Dostanie się do pionu publicznej edukacji nie jest dla obcokrajowca łatwe. Do pierwszej klasy w pierwszej kolejności przyjmowane jest: rodzeństwo dzieci uczących się w danej szkole, potem dzieci/rodzeństwo absolwentów, dzieci rodziców z rady szkoły, dzieci pracowników szkoły, dzieci których rodzice pracowali jako wolontariusze na rzecz szkoły, obywatele Singapuru i stali rezydenci (wszyscy krewni i znajomi królika). W przypadku nadwyżki kandydatów decyduje dodatkowo odległość w jakiej mieszkają od szkoły. Jeśli po tym wszystkim zostaną jakieś miejsca, mogą się o nie ubiegać obcokrajowcy. Przychówek z racji wieku nie kwalifikuje się do klasy pierwszej i ten sposób rekrutacji mało nas obchodził.
Naszego polskiego w żadnej szkole w Singapurze nie ma więc Przychówek nie musiał go zdawać. Już na wstępie zakładaliśmy, że do szkoły międzynarodowej poślemy Przychówek w ostateczności. Nie ze skąpstwa, ale z wiary, że publiczna szkoła w Singapurze ma więcej do zaoferowania.
Szkoły zaczęliśmy szukaliśmy przed wyjazdem. Rozesłaliśmy ze 30 maili z 'CV' naszego Przychówku (Przychówek ma DP). Zwykle dostawaliśmy odpowiedź, że nie mają wolnych miejsc, ale proponują miejsce na liście oczekujących.
Kilka szkół wyraziło chęć spotkania z nami i przeegzaminowania naszego przychówku.
Do pierwszej szkoły pojechaliśmy we trójkę w piątkowy poranek. Po krótkiej rozmowie z panią dyrektor o wzroście naszego Przychówka dzieciak dostał test i zniknął na 3 godziny.
My w tym czasie mogliśmy obejrzeć szkołę (ogromną fantastycznie wyposażoną) oraz zobaczyć jak wygląda przerwa śniadaniowa. Szkoła działa jak fabryka i chociaż na przerwie było 400 dzieci i tylko kilkoro dorosłych, dzieciaki i tak wiedziały co i jak mają robić. Może bylibyśmy mniej zdziwieni gdybyśmy nie widzieli polskich szkół od środka.
Po powrocie dziecka wiedzieliśmy, że Przychówek nie dał plamy i zdał. Zakupiliśmy w szkolnym sklepie szkolny mundurek w wersji galowej i sportowej oraz komplet książek.
I tak polski dzieciak został singapurskim uczniem. Nie jest znowu taki wyjątkowy w szkole Przychówka uczą się dzieci z dzieci z Anglii, Francji, Hiszpanii, Rosji oraz bardzo wielu państw azjatyckich..
7 komentarze:
Wiem, że to dawno napisane było, ale 'mother tongue' to po prostu język ojczysty dziecka, niezależnie od tego w jakim języku matka czy ojciec mówią :)
Nie do końca" mother tongue" jest to język ojczysty, bo wiele dzieci jest singapurczykami i językiem ojczystym dla nich jest obowiązujący tu angielski. Znamy dziewczynkę u której w domu mówi się w trzech językach i szkoła zalecała by jako " moter tongue" wybrać język w którym dziewczynka rozmawia z mamą.
Popieram Anonimowa/wego - mother tongue to jezyk ojczysty, nie ma nic wspolnego z tym, jak mowi akurat matka. W przypadku tej dziewczynki pewnie mama miala inne pochodzenie niz tata/otoczenie. Jezyk taty pewnie byl jezykiem otoczenia, jezyk mamy - jezykiem kraju pochodzenia mamy.
