- czy wtedy kiedy ilość parasolek przekroczyła liczbę mieszkańców naszego mieszkania?
- czy kiedy zapisaliśmy Przychówek do publicznej szkoły?
- a może wtedy gdy chodzenie na piechotę uznaliśmy za niegroźne hobby którego sami nie uprawiamy?
Pan mąż zwany Żywicielem, pani żona zwana Kurą i nasze dziecię zwane Przychówkiem, zostaliśmy przywitani przez Singapur chińskim Nowym Rokiem - rokiem królika, który ma przynieść szczęście i bogactwo...
Ciekawi jesteśmy co nam przyniesie?
13 komentarze:
Przeczytalam caly blog Kury od konca do poczatku, wiec wpisuje sie tutaj, choc kilka innych wpisow juz popelnilam po drodze. Kilka innych chcialam popelnic, ale nie dalam rady, bo czytalam po nocach, czasem bardzo pozno. Zaowocowalo to tym, ze Kura wraz z Przychowkiem snili mi sie pare razy... z Singapurem w tle ;) Fajnie sie czyta, wciaga i bawi, trudno bylo czasem przestac.
Poszerzylam przy okazji swoja wiedze o Singapurze o pare tysiecy procent, bo startowalam z zera, no moze z jakas mala dziesietna po przecinku. Teraz przy okazji czytania o perypetiach i codziennosci Kury rzucilam okiem do danych geo-polityczno-ekonomicznych na temat tego niezwyklego miejsca.
Pozdrawiam serdecznie, dziekuje i czekam na dalsze wpisy i zycze wielu czytelnkow sniacych o Kurze w Singapurze ;)
Gdyby śnił Ci się Żywiciel to bym się martwiła, a tak mam nadzieję, że wstajesz rano wyspana. :)
Zywiciela w snie nie bylo ani troszeczke ;) Rano wstalam... zdziwiona plastycznym, wyrazistym snem z Singapuru. I zaraz pomyslalam, ze tak to jest jak sie czyta tuz przed zasnieciem, a nawet prawie zasypiajac "jeszcze tylko skoncze miesiac..." :))
Teraz możesz czytać na bieżąco mam nadzieję, że nie będziesz miała koszmarów.
Co to to nie, zadnych koszmarow nie mialam z Kura w roli glownej. Sen byl taki... realistyczny, singapurski, wielkomiejsko-tropikalny. Tylko Kura zapewne wygladala inaczej, bo byla wysniona ;) Wszystkiego dobrego w Nowym Roku i w roku Smoka!
:) Witaj w takim razie u nas:) Kura wygląda niespecjalnie. Naprawdę nie ma na co patrzeć. U Żywiciela podejrzewana jest ślepota, bo nadal jest zakochany. :)
"Pożeram " Wasz blok z apetytem .
Też zaczynałam od zera,odnośnie wiedzy o Mieście Lwa.
Teraz-dzięki Wam- z radością bym je poznała:)
Co tam 15 godz. lotu.
Jak je przetrwaliście?
Moc pozdrowień.
Witajcie:)
Przygotowuje sie do wyjazdu do Azji PD Wsch (ale tylko na wakacje) wiec w poszukiwaniu informacji trafilam na Wasz blog i jestem pod wrazeniem!! :)) ale nigdzie nie moglam sie doszukac informacji jak mozna zostac singapurczykiem??? ja tez chce!! czy macie uniwersalne wyksztalcenie typu informatyk i mozecie pracowac wszedzie czy jak?:)
Anonimowy odpowiem ci, że Żywiciel ma taki zawód, że ja Kura mogę siedzieć sobie w domu i pisać sobie bloga dla przyjemności. W Singapurze pracują Polscy biolodzy, inżynierowie, architekci, chemicy , bankowcy i informatycy. I mają jedną wspólną cechę wszyscy są dobrzy w tym co robią.
Banalność pierwszych wpisów jest zawsze powalająca:)
pozdrawiam
By nie być tak całkiem anonimową - mam na imię Alicja
Dziś właśnie trafiłam na Wasz blog i też będę czytać. Do skutku tzn. aż zsynchronizujemy czas. Pozdrawiam
Ja właśnie zabieram się do czytania waszego bloga. Poleciła mi go przyjaciółka, mam nadzieję, że jak zwykle ma rację :) Pozdrawiam, Magda.
czesc, wlasnie zaczynam czytac Waszego bloga z polecenia LadyLilith z Singu:) mam nadzieje ze zanim go skoncze to juz tam z Wami bede:)
Prześlij komentarz