Dupoki z rodziny dim sum

Znów odwiedziliśmy nasz jedzeniowy zakątek w Ulu Pandan tym razem nie daliśmy się wykazać restauracji: japońskiej, koreańskiej, amerykańskiej i pizzeriom, tylko usiedliśmy w food court- cie i każdy z nas zjadł to co lubi najbardziej.

sobota, 30 marca 2013

Kraj idealny

Saloth Sar urodził się pewnego majowego dnia w Prek Sbauv w samym sercu Kambodży. Jako dziecko i uczeń szkoły francuskiej nie stwarzał kłopotów wychowczych, bo był cichy, spokojny i bardzo pobożny. Jego podejście do życia zmieniło się po pielgrzymce do Ankor Wat gdy zdał sobie sprawę z potęgi Kambodży.

Wtedy też zapragnął szybko wyzwolić swój kraj spod francuskiej okupacji. By poznać wroga wyjechał na studia do Francji, studiował na prywatnej uczelni i zaprzyjaźnił się z francuskimi komunistami. Studiów we Francji nigdy nie skończył, ale po powrocie do Kambodży pracował jako nauczyciel i stał się jednym z współzałożycieli Komunistycznej Partii Kambodży. Dziś jego prawdziwego nazwiska prawie nikt nie używa, ale jego pseudonimy sieją grozę nie tylko w Kambodży.

Był znany jako to Brat Numer Jeden, Wujek Sekretarz, Pol, Pouk, Hay, Phem czyli Pol Pot.

Monument upamietniajacy ofiary i budynek Tuol Sleng

Niepozorny człowiek marzył by jego kraj był wielki, silny i samowystalczalny. Sukces widział w rolnictwie dlatego pragnął ze swoich rodaków uczynić przykładnych kołchoźników. Swój plan zaczął realizować w 1975 roku tuż po zakończeniu wojny wietnamskiej, gdy w imieniu Czerwonych Khmerów objął władzę.

W ciągu kilku dni zmieniono nazwę kraju na Demokratyczna Kambucza  zamknięto szkoły, szpitale i świątynie, zlikwidowano własność prywatną i pieniądze. Wielka armia Pol Pot-a składająca się głównie z niepiśmiennych wieśniaków została wyposażona w broń by bez litości rozprawiać się ze wszystkimi, którzy mogli uchodzić za inteligentów. Znajomość języków obcych, delikatne ręce, okulary były wyrokiem śmierci, bo w państwie Pol Pot-a miało nie być inteligencji. Tworzenie "państwa idealnego" nie przeszkadzało Bratu Numer Jeden w dokonywaniu transakcji dewizowych z  innymi krajami.

W czasie rządów Czerwonych Khmerów zginęło około 25% ludności Kambodży czyli co czwarty jej mieszkaniec. Razem z ludźmi zniszczono drogi, samochody, pomoce naukowe, przybory szkolne, preparaty medyczne i leki. Nazwano to rokiem zerowym. 


Jedną z niewielu szkół która nie została zrównana z ziemią była Tuol Svay Prey, ale w czasie rządów Czwerwonych Khmerów dostała drugie życie i stała się więzieniem znanym pod nazwą  Tuol Sleng (Wzgórze zatrutych drzew) lub S-21.


Fragment  autentycznego ogrodzenia więzienia Tuol Sleng

Łóżko na łóżku kajdany i pojemnik na
  ekskrementy - jedyne wyposażenie wnętrza


Regulamin obozowy

Przyrząd gimnatyczny zmieniony  na miejsce tortur . Więźnia podciągano na linie a opuszczając zanurzano głowę w cuchnącej cieczy


Zdjęcia ofiar

Kajdany

Cela więzienna

Narzędzia tortur



Narzędzia tortur


Mimo dziesiątek turystów, którzy chodzą po dawnych klasach zamienionych na cele to miejsce zrobiło na nas ogromne wrażenie. Ciężko nam było patrzeć na zdjęcia ludzi, którzy nie przeżyli koszmaru, ale jeszcze ciężej było słuchać opowieści przewodnika, który podczas panowania Czerwonych Khmerów stracił całą rodzinę.

Nasz dzieciak miał łzy w oczach gdy słyszał, że w Demokratycznej Kampuczy dzieci też były więźniami. Na wielu z nich torturami wymuszono przyznanie się do wspólpracy z obcymi rządami.
My też się wzruszyliśmy zwłaszcza gdy na więziennym dziedzińcu spotkaliśmy byłych więźniów - Chum Mey i Bou Meng którzy podpisywali własne książki.

Chum Mey

Bou Meng

Ocaleli z Tuol Sleng - Chum Mey pierwszy z lewej, Bou Meng trzeci z prawej

Opowieści o koszmarze jaki zgotowała chora wizja kraju idealnego to mało znany kawałek historii, ale Czerwoni Khmerowie nie odeszli wraz z wejściem wojsk wietnamskich. Większość z nich ukryła się w dżungli,  gdzie kontynuowała partyzancką walkę. Powołany w 1982 roku rząd pozwolił im na ujawnienie i spokojne życie bez ponoszenia odpowiedzialności za swoje czyny. Spokojnie więc żyli, wychowywali dzieci i pracowali czasem dla nowego rządu.

Czaszki ofiar na polu śmierci

Stupa na polach śmierci





W miejscach masowych grobów turyści z całego świata zostawiają swoje bransoletki na znak upamiętnienia ofiar

Kości ofiar

Stupa widok od strony wejścia


Pol Pot zmarł 15 kwietnia 1998 nigdy nie ponosząc kary i nie czując winny za masowe ludobójstwo.

  • Moje sumienie jest czyste - mówił podczas wywiadu
Nie nam osądzać innych, ale my po wizycie w Toul Sleng i na polach śmierci nie mogliśmy spać spokojnie.
 Mimo upływu lat pole śmierci to miejsce bardzo przytłaczające. Świadomość, że takich miejsc było w Kambodży ponad 300 oraz fakt, że większości porosła trawą nie napawa niestety optymizmem.

6 komentarze:

Przerażający kawałek historii i przerażające, ilu zbrodniarzy nigdy nie poniosło kary za swoje zbrodnie.
W tekście trochę mi brakuje choćby krótkich opisów, przy niektórych zdjęciach.

Masz rację dołożymy opisy. Dzięki za podpowiedź.

Byłem tam ,widziałem to wszystko ,a nawet więcej...
Nawet teraz mam ciarki na plecach gdy o tym ponownie czytam i widzę...
P.S.
Polecam książkę "Uśmiech Pol Pota"

O książce czytałam i kupię na pewno.

Straszne ........ Dziękujmy za to co mamy i nie jest nam dane przejść przez takie cierpienia. Mimo wszystko : spokojnych Świąt! Marta

straszne. brzmi to jak holocast.

Prześlij komentarz