Kura namówiła więc Żywiciela i w drugi dzień roku Smoka pojechała z Przychówkiem i Żywicielem na Sentosę. Kłopoty zaczęły się już na stacji dojazdowej. By móc skorzystać z podniebnej kolejki trzeba było czekać 30 minut.
- Idziemy pieszym mostem - oznajmili Przychówek z Żywicielem prawie jednocześnie.
Kura miała nadzieję, że widok pięknych kwiatów wynagrodzi jej koszmarną drogę. Nie wynagrodził. Kwiaty rzeczywiście były ładne, ale na jeden kwiatek przypadało pięciu chińczyków, siedmiu hindusów i dwóch białych turystów.
Tłum był tak duży, że niewiele dało się zobaczyć. By zrobić zdjęcie trzeba było czekać w kolejce. Kwiaty w rzeczywistości wyglądały o wiele gorzej niż na zdjęciach. Nie tego się spodziewaliśmy więc jednogłośnie postanowimy się ewakuować. Droga ewakuacyjna niestety nie była prosta. Kolejka do podniebnej kolejki była długa, kolejka do taxi jeszcze dłuższa. Wydostanie się na pieszo nie było łatwe. Opiekunowie Sentos-y wymyślili by każdy kto odwiedził wyspę tego dnia mógł popodziwiać jej piękno ze wszystkich stron i skróty pozamykano tak, że wszyscy chodzący musieli obejść prawie całą wyspę. Pokonując przy tym niezliczoną ilość schodów. Wszystkim doskwierał upał i zmęczenie, a Kura pomyślała sobie, że w razie jakiegoś pożaru i wybuchu paniki nikt nie zapanowały na takim tłumem. Ludzie nie zachowywali się racjonalnie. Ogołocili z mandarynek nawet noworoczne drzewko i wszędzie zostawili niezliczoną liczbę śmieci.
Zbezcześcili rezerwat przyrody. Zeżarli nasze Święte J... Mandarynki! |
Gdy dotarliśmy do kolejnego postoju taksówek było nam już wszystko jedno ile będziemy czekać. Nie mieliśmy siły iść dalej.
- Jak mamusia będzie znów chciała jechać na Sentos-ę to ... - powiedział Żywiciel
- Już mnie nie dobijaj - powiedziała Kura
- A pani I z synkiem siedzą sobie w domu i oglądają telewizję - powiedział Przychówek zazdrośnie
- Wiem - powiedziała Kura smutno, bo też zazdrościła pani I oraz jej synkowi
- używać narkotyków,
- żuć gumy,
- śmiecić na ulicy,
- przewozić duriana w komunikacji miejskiej.
13 komentarze:
Gdyby do tej "przygody" dodać marudzenie, jęczenie i naburmuszoną minę synka pani I, co w opisanej sytuacji miałoby miejsce, możliwe, że ten post nigdy by nie powstał... pani I.
Brzmi jak klasyczny wypad do miejsca zwanego ATRAKCJĄ TURYSTYCZNĄ ;)
Mnie zaintrygowali Adam i Ewa. Widziałam takich samych, jeśli nie tych samych w Monako
Edyta
Widze, ze Kura "ustrzelila" rzezby Botero, Kolumbijczyka, ktory zaszokowal i w koncu zdobyl swiat... megagrubasami ;)
Ciekawe jakie wrazenie wywarly dziela Botero na szczuplutkich Azjatach. A wlasciwie - w tej chwili sobie przypominam - nie takich szczuplutkich, bo Kura wspominala, ze dzieci sa czesto okraglutkie.
Czy Singapurczycy chinskiego pochodzenia maja nadwage? We wszystkich pokoleniach, czy glownie w mlodszych? Off topikowe pytanie - pod wplywem rzezby ;)
witaj kuro wczoraj wrocilam z nart w bukowinie tatrzanskiej przeczytalam twoje przygody z tygodniowym opoznieniem sa jak zwykle ciekawe kibicowalam w blogu roku jakie masz wyniki ? juz cos wiadomo? pozdrawiam serdecznie ela z rodzinka
Sentosie mówimy nie... szybko się tam nie wybierzemy no chyba, ze do muzeum Mema, bo tubylcy tam nie bywają. Takich "atrakcji" jest tu więcej, ale trzymamy się od nich z daleka tym razem zaliczyliśmy klasyczną wtopę.
