Egzaminy w singapurskiej szkole są stresujące i męczące, ale Przychówkowi to stres, możliwość rywalizacji i chęć osiągnięcia wysokich wyników dawały siłę do wytężonej pracy.
Gdyby nie skomplikowany system liczenia punktów dzieciak wybrałby grę komputerową lub durny film, a nie szukanie rozwiązań dla zadań nietypowych. Tak bardzo chciał się utrzymać się w dobrej klasie, że wielokrotnie prosił o wytłumaczenie rzeczy, których nie udało się omówić na lekcji i spędzał długie godziny nad próbnymi testami. Dziś wie, że wysiłek się opłacił. Wyniki Przychówka zaskoczyły chyba wszystkich. Niby wiedzieliśmy, że mamy zdolne dziecko i mieliśmy nadzieję, na dobre oceny, ale nie spodziewaliśmy się, że z każdego przedmiotu uda się uzyskać tak wysokie noty.
- Przychówek czyta najlepiej w swoim roczniku. Ma ogromny zasób słów i opowiada tak pięknie, że mogłabym go słuchać bez przerwy. Żałuję, że mogłam dać tylko dwa razy po 10 punktów - powiedziała Wścibska, która egzaminowała Przychówka z czytania i opowiadania historii
- Wspaniale - napisała nauczycielka, która sprawdzała test ze science
- Świetnie - napisał nauczyciel sprawdzający test z angielskiego
- Jestem wielki. Mam czwarte miejsce z matmy w mojej klasie. Przede mną tylko Geniusz Matematyczny, Maruda i Calineczka - krzyczał Przychówek radośnie widząc swoją matkę
W Singapurze drugi to pierwszy przegrany, ale Kura i Rani mają to w nosie. Dumne ze swoich dzieciaków w ostatni dzień szkoły zabiorą je na wspólne lody, bo mimo całego cyrku w koło obie uważają, że są rzeczy ważne i ważniejsze, a lody w miłym towarzystwie zawsze warto zjeść.
27 komentarze:
Cieszę się razem z Wami.
Wielkie gratulacje dla Przychówka! I trzymam kciuki za dolarową nagrodę, ale też uważam, że wyprawa na lody to klasyczne zakończenie roku szkolnego!
Gratulacje! Przede wszystkim dla Przychówka, za zapał, samozaparcie i wolę walki, ale również dla Was, Rodziców, bo ten zapał, samozaparcie i wola walki same z siebie się nie wzięły :-)
Gratulacje dla Przychowka! Dla Kury-Tygrysicy i Zywiciela rowniez - bo to nielatwe hodowac geniusza :-).
Pani I
Brawo! Gratulacje dla Przychowka, jest znakomitym uczniem.
lody z dzieciakiem to najwazniejsza sprawa na świecie...;)
Wiem, ze dziwnie zabrzmi, ale bardzo jestem dumna z Przychówka - udąło nam się te nasze blogowe dziecko! Jak nic zdolny po ciotce Sznupci..:-)
Pozdrawiam i gratuluje!
Wow! Gratuluję tak mądrej pociechy ;) Mam nadzieję, że moje dzieci także będą tak wspaniałe, no i oczywiście, że będę potrafiła być choć trochę tak fajną mamą jak Ty ;)
Gratulacje dla Przychówka! I dla jego mamy! I oby zapał do pracy się utrzymał :D I oby dostęp do kompa był równy :)
Gratuluję Przychówkowi - oraz Kurze, Rani, jej córeczce, a także Marudzie, Geniuszowi i Calineczce!
Heh...ja wiem, ja wiem...ale byloby mi jakos tak glupio, gdyby moje dziecko pozbawilo te mala dwoch stowek ;)
Gratulacje :)
I ty Kuro sie martwisz, ze Przychowka nie przyja do dobrego gimnazjum po powrocie do Polski? Szkoly sie powinny o niego bic!
GRATULACJE dla Przychówka!
Uff, Mądra Kura- tak lody i oddech :-)
W Przychówka wierzyłam/ poprzednie wpisy dotyczące tego tematu ;-)/cieszę się, że Jest ten Przychówek taki Mądry i Normalny przy tym :-)
powodzenia i trzymam kciuki za Całą Rodzinkę na emigracji :-)
Chyba sie ciesze, ze akurat tych dwoje dzieci bedzie walczyc o palme pierwszenstwa, bo niezaleznie od wyniku madre matki nadadza tej konkurencji wlasciwy ciezar gatunkowy.
