- Ciociu smutno mi, że nie będziesz przychodzić do biblioteki w przyszłym roku - stwierdziła mała Mei
- Będę robiła coś innego więc nadal będziemy się spotykać - odpowiedziała Kura
- A czy w twoim kraju dzieci lubią książki? - zapytał kolega Mei
- Oczywiście, że lubią - powiedziała Kura
- A jakie? - dociekliwy Hindus nie dawał za wygraną
- A takie - powiedział Kura i ze sterty chińskich książek wyciągnęła książeczkę o Noddym
Taką samą książkę tylko po polsku Przychówek oddał do biblioteki tuż przed wyjazdem. Gdyby nie dyskusja z pierwszakami Kura nigdy nie dowiedziałaby się, że chińskie książki dla młodszych dzieci nad znaczkami mają napisaną prawidłową wymowę wyrazu. Nawet Chińczycy wiedzą, że nie ma nic gorszego niż dziecko zniechęcone do czytania.
9 komentarze:
Ale pinjin to nie tylko pomoc przy nauce czytania znaków. On jest również niezbędny, kiedy dzieci zaczną pisać na komputerze. Nie ma szans, żeby zmieścić wszystkie znaki na klawiaturze, dlatego wpisuje się słowo fonetycznie (można bez tonów), a wtedy pod znaczkiem kursora pojawiają się chińskie znaki, z których wybiera się ten odpowiedni. Trwa to dłużej niż pisanie po polsku czy angielsku, ale się da. :)
A.
A książki dla dużych tego ułatwienia nie mają. :( Tylko te z działu dla małych dzieci (z 1 i 2 klasy). Nawet krecik się na pinjin nie załapał. Podobno 10 latki już tej podpowiedzi do czytania nie potrzebują.
O pisaniu po chińsku przy użyciu klasycznej klawiatury już było jakiś czas temu.
W autobusie czy metrze patrzę na owo pisanie z podziwem na to z podziwem pani wciska w telefonie jakieś literki a na ekranie krzaczek, wciska inne kreseczka jeszcze inne coś "ala domek". Fajna zabawa, ale zbyt skomplikowana dla mnie.
o joj! ujął mnie Krecik po chińsku, jakie to cudne :)
sam chiński do nauki wydaje mi się niemalże niemożliwy - bo choć posługuję się kilkoma językami (w różnym stopniu płynności, a po angielsku czytam tak jak po polsku), to wszystko są jednak języki indoeuropejskie, a te krzaczki...to już najwyższa szkoła jazdy :)))
ajdekato
Kuro, to tylko z początku wydaje się takie przerażające. Jak już zaczniesz się uczyć, szybko zobaczysz, że w tym szaleństwie jest metoda. :) A po roku nauki pinyin zacznie cię wkurzać i powoli zaczniesz przestawiać się na krzaczki.
A.
no a dlaczego krecik, a nie koziołek Matołkiem zwany? :-/
hmm hmm
krecik po chińsku to normalnie czeski film dla mnie....:-D
też mnie ciągnie do biblioteki
Kuro, japonskie ksiazki dla malych czytaczy tez maja nad "doroslymi" krzaczkami (kanji) rozpisane trudniejsze znaki sylabami (hiragana). Przydaje sie to takim europejskim niemotom, ktore sylabowy moze lyknely, ale na krzaczki brak mi zapalu. Moja przyjaciolka Koreanka ma w domu trojjezyczne dzieci - zeby nie zostaly koreanskimi analfabetami, ucza sie pisac w aplikacjach na ipadzie. Popytaj sie chinskich matek, na pewno pokaza Ci jakas fajna chinszczyzne przy uzyciu telefonu/ipada. Mieszkajac wsrod Chinczykow bez wysilku skubniesz co nieco ich mowy :)
wiecie co, wolę przygody misia uszatka po polsku ;-), choć Martynkę dojrzałam pozdrawiam
Prześlij komentarz