- Może dają coś za darmo? - pomyślała Kura i nie zważając na wrzaski Azjatek dopchała się do sklepowej lady
- Która klasa?
- Nie kupujesz? - zapytała mama znajomej dziewczynki
- Nie wiem co to jest - powiedziała Kura zgodnie z prawdą
- To tegoroczne testy z najlepszych singapurskich szkół. Dziś sprzedają pierwszy dzień, jest trochę taniej - stwierdziła koleżanka Kury płacą prawie 100 dolarów za 1000 zadrukowanych kartek.
- Jeszcze zdążę kupić, przecież Przychówek nie będzie robił testów w wakacje - odpowiedziała Kura
Kura wie, że owe testy uczą dzieci dobrze rozplanować czas na egzaminie, że rodzicom pozwalają zauważyć braki dziecka. Nie uważa by wypełnianie dodatkowych testów było czymś złym, ale nigdy nie przyszłoby jej do głowy by dać dziecku test sprawdzający wiedzę jeszcze nie omówioną w szkole.
Zakupy testów na rok następny i katowanie nimi dzieciaka przez wakacje uważa więc za idiotyzm. Sądząc po długości kolejki chyba ona jedna.
7 komentarze:
Dobre:) Ja też sobie tego nie wyobrażam, pomijając, ze moje nastoletnie dzieci śmiechem by mnie zgasiły...może dlatego tak dużo nam do społeczności azjatyckiej brakuje, tylko nie wiem Kuro, czy to dobrze, czy żle.
O masakra! Jak to dobrze, że mimo niemal 2-letniego pobytu w Singapurze (Boże, jak ten czas szybko leci!) macie jeszcze europejskie podejście do edukacji:) Pozdrawiamy ciepło!
PS. Kuro Droga, bardzo prosimy o post dotyczący systemu przedszkolnego w Singapurze, jeśli można:) Czy azjatyckie matki zaczynają wariować już na tym pierwszym etapie edukacji?!
Oj czytam i czytam o tej singapurskiej szkole i co raz bardziej mi żal uczniów. I nie o wysoki poziom chodzi, ale ten wyścig. Rozumie motywacja jest dobra, najlepszych trzeba chwalić, ale do czego to doprowadza? Czy te słabsze dzieci muszą przeżywać taką tragedię? Jeszcze mądry rodzic w tym wszystkim ratuje sytuacje, ale tu się okazuje, że właśnie z rodzicami największy problem. Rozmawialismy kiedyś z Koreańczykiem, który mówił dokładnie to samo o swojej szkole. Powiedzał też, że zdarzają się w jego kraju nawet samobójstwa po ogłoszeniu wyników jakis waznych egzaminów bo dzieci się boją, czuja straszną presję.
Przykro to słuchać. Ale nie cała w całej Azji jest tak samo. W Tajlandii wręcz odwrotnie, przepycha się z klasy do klasy nawet miernoty i wszyscy sa z wszystkich dumni. Lubia sie chwalić nawet jak nie mają czym. Zawsze w życiu brakuje złotego środka...
Oczywiście również dołączamy się z gratulacjami!!!
to się nazywa już katowanie dzieci, a Ty Kuro potrafisz zaskakiwać na każdym kroku zachowaniem tych ludzi; mam nadzieję, że pytanie Wróbelków zostanie tylko niepotwierdzoną tezą , choć puste place zabaw...,mogą wskazywać...
pozdrawiam Europejską Kurę, Żywiciela i Przychówka
O żesz! To u nas nie jest tak najgorzej ;) Chociaż i tak mam wrażenie, że dziwna ta nasza edukacja. Mnie nigdy nie przyszło do głowy, żeby brać korepetycje, a teraz nauczyciele nie wyrabiają się z materiałem, dodatkowe zajęcia są niezbędne, dzieciaki uczone są pod testy i zaczynają o rok wcześniej szkołę. A poziom nauczania wciąż spada według uczelni.
A jednak czas moich szkolnych lat fajny był, choć nieraz przed klasówką z matmy myślałam inaczej :)
1000 zadrukowanych kartek - już widzę "wakacje" tych dzieci. Trochę to przerażające.
Wiem na pewno, że moje dziecko by się nie odnalazło w takim systemie edukacji.
Tym bardziej podziwiam Przychówka za szkolne sukcesy.
ewe
Matko kochana!
U nas na pustyni szkoła zaleca na wakacje czytanie przynajmniej pięciu książek. I zabawy matematyczne w rodzaju obliczania odległości, kosztów wyprawy dla całej rodziny itp. Testy na 1000 stron na rok z góry? ABsolutnie przerażający koszmar.
Prześlij komentarz