Ale niezaleznie od calej sympatii dla Przychowka, chyba bede dopingowac konkurencje. Po tym jak opisalas historie Rani, jakos trzeba miec zacisniete kciuki, zeby dziewczyny udowodnily calemu swiatu, ze sa tak swietne, ze nawet dla najlepszej kasty sa za dobre. Bo takie sa, nie?
a.
Gratulacje dla Przychówka! mam tylko nadzieję na dalsze Twoje wpisy mimo braku nieograniczonego dostępu do komputera. pozdrawiam
Gratuluje, naprawde jest wielki, ale te "liczace po kilkaset stron " zadania domowe sa przerazajace. Mam nadzieje ze wygra tę nagrode. Przesyłam pozdrowienia. Grazyna1
Po raz kolejny gratuluję kurzym Rodzicom Przychówka, a Przychówkowi mądrej mamy, która wie, że są rzeczy ważniejsze od ważnych! Bo to, co najważniejsze jest niepomierzalne żadnymi punktami i niewidoczne dla oczu. Czytuję Wasze zapiski regularnie, zwłaszcza te dotyczące szkoły, trzymam kciuki za dalszą karierę naukową Przychówka i pozdrawiam z szarej i deszczowej Polski!
Airbo
Przychówek, Kura i Żywiciel dziękują za gratulacje. Nagrody w singapurskiej szkole są różne. Czasem są tylko dla singapurczyków czasem są dla wszystkich. Geniusz zgarnie nagrodę za progres. Zaczynał z najniższym wynikiem w klasie a teraz niespodzianka 96 punktów na 100. To świetny wynik nie tylko w szkole, ale i w kraju.
Singapur to takie miejsce gdzie dzieciaki z najlepszymi wynikami pokazuje się w telewizji w najlepszym czasie antenowym. W zeszłym roku w telewizji pokazali siostrę N. Ona zgarnęła stypendium i kasę dostaje co miesiąc. Syn Jednoliterowej też dostaje stypendium co miesiąc chociaż na występ w telewizji jeszcze się nie załapał. Geniusz na występ w telewizji też jest jeszcze za słaby. Tak tu to działa. Najpierw chęć bycia najlepszym w klasie, potem w szkole, nagrody, stypendia występy w telewizji i pragnienie bycie najlepszy w kraju. Czasem określa się to mianem wyścigiem szczurów ja nie byłabym taka ostra powiedziałabym raczej, że to nagrodzenie ciężkiej pracy. Bo dzieci które przez kilka tygodni odrabiały po kilkaset stron pracy domowej raczej się nie leniły.
Jeden test ma około 50 zadań. Testy ułożone są tak, że 40 zadań jest z materiału omawianego w szkole a 10 z rzeczy na lekcji nietkniętych. Prawidłowa odpowiedz na wszystkie pytania omawiane w klasie da zaledwie 80 % punktów to miejsce w dobrej klasie, ale bez nagrody. Dlatego stypendyści którzy opuszczają Singapur na chwilę nie mają problemu z powrotem do swoich klas. Fakt, że dziecko dostało stypendium oznacza, że potrafi więcej niż nauczyciel jest mu w stanie zaoferować.
Obok normalnych szkół są też klasy Gep ( o których pisałam jakiś czas temu), ale tam nie udało się dostać ani Przychówkowi ani córeczce Rani.
Skoro są zwycięzcy muszą być i przegrani i wielu singapurskich kolegów z klasy Przychówka przeżywa dramat zesłania do słabszej klasy. Dzieciaki które spadły zrobią wszystko by w zwyczajnej klasie być tylko rok a ich rodzice naciskają: skoro raz już byłeś w dobrej klasie to jesteś w w stanie tam wrócić i wydają kasę na korepetycje. Tak samo jak rodzice którzy marzą o występach w telewizji lub czują, że ich dziecku grozi zsyłka do klasy o niższym poziomie.
