- Nosisz okulary od słońca gdy jest ciemno? - zdziwiła się Kura widząc koleżankę
- Niewiele spałam, rozmawiałam z mamą - odpowiedziała łkając
- Masz jakiś problem? Mogę ci jakoś pomóc? - dopytywała Kura
- Nie możesz. Wiesz, że będzie wojna - stwierdziła koleżanka
- E, zaraz wojna. Jakoś jestem dziwnie spokojna. Myślę, że szalony Kim więcej gada niż jest w stanie zrobić - powiedziała Kura
- Ja wczoraj rozmawiałam z mamą i bratową. Tata i brat pracują w wojsku, kolejną noc nie wrócili do domów i to nie są już żarty. Kim na pewno zaatakuje mój kraj, bo go nienawidzi - powiedziała koleżanka
Płakała na ulicy i w autobusie, obgryzała paznokcie i ciężko jej było sklecić sensowne zdanie.
- Tak strasznie mi przykro - powiedziała Kura i przytuliła koleżankę serdecznie
9 komentarze:
och, to by było piekne samobójstwo Korei Północnej. przecież jak uderzą w poludnie, to i północ wyparuje...
Ja też mam nadzieję, że Kim tylko chce pokazać, szczególnie swoim, jaki to on nie jest groźny. W końcu facet jest przed 30-stką, więc pewnie autorytetu Wielkiego Wodza nie ma.
pozdrawiam
Mam nadzieję, ze jakiś wielki meteoryt puknie w Kima i jego świtę raz a porządnie, reszta dookoła otworzy oczy i zmądrzeje, pozwoli ludowi i innym żyć spokojnie i godnie.... i że obejdzie się bez wojny bomb i tego całego zła.
Okropne, zwlaszcza ta niepewnosc... Ja na codzien mam kontakt z Palestynczykami, Libanczykai, Syryjczykami, ktorzy uciekli na Cypr przed wojna czesto zostawiajac wiele bliskich osob w ojczyznach. Wyksztalcila sie u mnie zupelnie inna wrazliwosc na newsy i codzienne wiadomosci.
wiesz, niby daleko od nas, ale ten koreański świr może to zrobić i wcale się nie dziwię Twojej Koleżance- życzę Jej wielu sił i powrotu do domu Bliskich. Nie znam mentalności północnokoreańskich "wodzów" mało dojrzałych bawiących się Narodem, ale nie będę krakać...
Łatwo się czyta newsy o koreańskiej sytuacji, w bezpiecznej Polsce, nie znając żadnego Koreańczyka. Stanięcie oko w oko z kobietą, którą ta cała historia naprawdę dotyczy, to zupełnie coś innego...
Z punktu widzenia chorego na umyśle przywódcy, uderzenie w jego kraj oznacza przecież uderzenie w jakichś nieważnych ludzi. Jego przecież w pierwszej kolejności dobrze ukryją. Dla niego taka wojna to pewnie coś w rodzaju zabawy w pvp w grze komputerowej.
A ludzie cierpią. Biedni Koreańczycy z Północy nie mogą nawet okazać strachu, tylko muszą udawać, że buńczucznie wspierają w tych chorych zamysłach swojego przywódcę. Wiedzą, co spotyka tych, którzy niewystarczająco aktywnie uczestniczą w tym wariactwie. To z drugiej strony ułatwia reszcie świata nie dostrzeganie w nich ludzi...
Czytałam kiedyś "Światu nie mamy czego zazdrościć". Wiem, że trzeba brać poprawkę na to, że książki nie mogą być zupełnie obiektywne, ale losy Koreańczyków bardzo mnie poruszyły. Od tej pory uwaznie i z niedowierzaniem przyglądałam się temu, co dzieje się w tamtej części swiata. Kim Kimem, ale tam są normalni ludzie i szaleństwa Kima nie poprawiają ich sytuacji.
A ja zastanawiam sie , co ten Kim chce zyskac? Straszy Koree Pld, straszy USA, ostatnio chyba tez Japonie. Ale musi sobie zdawac sprawe, ze jesli zaatakuje ktorys z tych krajow, to nie bedzie czekal dlugo na kontratak i nawet jesli jego kraj jest jednym z najbardziej zmilitaryzowanych to i tak nijak sie ma do np. wojska USA
Annimula ciężko wyczuć co Kim ma i co jest w stanie zdmuchnąć, ale widząc twarze naszych koreańskich znajomych wiemy, że się boją. Nasze myśli też jakoś podążają w stronę dzieciaków ktore kiedyś były w szkole Przychówka a teraz wróciły do Korei...Jeśli Kim zaatakuje to pewnie Usa nie bedzie czekać i odpowie na atak tylko, że w owym ataku nie zginie Kim ze switą tylko zwykli ludzie... Korea jest specyficzna bo wielu ludzi z południa ma na północy rodziny więc każde działanie w tym rejonie to łzy dla Koreanek :(
Prześlij komentarz