- Może przedłużała sobie wakacje na Filipinach - powiedział Przychówek i popatrzył na prezent, który został kupiony z myślą o niej
- Możliwe - odpowiedziała Kura
- Czy wiesz co się dzieje z Ch?
- Chyba się lenią - powiedziała do mamy dzieciaka X uznając, że pewnie wszyscy relaksują się pod filipińską palmą.
Kura wysłuchała całej historii i otarła łzy.
- Nie płacz tylko pomóż - powiedziała pani X
Wytłumaczyła, że dla Filipińczyków kształcenie dziewczynek nie jest priorytetem, że często zasłaniają się biedą, ale wolą dziewczynki trzymać w domu zamiast posyłać je do szkoły. Pani dyrektor przyznała, że ona uważa to za błąd i całym sercem wspiera równouprawnienie kobiet. Zobowiązała się zadzwonić do taty Ch i poprosić o przyprowadzenie córki do szkoły.
- Pewnie pani dyrektor zna lepiej tych ludzi i wie co robi - pomyślała Kura
Odbierając Przychówek ze szkoły Kura dowiedziała się, że mała Ch na budynek szkoły patrzy przez okno swojego domu od tygodnia, jedna z matek ją widziała jak była z rodzeństwem na spacerze. Mała dziewczynka widziała codziennie jak jej brat wychodził do szkoły, a ona codziennie pomagała swojej mamie w opiece nad młodszymi braćmi. Kura nawet nie próbowała tego zrozumieć...
Za to bardzo się ucieszyła z informacji przekazanej przez panią z sekretariatu. Pani AAA, która całe dnie siedzi przy swoim biurku, przyszła do rodziców czekających pod szkołą na dzieci i z uśmiechem powiedziała:
- Pani dyrektor poszła do domu Ch i już dziś dziewczynka jest na lekcjach w swojej klasie.
- Dobra robota - dodała patrząc na mamę dzieciaka X i pokazując kciuk wyciągnięty w górę.
- Ch. nie będzie w jednej klasie z naszym dzieckiem, ale najważniejsze, że będzie. - pomyślała Kura i otarła łzy
13 komentarze:
Może jestem dziwna, ale też się wzruszyłam, czytając o małej Ch. Dobrze, że tak się zakończyła ta historia! Pozdrawiam noworocznie. A.
Mamy nadzieję, że Ch będzie przychodziła do szkoły regularnie.
Jakie to szczescie, ze sa jeszcze na swiecie ludzie, ktorym sie po prostu chce.
Pozdrawiam Cie, Kuro, serdecznie i dziekuje w imieniu wszystkich dziewczynek swiata.
Samozwanczyni M.
Ja Kura nic nie zrobiłam. Poszłam do pani dyrektor bo poprosiła mnie o to mama dzieciaka X. Ona się domyśliła, że "coś tu nie gra". Nic by się nie udało bez skromnej mamy dzieciaka X.
Pouczające i wzruszające. Też mam mokre oczy, prawdę mówiąc.
Piękna historia, oby miała szczęśliwy finał.
Ej, dziś to i ja mam mokre oczy
To bardzo smutne jak nadal traktuje się dziewczynki,kobiety.
A inni rodzice się nie oburzą,że oni muszą płacić a ktoś nie?
anha
Opłaty uzależnione są od rodzaju prawa pobytu i kraju z którego człowiek pochodzi. My jako europejczycy nie będący stałymi rezydentami w Singapurze płacimy największą stawkę. Mi jest wszystko jedno kogo szkoła zwolni i dlaczego pewnie innym płacącym też.
"Nie wolno zostawiać świata takim, jakim jest." Janusz Korczak
Dobrze, że są jeszcze ludzie, którym dobro dziecka leży na sercu :)
Mam nadzieję, że uda się tej Małej zdobyć pełną edukację i sama, w przyszłości, nie powieli błędu swoich rodziców.
Brawa dla pani X! W ogóle wydaje mi sie, że w Singapurze istnieje świetne społeczeństwo obywatelskie! Wcześniej pisałaś coś o wolontariacie dla szkoły, teraz to - wow. U nas ciagle mało kto się interesuje innymi ludźmi, w sensie, żeby pomóc itd., ehhh.
Pozdrawiam!
Z tym społeczeństwem obywatelskim to różnie bywa. W autobusie dupska nie ruszą, bo po co, ale jak widać w ważnej sprawie następuje pełna mobilizacja. Nie wiem czy tak jest we wszystkich szkołach, ale chcę wierzyć, że dzieci (nawet obce) są dla Singapurczyków ważne.
Z jednej strony smutne, jak łatwo takie dziewczynki tracą szansę na edukację. Z drugiej strony dobrze, że akurat tutaj sensowna dyrektorka potrafiła odwrócić zły los.
Prześlij komentarz