał jaką ma pracowitą żonę ;)A wiesz, że Panu Wołodyjowskim nie pomyślałam... dzięki za pomysł.
Prześlij komentarz