Nie jestem optymistką w kwestii powrotu do polskiego systemu. Usłyszałam wiele bardzo mało miłych historii opowiadanych przez powracających z emigracji. Rodzice po kilku rozmowach zwykle rezygnowali i zapisywali swoje dzieci do szkół niepublicznych lub rejonowych. Bo dziecko gdzieś uczyć się musi. Kiedyś jedna pani powiedziała mi, że polskie dzieci za granicą chodzą do słabych szkół. Na moje pytanie o podstawy do tego twierdzenia uznała, że wszystkie szkoły zagraniczne są słabe. Pani pracuje w świetnym liceum w dużym polskim mieście.
Według polskiego prawa o przyjęciu dziecka powracającego z zagranicy decyduje dyrektor. Jeśli nie zna specyfiki edukacji w kraju z którego przyjeżdża dziecko to decyzja może być krzywdząca. Najlepsze gimnazja mają same dobre dzieciaki z " czerwonymi paskami. W raporcie naszego Przychówka dyrektor widząc 86, 85, 88 nie będzie miał pojęcia, że wiadomości dziecka wykraczają poza poziom klasy i tak znacznie przekraczający polskie normy. Dyrektor z dużym prawdopodobieństwem nie będzie wiedział jaki jest poziom edukacji w singapurskich szkołach. O ile lubi czytać to może znać badania Pisa, ale nic poza tym.
Pani I proszę mnie od tygrysic nie wyzywać tylko znaleźć czas na wspólną kawę.
Kura która już się raczej dziś do komputera się nie dopcha.
Kuro! Czy Wy tam macie szkolny punkt konsultacyjny przy Ambasadzie? A może w jakimś kraju o zbliżonym systemie kształcenia jest taki punkt? Bo SPK wydaje informację o systemie kształcenia w danym kraju, właśnie dla dyrektora szkoły w PL. Może można o to zapytać w http://www.spzg.pl/, może konsul może wydać taką informację?
A z doświadczenia: jeśli dyrektor nie słucha rodzica, tylko odmawia "bo tak", to nie warto oddawać Przychówka do takiej szkoły. Lepiej poszukać bardziej przyjaznej. Są takie.
Podpisuje sie pod Kocianna - pamietasz, Kuro, co cie ujelo w dyrektorce szkoly Przychowka? Ze przy zapisach juz mowila, ze chce miec szkole roznorodna tak bardzo, jak to mozliwe. Ktos, kto nie zadalby sobie trudu, zeby sie zaglebic w papiery przywiezione przez Przychowka z Singapuru nie bylby dla niego dobrym dyrektorem.
Nasze dziecie do szkoly w Pl nie chodzilo, przywykam do tutejszego stylu edukacyjnego. A azjatyckie podejscie mam na wyciagniecie reki u przyjaciolki Koreanki, ktora wspolbratymcom korki z angielskiego uskutecznia od rana do nocy.
Kasiu i Kocianno ja wiem, że macie dobre intencje polecona strona jest fenomenalna a zawarte tam informację przydadzą się na pewno. Gdy się zdecyduję wracać łatwiej będzie wszystko zaplanować. Tak po ludzku nawet jestem w stanie takie dyrektora zrozumieć . Przyjeżdżają ludzie z końca świata, jest jakiś dzieciak i chcą dla niego miejsce w dobrej szkole. Dyrektor ma swoje problemy i dzieci z rejonu, " czerwone paski" oraz dzieci znajomych i krewnych.
Inny egzotyczny to ciekawy jest w Singapurze w Polsce często oznacza gorszy. Mając czyste sumienie można odesłać do szkoły rejonowej i przyjąć kogoś kto będzie wdzięczny i mniej kłopotliwy. Taki Przychówek to może dyplom z olimpiady przyniesie, ale może się okazać, że matka gramatykę polską zaniedbała,że dzieciak pisze ciut wolniej niż polscy rówieśnicy. A poza tym na matmie będzie nudzić, na angielskim tak samo a na biologi zacznie zadawać pytania więc rozwali całą lekcję. No i pewnie będzie się inaczej zachowywać przynajmniej na początku, bo wulgaryzmów nie zna jest ułożony "po azjatycku" i kłania się nisko każdemu dorosłemu. Jednym słowem Przychówka do swojej szkoły przyjmie tylko wariat. ;)
Jesteśmy inni od Azjatów oni lubią wyzwania my unikamy kłopotów. Przypomniało mi się, że kilka lat temu do podstawówki w której uczył się Przychówek nie dostały się dzieci mojej koleżanki. Pani psycholog otwarcie powiedziała mamie, że jej dzieci wymagają pracy a szkoła takich dzieci nie chce, bo woli dzieci bezproblemowe. skoro może wybrać to po co się męczyć. To była świetna szkoła... nie liczę, że gdzieś indziej będzie inaczej.
