Przychówek poszedł do nowej klasy w towarzystwie córki Rani, Geniusza Matematycznego, Marudy i Calineczki, ale najbardziej się ucieszył widząc swoją nową nauczycielkę. Pani L jest młoda, ładna, świetnie wykształcona i bardzo oryginalna.
O pani L i jej metodach pracy Kura słyszała już wcześniej. Pani L szanuje swój głos i zawsze mówi cicho, jeśli ktoś rozrabia każe mu wyjść z klasy, a jak rozrabia cała klasa to zaczyna czytać gazetę i odmawia prowadzenia lekcji.
Pani L nigdy nie karze za brak pracy domowej, bo uważa, że to uczniowi powinno zależeć na zdobyciu i pogłębieniu wiedzy.
Zero nakazów i traktowanie uczniów podstawówki jak rasowych studentów podobno szybko uczy samodzielności, samodyscypliny i ponoszenia odpowiedzialności za własne czyny
- I jak to wygląda w praktyce? - zapytała Kura swojego dzieciaka
- Zwyczajnie - odpowiedział Przychówek
- Chcesz mi powiedzieć, że w klasie jest cicho, dzieci nie gadają na lekcjach i wszystkie odrabiają pracę domową? - dziwiła się Kura
- Tak dokładnie jest, ale wiesz to chińska klasa. Już ci mówiłem, że na 36 uczniów tylko 5 nie ma chińskich korzeni - wyrecytował dzieciak
- Witamy w "Akademii Chińczyków" - dodał po chwili
Mimo spokoju Kura bardzo chciałaby wiedzieć czy metody pani L miałby szanse zadziałać w innym systemie?
10 komentarze:
Ok, ja juz od dawna do zadnej szkoly nie chodzilam, wiec poprosze o odpowiedz: czy w polskich/europejskich szkolach klasy sa tworzone w oparciu o preferencje uczniow?
Pani L przypomina mi z opisu moja nauczycielke matematyki w liceum. nigdy nie podnosila glosu,a w klasie byla cisza. Gazet wprawdzie nie czytala, ale u niej na lekcji po prostu nie wypadalo zachowywac sie zle.
Kuro nigdy nie bylam nauczycielem ale pracowalam z dzieciakami jak bylam przewodnikiem w Krakowie. Metoda Pani L. jest najlepsza na swiecie. Na poczatku swojej pracy staralam sie mowic glosno ale im glosniej ja mowilam tym glosniejsza byla grupa. Wiec zaczelam mowic cicho.
Rownie wazne jest tez na poczatku dzieciom wyjasnienie zasad na jakich sie bedzie wspolpracowac i traktowac ich jak prawie doroslych. Czyli stawiac warunki/granice i wyciagac konsekwencje za ich przekroczenie ale i tez nagradzac za ich dotrzymanie. Ja dzieki tej metodzie mialam sporo grup, ktore cos wiecej z tych wycieczek do Krakowa wynosily niz wysluchanie hejnalu. Bo nauczyciele do dzis do mnie dzwonia choc juz nie mieszkam w Polsce
Dam znać za kilka lat,czy się sprawdzają w polskim, bo mam zamiar być nauczycielką. ;))
PS Kuro, dzisiaj w końcu dotarła do nas pocztówka od Was! Dzieci gdy odszyfrowały, że została wysłana w październiku, bardzo się zdziwiły. Jeden chłopiec zapytał się mnie, czy czasem nie używa się tam gołębi, bo mu tata kiedyś o tym opowiadał.:D Gdy zabrałam się za tłumaczenie, że Singapur to bardzo nowoczesny kraj i że dowód jest chociażby w widocznych wieżowcach, dzieci nie chciały mi wierzyć, bo dla nich nowoczesna jest tylko Rosja (!) i USA (tam emigruje najwięcej osób). No ale właśnie po to robimy ten projekt i bardzo mnie cieszy, że widać efekty - nikt się już ze mną nie kłóci, że góry są tylko w Armenii. ;))) Bardzo dziękujemy za pocztówkę!
w Polsce? na pewno nie. bo u nas wykształcenie niczego nie zapewnia.
