- Co to jest? - zapytała Kura widząc owoc podobny do kolczastych piłeczek
- Pyyyy - powiedziała sprzedawczyni
- Pyyyy? - dopytywała Kura
- Pyyyy brat rambutana - rzuciła sprzedawczyni ze stoiska obok
- Cokolwiek to jest kupujemy do spróbowania - oznajmił Żywiciel
Rambutan to ten mniejszy kudłaty (na górze), pulasan to ten bardziej szyszkowaty (na dole) |
W domu udało się ustalić, że tajemnicze pyyyy to pulasan owoc blisko spokrewniany z rambutanem, ale mało znany w Europie. Jego nazwa pochodzi od słowa: "pulas" które po malajsku znaczy skręt. Podobno w Azji nawet małe dzieci wiedzą, że pulasana otwiera się poprzez skręcenie go w dłoniach.
Kura nie wychowała się Azji, więc owoc pulasan otwierała przy pomocy noża. Delikatnie odcięła skórkę przypominającą łupinę kasztana i z wielką radością pożarła galaretkową kulkę. Z tej zachłanności zapomniała wypluć pestkę i omal nie połamała sobie zębów.
- Trzeba było mnie ostrzec - powiedziała do dzieciaka
- A to moja wina, że jesteś taka żarłoczna? Ja i tak wolę jabłka - dziwił się Przychówek
5 komentarze:
Tak mi się właśnie wydawało że to jakaś odmiana liczi... Pychotka. Dzięki za nowy wpis i pisz częściej. Bardzo lubię Singapur - byłam, widziałam. Teraz wybieram się do Hongkongu. Zobaczymy czy też mnie tak oczaruje !
Pozdrawiam serdecznie .
Marta
jadłam w Szkocji (sic!) :-) bardzo lubię.
wygląda mało apetycznie...
kurcze to jest owoc :O
w życiu bym nie pomyślał :)
Niedawno będąc w Tajlandii jadłam rambutany, longostany, nawet śmierdziuszka duriana :))) Pozdrawiam
http://agawkrainieczarow.blogspot.com/
Prześlij komentarz