- Znowu się spóźnię - pomyślała Kura zamykając mieszkanie
Tym razem nie widziała taksówki, więc zmuszona była uprawiać marszobieg. Pokonując kładkę nad autostradą przypomniała sobie, że marszobiegi do szkoły zapewniają jej regularny ruch dzięki któremu nadal jest wyższa niż szersza.
Stojąc przed szkolną bramą wypiła butelkę wody, poprawiła makijaż, pogadała ze znajomymi mamuśkami i czekała, czekała i czekała....
- Czeka pani na nauczycielkę? - zapytała Pani Dyrektor wchodząc do szkoły
- Nie na Przychówka. Powinien już być - stwierdziła Kura
- Przychówek ma teraz zajęcia matematyczne przygotowujące do singapurskiej olimpiady. Dziś są pierwsze zajęcia - oznajmiła dyrektorka z dużą pewnością
- Zawsze wiem gdzie są moi uczniowie - powiedziała dyrektorka, gdy Kura mętnie się tłumaczyła
- Wszyscy? - dziwiła się Kura
- 1418 to nie dużo. Wcześniej pracowałam w większej szkole - stwierdziła dyrektorka i uśmiechnęła się
Pani R robiła wszystko by nauczyć Przychówka mówić, czytać i pisać po angielsku. Pani C męczyła go tak długo, że zrobiła z niego świetnego matematyka, który wierzy, że chcieć to móc, a pani od science czekała kiedyś w strugach deszczu tylko po to by powiedzieć Kurze, że Przychówek powinien być lekarzem, bo o umierające robaki walczył do końca.
Niby w singapurskiej szkole jest się jednym z wielu, ale dzięki zaangażowaniu nauczycieli każdy jest wyjątkowy. Jak oni to robią na prawdę nie wiemy, ale efektami jesteśmy zachwyceni.
12 komentarze:
I wyszło na to, że to u nas jest masówka, a u nich na każdego patrzą indywidualnie ;)
dlaczego u nas tak nie jest?
ja chcę do Singapuru. zaraz, natychmiast!
indywidualne podejście zawsze wygrywa,
po masówkach to tylko siły roboczej do huty można się spodziewać:(
pozdr
Kuro, powiedz prosze, czy za szkole w Singapurze trzeba placic, cy tez sa one powszechnie dostepne?
Anonimie w Singapurze nic za darmo nie ma. Przede wszystkim by wejść w singapurski system z zewnątrz trzeba zdać egzamin (dotyczny dzieci powyżej 1 klasy ) więc trudno mówić o powszechnej dostępności gdy rodzaj egzaminu zależny jest od prawa pobytu. Gdy rodzice pracują w Singapurze i mają dość dobre zarobki dziecko może aplikować bezpośrednio do szkoły i jeśli zda wewnętrzy egzamin zostanie przyjęte. Jeśli rodzice zarabiają w Singapurze mało lub nie pracują tu wcale to dzieciak musi zdawać egzamin centralny. Takich egaminów jest tylko kilka w roku i są one piekielnie trudne a samo zdanie niczego nie gwarantuje. Trzeba zdać dobrze...Mimo to dzieci z różnych azjatyckich krajów w singapurskich szkołach nie brakuje. Opłaty za naukę są i rzekłabym, że dla obcych wcale nie są małe. Wysokość opłaty zależna jest( a jakże) od prawa pobytu i rodzaju szkoły. Generalnie im dziecko starsze i bardziej obce tym jest drożej. Patrzyłam, że za świetne gimnazjum w Singapurze my jako obcokrajowcy z Europy musielibyśmy płacić prawie tyle ile kosztują szkoły miedzynarodowe.A i tak bardzo trudno się tam dostać. Wyjściem oszczędnym jest ubieganie się o prawo do stałego pobytu, ale to też nie jest rozwiązanie idealne.
Szkoły singapurskie to jest generalnie ciekawy twór. Z jednej strony wielkie (czasem) 40 osobowe klasy, rywalizacja, egzaminy a z drugiej ogromny szacunek dla każdego dziecka i wiara w to, że podoła wyzwaniu, które zawsze jest jak skrojone na miarę.
My przez dwa lata z naszym dzieciakiem przeszliśmy długą drogę, ale mamy bagaż ciekawych doświadczeń. Gdybyśmy nie poznali singapurskiej szkoły nigdy byśmy nie wiedzieli, że najbardziej wspiera się tu " słabą stronę", a na krytykę trzeba sobie zasłużyć. Gdy nauczyciel chwali ( a wcale nie robi tego czesto ) to robi to wtedy gdy dzieciakowi opadają skrzydła i potrzebuje wzmocnienia... zaraz po nim przyjdzie krytyka, ale o dziwo ona nie boli tylko daje siłę do walki.
Oj Kuro Przychówek przeszedł wiele na początku, ale to zdolny Dzieciak i dzisiaj jesteście pewnie zachwyceni, ze nie szkoła międzynarodowa
A swoją drogą- nie usłyszysz tego co ja od swojego pierwszoklasisty- mama ta szkoła jest nudna, ja to wiem
a pani poza program nie wyjdzie bo po co kształcić uzdolnione dzieci ?
Kuro, prościej by było chyba podać konkretną kwotę, ile dokładnie Was ta szkoła kosztuje. Z tych wyliczanek "jeśli to, to tyle" , "a jeżeli tamto to tyle"... przyznam się, niewiele wywnioskowałam. Podane zależności, owszem ciekawa sprawa, ale wątpliwa informacja zwrotna. Nieświadomie, kierowana z pewnością w dobrymi chęciami trochę zagmatwałaś sprawę.
Ania za zdolności dziecka nie odpowidam i Ty i ja wiemy, ze to co dostajemy od losu jest niezależne od rodziców. Bardziej chodzi mi o pokazanie warunków jakie stwarza ów system. O własnym dziecku pisze się najłatwiej, ale pod koniec przyszłego tygodnia ( może ciut wczęśniej) pojawi się długo oczekiwany post o podejściu systemu do dzieci niepełnosprawnych.
Niki gdyby pytanie było konkretne konkretna byłaby odpowiedź. Było pytanie: Czy szkoły w Singapurze są powszechnie dostępne i czy trzeba za nie płacić? Moja odpowiedź: Nie sa powszechnie dostępne i trzeba płacić to ile się płacić a to ile się płaci zalezy od wieku dziecka ( klasy) i prawa pobytu.
Nie jestem wróżką i nie wiem jaki przedział wiekowy i jaki typ szkoły Cię intersuje oraz jaki rodzaj prawa pobytu Cię interesuje. Tu masz wszystko opisane czarno na białym i słowo daję jaśniej się nie da:
http://www.moe.gov.sg/education/admissions/international-students/general-info/
dziękuję Kuro :-)
Prześlij komentarz