Wyjaśnialiśmy już kilka razy ową kwestię. Jesteś w błędzie, więcej na ten temat poczytasz tu: http://en.wikipedia.org/wiki/First_language
Witam,
jestem dość blisko "prze-transferowania" się z Polski do Singapuru. Oferta wygląda interesująco, ale moim największym problem może być (jest!) adaptacja dziecka do nowych warunków. Chłopak ma 10 lat, coś tam mówi i rozumie po angielsku - mimo, że ma dużo zajęć w szkole plus lekcje indywidualne ciągle daleko mu do poziomu w miarę sprawnego komunikowania się. Jakie są Twoje doświadczenia z Przychówkiem w tym zakresie? Na czym polega wstępna ocena dziecka - czy tylko test pisemny czy też rozmowa. Czytałem o szkołach prywatnych vs publicznych i wnioskuję, że podejście do nauczania i dzieci obcokrajowców jest w obu zbliżone.
Przy okazji - co to jest Dependant's Pass (DP) - jeszcze nie doszedłem do spraw logistycznych z moją firmą, ale rozumiem, że powinien o to DP zadbać.
Anonimowy w kwestii tak szczegółowych pytań zapraszam na priva i do czytania postów z tagiem szkoła. Chetnie odpowiemy w miarę naszych wiadomości,ale niekoniecznie na gorąco.
DP to rodzaj prawa pobytu. Szczegóły znajdziesz tu : http://www.mom.gov.sg/foreign-manpower/passes-visas/dependant-pass/before-you-apply/Pages/default.aspx
Zanim pomyślisz o szkole musisz wiedzieć czy pracodawca zapłaci za szkołę miedzynarodową ( ewentalnie czym pensja pozwoli ci na zapłacenie czesnego) oraz czy lokalny system ci odpowiada. Szkoły lokalne też kosztują i to wcale nie mało. Na temat szkół miedzynarodowych się za dużo nie powiem, bo nie mam tam dziecka, ale są one podobne do szkół międzynarodowych na całym świecie. Szkoły lokalne to zupełnie inna bajka(duża dyspyplina, parcie na osiągnięcia i wymagania adekwatne do możliwości.) 10 lat to w tym momencie 4 lub 5 klasa. W 6 klasie jest Psle i szkoły nie przyjmują dzieci obokrajowców do szkoły w tym roku.
Pamiętaj, że tu rok szkolny zaczyna się w styczniu i trwa do połowy listopada więc jest inaczej niż w Pl. Egzamin do szkoły jest pisemny obejmuje angielski, matematykę i science. Dzieci od samego początku dzielone są do klas na podstawie wyników z testów więc jak dzieciak napisze egzamin wstępny słabo trafi do słabszej klasy i już. Dostanie pomoc i będzie się rozwijał na miarę możliwości. Te słabsze klasy są mniejsze i w niektórych szkołach mają po 2 nauczycieli. Po roku jeśli dzieciak się podciągnieto zmieni klasę na lepszą. Czasem to kończy się tak :
http://azjaodkuchni.blogspot.sg/2013/02/o-dziewczynce-ktora-miala-marzenia.html
O język codzienny mówiony martwiłabym się mniej niż o rozumienie matematyki i pojęć dotyczących science oraz o poziom który jest znacznie wyższy niż w polskich szkołach. To klasa 4 jedno z zadań
http://www.youtube.com/watch?v=nXZRBmcIumY&noredirect=1
a na teście takich zadań będzie 5-6 i 40 innych a czasu tylko 1,5h.
Na koniec dodam, że nie znam ani jednego dziecka, które w singapurskiej szkole czułoby się źle i ani jednego rodzica który mając dziecko w tym systemie twierdziłby, że jego dziecko się nie rozwija.
Mother tongue to jezyk ojczysty. O ile w Polsce nie oznacza on jezyka ojca o tyle w krajach anglojezycznych nie oznacza on jezyka matki. W Singapurze mieszka kilka / kilkanascie roznych narodowosci dlatego tez 'mother tongue' odnosi sie wlasnie do jezyka przodkow. U Singapurczyka pochodzenia chinskiego 'mother tongue' bedzie albo kantonski albo mandarynski, chociaz matka niekoniecznie musi byc Chinka.
Prześlij komentarz