- Powiedz mi czemu wy ze swoim lękiem wysokości pchaliście się do tych wagoników? - zapytała polska koleżanka gdy dzieliśmy się wrażeniami z Tajwanu
- Sami nie wiemy - odpowiedzieliśmy
Gdy przejechaliśmy pół trasy i mogliśmy wysiąść udało nam się oswoić strach, więc postanowiliśmy dojechać do końca.
Trud podróży wynagrodziły nam piękne widoki, świeże górskie powietrze i podglądanie życia na plantacji herbaty. Gdy ochłonęliśmy i z radością odkryliśmy, że do zoo można wrócić autobusem nasz dzieciak przypomniał, że kupiliśmy bilety w obie strony i autobusem to możemy wracać, ale bez niego.
W kurzej głowie natychmiast pojawiły się katastroficzne wizje, a Żywiciel spoglądając na dzieciaka powiedział:
- Jedziemy wszyscy razem, ale wysiadamy przy świątyni, którą widzieliśmy po drodze. I do końca dnia żadnego marudzenia.
- Tak jest - odpowiedział dzieciak i słowa dotrzymał
Mimo szeroko zakrojonych prowokacji nie udało się wkurzyć dzieciaka, który za szczególną atrakcję owego dnia uznał pandy i misie koala, które rezydowały w tajpejskim zoo. Kura kierując się osobistą sympatią do zeszłorocznej nauczycielki Przychówka chciała kupić zakładkę do książki z wizerunkiem "tajwańskiego pingwna", ale nie mogła się dogadać się panią w sklepiku, bo gdy prosiła o zakładkę z pingwinem dostawała zeszyt z pelikanem, lub długopis z foką. Ostatecznie Kurza familia opuściła zoo z czapką, dziesięcioma zakładkami z pandą i postanowieniem, że trzeba nauczyć się mówić po chińsku. Skoro udało się pokonać lęk i przejechać kolejką nad górami to może kiedyś uda się pogadać z Chińczykiem w jego języku.
2 komentarze:
wiesz to dla mnie tak odległe i prawie jak bajka, ale chciałabym zobaczyć te plantacje herbaty i poczuć aromat ziela herbacianego
pozdrawiam Odważną Kurzą Rodzinkę :-)
trochę mam zaległych wpisów -wiadomo wakacje - zaczęłam od najnowszej waszej wyprawy i już leżę ze śmiechu i reaguję empatycznie - lęk wysokości jest mi znany. Trochę pomogła mi ostatnio rada mojego syna: "zamknij jedno oko mamo!"
Prześlij komentarz