Rodzice Kury musieli: odwiedzić science center, wypić lokalną kopi, czekać godzinę na taksówkę, zjeść chleb dla Janka, spotkać się z kurzymi koleżankami, odwiedzić basen publiczny, dogadać się z taksówkarzem i przemoknąć do suchej nitki. Bez wspomnianych atrakcji nie zobaczyliby miasta "od kuchni" i wyjechaliby z przeświadczeniem, że Singapur działa jak szwajcarski zegarek, a poza tym jest czysty, bogaty i nudny.
Singapur jak wiele innych miast na świecie ma miejsca, którymi lubi się chwalić i miejsca o których wszyscy chyba zapomnieli. Haw Par Villa to jedno z takich miejsc. Chociaż do parku można dojechać metrem (linia żółta przystanek Haw Par Villa) to próżno szukać tam singapurskiego rozmachu i dbałości o rozgłos. Tuż po przekroczeniu wielkiej bramy jest kiczowato, niezwykle cicho i masakrycznie brudno. Wielka szkoda, że zaniedbano to miejsce, bo park, który pierwotnie nazywał się "Tiger Balm Gardens" został założony przez Aw Boon Haw i jego brata Aw Boon Par.
W 1926 roku panowie przenieśli się z Myanmar (dawniej Birma) i na jednym z singapurskich wzgórz utworzyli miejsce, które miało być centrum nauki chińskich wartości. Wielkiego sukcesu nie odmieśli i dziś są znani nie jako myśliciele, ale twórcy maści tygrysiej zwanej w Polsce maścią z kotkiem.
Wycieczka do Haw Park Villa była dla Kury jak wspomnienie dzieciństwa. Zapach maści z kotkiem i opowieści o jej cudownej mocy pamięta do dziś. Czy jest jedyna?
18 komentarze:
zapewniam Cię, droga Kuro, że nie jesteś jedyna... :)
pamiętam te pudełeczka i ten zapach.
k.
widzę, że Kura w końcu odwiedziła Haw Par Villa... a ten courts of hell też :)?
Justyna Justa "ten courts of hell" jest równie zapuszczony jak reszta parku a do tego ciut masakryczny.
na Lubelszczyznie z cała pewnościa maść tygrysia, nie z kotkiem :)
Przypomniala mi sie pewna historia. Moja, niezyjaca juz niestety, sasiadka wysmarowala sobie tym ustrojstwem bolace kolano. W nocy jej malzonek mial ochote na ..ten tego... przytulanki. Nieswiadom niczego podotykal tu i owdzie zonki..a potem siebie... Wyobrazcie sobie, co bylo potem... Jeszcze do tego pobiegl do wanny, co raczej jego cierpien nie ukoilo :) Wybaczcie brak polskich znakow. Pozdrawiam. Dorota
Jakoś maść z kotkiem nie utkwiła w mojej pamięci. Zapytałam męża czy wie o co chodzi i owszem, pamięta! My jesteśmy z tego samego rocznika, więc tym bardziej nie wiem, dlaczego ja nie wiedziałam o co chodzi.
ewe
Dorota nie wiedziałam, że maść z kotkiem miała również działanie antykoncepcyjne. Ubawiła nas Twoja historia.
Maść z kotkiem ;) znalazłam ostatnio na bazarku przy Wołoskiej w Warszawie - kosztowała 2 pln za sztukę - zapach dzieciństwa :-)). Nie miałam pojęcia ze ma taką historię!
Dwa złote to jak za darmo. W Singapurze kosztuje 3 dolary.
o tak, tygrysia maść miała najróżniejsze zastosowania ;-]
hej hej Kurko
masc z kotkiem to obawiazkowy atrybut apteczki domowej
pamietam tez z dziecinstwa
pozdrawiam
Ela
A ja wlasnie tydzien temu robilam porzadki w szufladzie z lekami i pudeleczko z mascia poszlo do smieci. Kto wie ile lat sobie liczylo...coz, moze im starsze tym lepsze i trzeba bylo zachowac ;)
Pozdrawiam serdecznie.
renii
pewnie, ze pamiętamy maść z kotkiem....zapach od kórego kciło się w głowie..;P
masc tygrysia....ooo tak, pamietam. Mialam kiedys straszny bol glowy. Zadne leki nie pomagaly, wiec mama przyniosla do domu masc. Kazala mi posmarowac skronie.Poniewaz bol byl okropny to nalozylam grube warstwy z obu stron, aby szybciej zadzialalo. Bol glowy przeszedl od razu. Zastapilo go wsciekle pieczenie skroni. Wypalilam sobie wtedy dwa rowniutkie kolka na skroniach, ktore nie schodzily ponad dwa tygodnie :)
Ciekawa sprawa z tą maścią z kotkiem. Wcześniej o niej nie słyszałem. Ale jest fajny, wszystko mówiący artykuł na Wikipedii.
Na podstawie składników mogę sobie wyobrazić częściowo ten jej zapach. Swoją drogą zagląda się na bloga o Singapurze, a można się dowiedzieć przy okazji smaczków z historii PRLu. Fajna sprawa.
do tej pory znam maniaków tej maści :) ja jednak za nią nie przepadałam.
To ciekawa historia kuro, nigdy nie zastanawiałam się nad tym, jaka jest historia tej maści, i co może ona mieć wspólnego z parkiem :)
dzięki!
Mi ona pomaga skutecznie na ból głowy :) I posiadam takie specyfiki kamfora+menthol z Korei, z Filipin no i typowego Kotka :) w mniejszych i większych pojemniczkach. ALOHA
Masc z kotkiem poleciala ze mna do Europy jako singapurski prezent, razem z kaya i bbq pork :)
Prześlij komentarz