Wszystko zaczęło się niepełna sto lat temu gdy Singapurczycy i władze kolonialne podjęły próbę budowy mieszkań publicznych. Projekt nie odniósł wielkiego sukcesu, bo w ciągu kilu lat udało się pobudować zaledwie 900 mieszkań, które były zbyt drogie by mogli mieszkać tam rdzenni mieszkańcy, ale Tiong Bahru zyskało miano salonu Singapuru. Od wąskich uliczek z daleka trzymali się drobni łotrzykowie i sprzedawcy dóbr wszelakich, więc było tam spokojnie i bogato.
Wraz z odejściem kolonizatorów gdy zaczęto budować szybko, tanio i byle jak, w Tiong Bahru obok osiedla w stylu art deco postawiono koszmarnie brzydkie, ale tanie pudelka mieszkaniowe. Dodatkowo na największym palcu zorganizowano garkuchnię czyli miejsce gdzie mogli pracować wszyscy uliczni handlarze, których przeganiano z innych dzielnic. Okolica straciła prestiż i zaczęła się wyludniać.
Dziś po koszmarkach z lat 60 nie ma już śladu. W ich miejscu postały hotele i domo-sklepy zachowujące charakter i architekturę dzielnicy. Pierwsze singapurskie bloki odrestaurowano w stylu art deco, a Tiong Bahru zaczęło przeżywać swój renesans.
Tow Kwar Pop - od kuchni |
Tow Kwar Pop - gotowy do jedzenie |
Obecnie wielu singapurczyków jeździ do Tiong Bahru Food Market by zjeść obiad przygotowany według starej receptury, bo znienawidzona garkuchnia przepoczwarzyła się w popularny Food Market.
Dziś chińscy emeryci chętnie zasiadają na ławkach i słuchają śpiewu ptaków, a blade twarze okopują kawiarniane stoliki. Smakosze zaglądają do piekarni, która wypieka tradycyjne chińskie ciasteczka według receptury liczącej ponad 80 lat, a wielbiciele chleba mają tam ulubioną piekarnię. W Tiong Bahru można trafić do hinduskiej knajpy lub kościoła anglikańskiego, odwiedzić chińską restaurację, wypić hinduskie kopichino, spotkać wielkie kraby, zobaczyć taniec smoka lub przedstawienie dla duchów. Dziś Tiong Bahru to mieszania wszystkiego co w Singapurze najfajniejsze.
Kopicino |
Chińsko-noworoczny wąź mandarynkowy |
Idąc ulicą Tan Chay Yan cieszyliśmy się, że miasto nie zapomniało o twórcy konsorcjum kauczukowego, który nie szczędził grosza na wspieranie edukacji wśród singapurczyków. W Tiong Bahru wszystkie ulice wzięły swoje nazwy od imion singapurskich pionierów. Kto wie może za kilka lat będzie w Singapurze ulica Kury, w końcu ona też jest pionierką w smażeniu faworków, pieczeniu chleba i uczeniu polskiego pewnej Bengalki.
9 komentarze:
O, to dla mnie tez taka podroz sentymentalna :) Pierwsze dwa miesiace w Singapurze spedzilam w hotelu Link przy Tiong Bahru Road, zaraz za tym hotelem, ktory jest na Waszych zdejciach.
Pierwsza w zyciu lakse jadlam wlasnie na Tiong Bahru Food Market :)
Swoja droga jak ten czas leci... Minela Wasza 3 rocznica, wkrotce moja pierwsza.
Pozdrawiam!
Cześć Kuro, a gdyby ktoś zapytał Cię, jakie miejsce najbardziej do tej pory spodobało Ci się w Singapurze, co byś odpowiedziała? I jeszcze jedno, czy np. samotne spacery Europejczyka po miejskiej dżungli są bezpieczne?
Pozdrowienia znad polskiego morza.
Singapur jest super bezpieczny. Łażę sama często po zmroku i korona mi z głowy nigdy nie spadła.
Co najbardziej lubię w Singapurze?
Chyba moich przyjaciół i porządek.
Przyjaciele i Porządek :-) Pozdrowienia, spacery po zmroku to co i ja lubię, ale u mnie można patrzeć w gwiazdy,oraz wybić zęby :-( a u Ciebie???
Ulica Kury Pierwszej ;-) nieźle brzmi- za promowanie w ciekawy sposób Singapuru dołóż do faworków, i uczenia polskiego, i pieczenia chleba :-)
"nie szczędził gorsza" - nie szczędził grosza
ewe
Kuro, na pewno za promocję Singapuru należy Ci się ulica Twojego imienia. Wyobraź sobie, że tak mnie zafascynował Singapur z Twoich opowieści, że ostatnio wypożyczyłam z biblioteki przewodnik o Singapurze - Elizy Waluś. Bynajmniej (na razie) się nie wybieram, ale chociaż nacieszę oczy.
ewe
Ja pracując w Guangzhou w podobny sposób spędzałam weekendy - wsiadałam w Metro i wysiadałam w miejscu gdzie mapa wyglądała interygująco. Można wtedy znaleźć cudownie prawdziwe i egzotyczne miejsca. Takia zasada dotyczy chyba każdego miasta, pod warunkiem że rzeczywiście jest bezpiecznie. Koledzy z pracy w Kairze stanowczo odradzili mi podróżowanie samotne po mieście a już broń Boże komunikacją publiczną. Niby pobożni muzułmanie a jak zobaczą samotną kobietę to od razu z łapami. Czy w Mieście Lwa zdarzają się przypadki molestowania na ulicy? Czy też mają tam takie kary że się wszystim odechciewa?
Singapur jest super bezpieczny. Nie słyszałam by ktoś padł ofiarą przestępstwa na ulicy.
Kopichino i dla mnie poproszę. Ilość mleka idealna!
Prześlij komentarz