Kiedy myślimy, że o funkcjonowaniu w mieście Lwa napisaliśmy już wszytko pojawiają się pytania
polskich turystów, którzy wpadają do Singapuru na chwilę i chcą zobaczy jak najwięcej, jak najszybciej i jak najwygodniej. Kura chętnie każdej piszącej do niej osobie pokazałaby Singapur od kuchni, ale nie zawsze ma na to czas. Postanowiła więc przygotować cykl wpisów dla podróżników.
Gdy tylko zaczęła pracę włączył się Przychówek, który bardzo chciał pomóc. Kura występująca w roli wrednej matki szybko zauważyła, że to świetna okazja do ćwiczenia języka ojczystego i zachęciła dzieciaka do pracy. Tak powstał kilkuodcinkowy cykl pisany przez Przychówka. Już dziś zapraszamy na odcinek 1.
6 komentarze:
Kuro, wraz z Żywicielem i Przychówkiem!
Dziś w Tajpej było regularne gradobicie :D Taki deszcz, tylko zamrożony, ale nie śnieg - cierpliwie tłumaczył mi kolega,kiedy zapytałam o nowe niezrozumiałe słówko z dziwnym, nieznanym mi jeszcze krzakulcem ...
To chyba na waszą cześć!
O raju czy oznacza, że mamy sobie jakieś ubrania cieplejsze kupić? My jak chińskie turystki mamy jedynie sandałki i pasujące do nich torebki.
Zdecydowaną furorę będzie robił kożuch. I strój góralski. Nie ma? Nie szkodzi...
Ale z uwagi na to, że Tajpej jest bardziej na północ niż Singapur, może być ciut zimniej,nie 35 a 34 stopnie. A poza tym - pogoda podobna, poza gradobiciem, które zresztą było wyjątkowym ewenementem.
Normalne ciuchy weźcie, w razie potrzeby sobie dokupicie - parasol, pelerynę i nowe klapki, ewentualnie gustowny kapelutek. Ale nie sądzę, żeby były potrzebne :D
Brawo. Gratuluję pomysłu;
Trening czyni mistrza, jak to się mówi. Ładnie pisze Przychówek, a im więcej będzie pisał, to i łatwość wypowiedzi przyjdzie :)
pozdrawiam
Pajesia
strój góralski, tak :)))) a dla męża ta czapa Janosika :)))
Wy mnie tu nie denerwujcie strojami. Wystarczy, że internetowo leczę sraczkę mojego ojca, kótry jest pewny, że nas w tej Taipei trzęsienie ziemi zastanie.
Prześlij komentarz