Kuro, czarnowidzisz strasznie. Oczywiscie jest mnostwo szkol kierujacych sie opisanymi przez Ciebie zasadami, ale jest tez mnostwo takich, gdzie przybysz jest witany z otwartymi ramionami. Ja sama wracajac do Polski zza granicy wyladowalam w klasie o oczko wyzej, bo sie dyrektorce chcialo zrobic dla mnie egzamin kwalifikujacy. A w moim liceum roznych powracajacych bylo na peczki - i szczerze mowiac ta otwartosc myslenia, ktora powodowala latwosc przyjecia ludzi z innych systemow, dawala tez "miejscowym" uczniom mozliwosc rozwoju. Trudno sie rozwijac w ciasnych rubryczkach, na szczescie szkole bardziej zalezalo na rozwoju niz na rubryczkach. Rubryczki zalatwiono "programem eksperymentalnym", ktory pozwalal na spora swobode. Jesli sie chce, to sie da. I naprawde wielu sie chce. Glowa do gory!
a.
A czy to, że dwójka najlepszych dzieci w szkole ma wyluzowane mamy, które zamiast wyścigu szczurów zabierają je na wspólne lody, to przypadek, czy dowód na to, że brak luzu osłabia wyniki?
Kor-ka wierz mi, ze moje wyluzowanie jest odwrotnie proporcjonalne do wyników Przychówka. Gdy zaczynaliśmy przygodę z singapurską szkołą było mi wszystko jedno jakie dzieciak będzie miał wyniki. Teraz już mi nie jest. Teraz byłoby mi szkoda gdyby dzieciak trafił do słabej klasy, bo wydaje mi się, że tam by się nie rozwijał. A przecież my mamy inne opcje. Raczej na zawsze tu nie zostaniemy, są też szkoły międzynarodowe. Tubylcy nie mają innego wyjścia, bo każdy Singapurczyk uczy się w publicznym systemie edukacji. Trudno się więc dziwić, że edukacja dzieci determinuje życie singapurskich rodzin. Luz to sobie można mieć jak jest "wyjście awaryjne" ale jeśli punkty przekładają się na klasę, i na wynik egzaminu który przydziela do gimnazjum, liceum i daje stypendium na studia to trudno się dziwić, że singapurczycy luzu nie mają. Rani jest cudowną, ciepłą osobą. Bardzo kocha swoje córki, ale dla niej wynik to sprawa drugorzędna bo ona ma nadzieję, że któraś z córek przejmie kiedyś ich sklep. Ona w przeciwieństwie do Chińczyków w edukacji nie widzi dużej wartości. W kwestii pytanie głównego to N jest najlepsza w klasie (klasy ekspert były w tym roku dwie) w szkole 1 miejsce zajęło chińskie dziecko od typowej chińskiej matki. Mając taką wiedzę trudno o wyluzowanie ;)
To co w takim razie sprawia, że w systemie nastawionym na wynik, z konkurencją wstającą bladym świtem i nigdy nie odpoczywającą, robiącą rok wcześniej testy z przyszłego materiału, tak dobrze radzą sobie dzieci, którym pozwala się na większy luz? Całkiem poważnie się nad tym zastanawiam.
Czy jedynym wytłumaczeniem jest wybitna inteligencja Waszych dzieci, czy też znalazłyście przypadkiem złoty środek i to dawanie zapracowanym dzieciom czasem luzu, poprawia ich wyniki?
Swoją drogą córeczki Rani muszą być superinteligentne, to cecha szybko ćwiczona wśród głodnych dzieci walczących o życie...
Przychowku GRATULUJE!!!!i Wam dumni rodzice tez gratuluje!!
Teraz odpoczywajcie. U nas tez koniec trimestru jeszcze tylko do wtorku i tydzien przerwy.
Pozdrawiam Ewa
Prześlij komentarz