Przygotowano wielkie bilbordy, do kibicowania zaproszono całe rodziny i wybrano po pięć osób z każdej klasy, które przez kilka godzin będą walczyć o bezpłatne bilety do Universal Studio dla całej klasy.
- Pani wybrała mnie i czworo Chińczyków, bo brała pod uwagę oceny z angielskiego i ilość słów w ostatnim wypracowaniu. Moje wypracowanie było najdłuższe w całej szkole i wszystkie słowa zapisane były poprawnie - powiedział z dumą Przychówek
- To świetnie, mogę przyjść Ci kibicować? - zapytała Kura
- Możesz, ale sukcesu raczej nie będzie, bo z mojej klasy tylko ja wiem co to Scrabble. Dzieci nie znają tej gry, bo do klubu Scrabble będzie można się zapisać dopiero w przyszłym roku - stwierdził smutno Przychówek
9 komentarze:
Brawo Przychówek, gry planszowe to nasze ulubione zajęcia z scrabble na razie tylko "dorośli", drzwi bez klamek mówisz- chyba nie to zbyt oczywiste, Azjaci na pewno znowu Ciebie i Nas zaskoczą ;-)
Tak czytam i czytam i stwierdzam, że jednak zabawa na podwórku, granie w chowanego z całym osiedlem czy scrabble to zdecydowanie prawdziwe dzieciństwo. Szkoda mi dzieci w SG bo ( chyba, że to zbyt daleko idące wnioski) zostają odarte z magii tego co przyziemne i bardzo dziecięce. Szkoda, że rodzice w pogonii za lepszymi wynikami zapominają pokazać dziecku radości z bycia dzieckiem i zamiast tego robią z niego na siłę dorosłego człowieka ( mówię tu o ogromnie zajęć dodatkowych, tym kulcie pracy i nauki, myślę, że dzieci bardziej ucieszyłyby się z gry w scrabble z rodzicami ( co również jest nauką) niż z kolejnej elektronicznej zabawki czy dodatkowych zajeć) To tylko moje wnioski oparte na twoich postach, ale jakiś taki smutek bije z tego dzieciństwa w Singapurze ( mam na myśli tu dzieci wychowane w 'singapurskich' wartościach :) )
Pozdrawiam wszystkich i raz jeszcze dziekuję za to miejsce :)
w szwajcarii bylo podobnie- po co place zabaw skoro sa puste? po co lasy skoro moje dziecia wywolaly szok jak poszlam z nimi do niego na spacer itd...
pozdrawiam
uwielbiam Twoje odnośniki do poprzednich postów, tak sobie wtedy śmigam po blogu i więcej rozumiem.
Lubię sobie podczytywać Twój blog, szczególnie te wpisy o szkole. Momentami, nie ukrywam, z zazdrością (a czasem wręcz przeciwnie).
Nie po raz pierwszy mam wrażenie, że ten chiński (i singapurski) pęd do forsownej edukacji od małego trochę bez głowy jest. W końcu, jeśli starannie wyselekcjonowana szkoła prowadzi klub Scrabble i organizuje konkursy Scrabble, rodzic może wydedukować, że Scrabble są korzystne edukacyjnie i z dziećmi się w Scrabble pobawić (a w każdym razie nie zabraniać).
Podejrzewam, że to wynika z dużego skoku edukacyjnego - rodzice (pewnie sami w dużym procencie pierwsze pokolenie, które w ogóle formalnej edukacji zaznało) nie bardzo się orientują, co dobrze służy rozwojowi co nie, i nastawiają się wyłącznie na maksymalne wspieranie nauki szkolnej.
Paszczakowna1
może nie będzie tak źle ;-) w sumie po co klamki... fotokomórka otworzy bezdotykowo ;-)
Smutno mi się zrobiło :( Ale mam nadzieję, że Przychówek jakoś sobie poradzi :)
a w domu bez klamek Chińczycy będą grali w chińczyka..:)Moze tą gre znają?,,:)
Nie wiem czy Chińczycy grają w Chińczyka nigdy nie widziałam. Chińscy emeryci grają w madżonga i chińskie szachy a dzieci w nic nie grają chyba, że w telefonie komórkowym. ;(
Azjatyckie dzieci dzieciństwo mają inne niż nasze polskie dzieci, bo świat w koło jest inny. Paszczakowa moje osobiste obserwacje potwierdzają Twoje przypuszczenia w okolicach 3 klasy rodzice wysiadają i nie są w stanie pomoc dzieciom w lekcjach stąd ogromna popularność tutionów i zapracowani rodzice, bo ktoś na te lekcje zarobić musi. Bardzo wielu Singapurczyków ma liche wykształcenie ( z różnych powodów), ale są w stanie pracować bardzo ciężko by pchnąć dzieci na studia. Jeśli się nie uda w Singapurze to wyślą je do Europy lub Australii choćby mieli jeśc sam ryż i pracować po 20 h na dobę.
Prześlij komentarz