Malo realne, zeby metody Pani L sprawdzily sie w naszym systemie. Na dzisiejsze polskie dzieci/mlodziez takei metody raczej by nie zadzialaly. Juz widze to, ze przejelyby sie one tym, ze nauczyciel przestaje uczyc, poniewaz jest za glosno. Raczej byloby to nagminnie wykorzystywane. Mowienie dzieciom, ze odrabianie prac domowych to profity dla nich, a nie dla nauczyciela, tez nie wplyneloby na dzieci pozytywnie. Nie w czasach, gdzie w Polsce autorytet nauczycieli jest bardzo maly, gdzie rodzice przy swoim dziecku potrafic nakrzyczec na wychowawce.
Poza tym, zeby byc nauczycielem to trzeba to lubic, a nawet kochac. Niestety w Polsce jest wielu ludzi ktorzy "ucza", ktorzy nie zasluguja na nazwe: nauczyciel.
Ja bym nei mogl uczyc w takiej klasie, w ktorej jest Przychowek.
Gdy ja uczylem, to lubilem uczyc krnabrne dzieci, z problemami, niechetne do nauki. Wtedy jest wlasnie najwieksza satysfakcja, gdy sie widzi zmiany u takiego dziecka.
Jednym z moich ulubionych momentow, byl sytuacja, gdy jedna z lepszych uczennic byla wywoalana do mapy i nie potrafila pokazac jakiegos panstwa i stolicy. Wtedy zglosil sie jeden ze slabszych uczniow i odpowiedzial na to pytanie. Widzac to , jaki czuje sie dumny, z tego, ze on odpowiedzial na pytanie, serce mi roslo... Takze wtedy, gdy jeden ze slabszych uczniow usiadl specjalnie na sprawdzianie w pierwszej lawce, zeby pokazac, ze sie nauczyl. Dostal wtedy 5- i powiedzial mi, ze warto sie uczyc... Takie momenty sa najcudowniejsze w zawodzie nauczyciela... ale sie rozpisalem... wynaturzajac ;-)
Powodzenia dla Przychowka i trzymam kciuki, zeby byl na pierwszym miejscu w klasie!!! Niech bedzie prawda, ze : "Polak potrafi" ;-)
Pozdrawiam z deszczowej wyspy
KD
Dajano cieszę się, że kartka doszła. Wysłaliśmy co prawda trzy wiec mam nadzieję, że pozostałe dwie również do Was dotrą. Super, że projekt się rozwija. Postaram się zachęcić moich znajomych do wysłania kartek z różnych miejsc na świecie. Kto wie może dzięki pocztówkom obudzi się w dzieciakach chęć poznania świata.
Natalio z tego co wiem w polskich szkołach można powiedzieć, ze się chce być w klasie z Kasią czy Marysią. Znam nawet szkoły gdzie można wybrać nauczyciela uczącego, ale tu obowiązuje zasada kto pierwszy ten lepszy.
W systemie amerykańskim o którym sporo pisze Olena z Kataru szanuje się dziecięce przyjaźnie i miesza dzieci tak by ich nie niszczyć.
Kuro, raczej kto lepszy ten pierwszy :)
Pozdrawiam i zycze Przychowkowi sukcesow!
Ola
W Polsce nie wolno ucznia wyrzucić z sali, nie można też odmówić prowadzenia lekcji. Nie ma żadnych możliwości dyscyplinowania uczniów, bo młodzież nagany i upomnienia zwyczajnie olewa.
Anonimowy singapurka szkoła w niczym nie przypomina polskiej. Podejście uczniów do nauczycieli i nauczycieli do uczniów też. Czasem się zastanawiam czy gdyby mój dzieciak został przeflancowany w drugą stronę to by się w polskiej rzeczywistości odnalazł.
Prześlij komentarz