- Musicie się uczyć, bo sportowców z was nie będzie - powiedziała nauczycielka Przychówka i miała rację
Nauczycielka w-f robiła wszystko by zakończyć testy NAPFA jeszcze przed letnią sesją egzaminacyjną, ale dzieciaki wolały ćwiczyć matmę niż poprawiać sportowe wyniki.
W sumie trudno się im dziwić. Skok w dal, biegi, brzuszki i podciąganie na drążku można zdawać kilkanaście razy, a matematykę czy science zdaje się raz i koniec.
Gdy kilka tygodni temu Kura zobaczyła, że jej 11 letni Przychówek w tej sesji musi zdać 6 egzaminów myślała, że ma przewidzenia. Jednak gdy ciut ochłonęła ucieszyła się, że dzieciak jest zwolniony z nauki języka matki, bo wtedy byłby przeegzaminowany aż 10 razy.
Singapurscy nauczyciele chyba nie słyszeli o zmęczeniu materiału i o tym, że wydolność organizmu jest ograniczona, więc zafundowali dzieciom po dwa egzaminy w jednym dniu.
Nikt z rodziców nie protestował, więc o 8 rano dzieciaki pisały wypracowanie po angielsku, a dwie godziny później w innym języku.
- Wychowanie dwujęzyczne - pomyślała złośliwie Kura
Stres, presja czasu i chęć sprostania oczekiwaniom rodziców i szkoły to czasem zbyt dużo na delikatną psychikę. Czasem skutki są odwrotne niż zamierzenia, a wyniki dzieci nie zawsze odzwierciedlają wiedzę.
Jedna z koleżanek Przychówka przez roztrzepanie nie wpisała odpowiedzi do karty egzaminacyjnej i straciła połowę punktów z całego testu. Inna dziewczynka wbrew zaleceniom pisała egzamin rozmazującym piórem, więc egzaminator nie mógł odczytać odpowiedzi i nie dał punktów. Ktoś nie zapisał działania, ktoś inny zapominał postawić kropki na końcu zdania i punkty poleciały do dołu z prędkością światła.
Trudno jest być perfekcyjnym, a jeszcze trudniej żyć w ciągłym napięciu, więc cieszymy się, że całe to szaleństwo się skończyło. Przychówkowi przyda się odpoczynek, wypad do kina, kilka godzin zabawy i szaleństwo na lodzie w towarzystwie Kredki.
15 komentarze:
Przyjemności w Taipei i gratulacje dla Przychówka!
Ania dziękujemy! Szczerze mówiąc już nie możemy się doczekać. Wszystkie moje chinskie koleżanki polecały mi Taipei. Mówiły, że fajniej niż w Hong Kongu a jedzenie lepsze niż w Singapurze. Musimy sprawdzić czy miały rację.
Kuro, nie chciałabym być niedelikatna, ale mother tongue to język ojczysty, a nie język matki.
Miłych wakacji!
Mini 100 razy to tłumaczyliśmy... Mother tangue to pierwszy język dziecka ... jezyk którym mówi do niego matka. Więcej tu: http://en.wikipedia.org/wiki/First_language.
no prosze Tajpej zaprasza a w nim (a raczej kilka godzin jazdy od niego) wierna czytelniczka;)
starsza od przychowka, mlodsza od kury, ale przygody Singapurskie wciaz swieze w pamieci ;))
hm, a dlaczego tam jest tongue? nie powinno byc też language? przeciez tongue to narząd, nie język w sensie sytemu jezykowego...
Też mi się Tajwan marzy od jakiegoś roku i mam nadzieję, że za kilka miesięcy się to uda.
Tym bardziej ciekawa jestem Waszych wrażeń:)
Kuro, niestety nie masz racji. Angielskie wyrazenie "mother tongue", na jezyk polski tlumaczy sie jako "jezyk ojczysty". Jest to wyrazenie uzywane w lingwistyce i wcale nie musi sie odnosic do jezyka, ktorym mowi matka dziecka, a do jezyka, ktory dziecko poznalo jako pierwszy ("first language"), i ktory jest czesto jezykiem dominujacym.
N.
Zapomnialam dodac - sprawdz, prosze, tlumaczenie w jakimkolwiek slowniku angielsko-polskim.
Hmm, ja może się nie znam ale taki model kształcenia w którym szkoła jest wymagająca dla dzieciaka ( z zachowaniem granic rozsądku oczywiście) a równocześnie sami rodzicie takiego dzieciaka mają odpowiedni dystans do całej edukacji i wiedzą, że nie można w tym czasie zabrać potomkom przyjemności dzieciństwa a równocześnie utwierdzają go w słuszności odnoszenia kolejnych szkolnych sukcesów wydaje się optymalny.
Ale jak zwykle to bywa decyduje czynnik ludzki i zawsze będą aberracje w obie strony: wyścig szczurów albo bunt w stosunku do szkoły (może nie w Singapurze;P).
Zważywszy na poniższy tekst w kwestii mother tongue zostanę przy własnym zdaniu.
Also in Singapore, "mother tongue" refers to the language of one's ethnic group regardless of actual proficiency, while the "first language" refers to the English language that was established on the island through British colonisation, which is the lingua franca for most post-independence Singaporeans due to its use as the language of instruction in government schools and as a working language.
Ja wiem, że na tłumaczeniach lingwiści sobie zęby zjedli, ale ja określenie "mother tongue" traktuję jak idiom. Określenie "jezyk ojczysty" do singapurskiego mother tongue nijak mi nie pasuje bo dla dziecka chińsko-malajskiego urodzonego i wychowanego w Australii z austalijskim paszportem chiński za nic na świecie nie będzie jezykiem ojczystym bo jego ojczyzną jest Australia. Podobnie będzie z całą masą Pakistańczykow gadajacych w domu w urdu którzy mają w kieszeni paszport z UK i z amerkańskimi Chińczykami czyli obywatelami USA a posiadających dwoje chińskich rodziców i rozmawiających w domu po chińsku.
Dominik ja ciągle jestem miotana między uwielbieniem do singapurskiej szkoły ( niesamowite szanse) a nienawiścią do zamordyzmu. Gdybym była uczniem miałabym ochotę czasem narozrabiać troszkę ;)
Jako człowiek z innej kultury próbuję oczywiście zachować dystans i zdrowy rosądek, ale wierz mi, że łatwo nie jest.
i jak tu normalnie żyć?- z jednej strony zawsze wychwalałam sposób pracy w singapurskich szkołach, a dzisiaj mam wrażenie, że te dzieciaki są wykończone i zrezygnowane bez wiary w siebie- po tym co tu napisałaś :-(( Udanego wypoczynku i gratulacje dla Dzielnego Przychówka
wypoczywajcie i radujcie się :-))
Udanego wypoczynku!
Prześlij komentarz