Starsi Singapurczycy szczególnie chińskiego pochodzenia są szczupli. Ludzie 30 letni też, jedynie dzieciakom i młodszym nastolatkom dobrobyt bokami wychodzi i są szersi niż wyżsi. Wiele lat w Singapurze panował głód i ludzie nie mieli dostępu do jedzenia. Teraz jest ono na wyciągniecie ręki i pojawiły się fast foody, kiedyś mało tu popularne.
Naszemu dziecku ( normalnych gabarytów nie zabiedzonemu) musieliśmy wszystkie szkolne mundurki zwężać, bo jak dobre na długość to w pasie za szerokie o 10 cm. Azjatyckie dzieci są niskie i ponad 10 % ma nadwagę a 3% otyłość. Jeden procent dzieci ma otyłość olbrzymią są takie które ważą dwa razy więcej niż powinny zwykle są to dzieciaki malajskiego pochodzenia, ale niestety wiele malajskich kobiet też waży za dużo.
A zdjęcia robi Żywiciel. Ma lepsze oko. :)
Bardzo dziekuje za wyjasnienie. Ciekawa sprawa, bo wynika z tego, ze epidemia otylosci rozwija sie tam w bardzo krotkim czasie, a wlasciwie ekspoduje... Cos sie zmienilo w diecie, cos co ma duzy wplyw na ludzki organizm. Moze to fast foody, a moze inna przyczyna.
Cena dobrobytu niestety. Może rzeczywiście to są fast foody. Jedna z moich znajomych opowiadała, że jak była dzieckiem jej mama gotowała garnek ryżu na cały dzień dla całej rodziny. Ryż jedli zwykle bez dodatków. Pani jest singapurką na niecałe 40 lat.
Teraz można w jedzeniu wybierać i przebierać i za 4 dolary kupić wielką porcję klusek z mięsem i tłustym sosem a za 1,50 loda z czekoladową polewą w żółtym M. Jeśli do tego dołoży się zerowy prawie ruch poza szkołą to efekty będą szybko widoczne, Singapurczyk człek leniwy i jak czegoś nie musi robić to tego nie zrobi. Dzieci jeśli się przemieszczają to z autobusu do autobusu. Szkoła która nie ma przystanku pod bramą główną jest uważana za szkołę ze złą lokalizacją. Wiele dzieci jeździ do szkoły szkolnym autobusem spod drzwi domu do szkoły i dokładnie tak samo w drugą stronę.
Witam i dziekuję że mnie znalazłaś z drugiego końca swiata. Z przyjemnością przeczytałam ten wpis - prawie że z mojej branzy :-) Teraz ide ponadrabiac zaległości i jesli moge prosic o więcej kwiatowych historii. Chetnie też zobacze zwyczaje slubne singapurczyków od strony organizacyjnej i dekoracyjnej sczególnie :-)
pozdrawiam ze wsi pod Opolem Honorata :-)
Hej Honorata trochę o kwiatach już było, ale będzie jeszcze więcej. :) Pomysł na post zapisuję i postaram się sprostać Twoim oczekiwaniom.
Co do otyłości, to nie wiem, jak to teraz jest w Singapurze, ale kiedy byliśmy ostatnio w Chinach, na straganach ulicznych dominowały kluchy na parze (z farszem mięsnym albo z wodorostów) i coś w rodzaju muffinów (słodkich). Dań z ryżem albo makaronem ryżowym trzeba było szukać po knajpkach, niewiele było też zwykłych szaszłyków, którymi lat temu kilka zajadaliśmy się w Singapurze i w Kuala. Plus wszechobecne fast-foody, frytki, chipsy. :( Dieta chińczyków zmienia się do tego stopnia, że przed dwa dni szukaliśmy herbaty jaśminowej, żeby ją przywieźć do Polski. Na wszystkich półkach sklepowych królował Lipton. A.
Prześlij komentarz