Kura zaczęła baczniej przyglądać się placom zabaw przy okolicznych blokach i z dużym zdziwieniem stwierdziła, że one też świecą pustkami. Wszystkie są takie same: ładne, zadbane, regularnie sprzątane i pozbawione dzieci.
- Gdzie są dzieciaki? - dziwiła się Kura, gdy Przychówek po raz kolejny bawił się sam
- W domu, na zajęciach dodatkowych lub w sklepie - odpowiedział dzieciak
- Ile dziecko może wytrzymać w sklepie? - dziwiła się Kura
- Na placu zabaw w sklepie. Mama idzie na zakupy, a dzieciaki idą na plac zabaw - stwierdził
11 komentarze:
A co to takiego jest na ziemi? Jakieś wykładziny? Są tam w ogóle piaskownice?
Pozdrawiam
w waszym klimacie to nawet logiczne. gorzej, że w Polsce to samo. chyba jednak za mało dzieci się u nas rodzi...
Pod placem zabaw jest taka mata z gąbki nie wiem jak to się nazywa, ale widziałam to już w Polce. Super sprawa swoją drogą to cudo jest w stanie zamortyzować upadek ze zjeżdżalni i nawet siniaka nie będzie.
Piaskowica w Singapurze jest jedna na Sentosie ;) ale za ogromna. Przy blokach na całe szczęście nie ma bo gdyby były to ilość jaszczurek i innych gadów byłaby 3 razy większa, a koty miałyby wielką kuwetę.
No właśnie się dziwię czytając u Ciebie jakie tam są kontrole i przepisy zastanawiam się jak jest zachowywana czystość tej maty? Czy jest wymieniana, prana, bo aż sobie nie wyobrażam, żeby coś z nią nie robili mimo braku dzieci:)
Albo podstępnie wpadną do Ciebie na kontrolę sprawdzając czy Przychówek aby w sterylnych ubraniach plac odwiedza:) He,he. Singapur jest super, ale po lekturze Twojego bloga zbaraniałam, że takie mogą być tam potencjalne nieczystości:)
pozdrawiam.
wisienka
Te maty to fantastyczny wynalazek :-) plac piękny hmm pozazdrościć, ale z tymi placami zabaw w centrach handlowych... niestety u nas jest podobnie, mimo że bywam tam rzadko, to jak jestem dzieci jest wszędzie pełno - nie pada na głowę, w miarę ciepło..., ale nie zbyt czysto :-(
Te "maty" nazywają się tartan i są robione na bazie kauczuku i żywic poliuretanowych. W Polsce też już są popularne.
A.
Droga Kuro, wkoncu dogonilam Twoja "terazniejszosc". Blog czytalo sie jak swietna ksiazke, ktorej napisanie naprawde powinnas rozwazyc. Szkoda, ze od dzisiaj tylko jeden post dziennie max. A jak Przychowek radzi sobie z nauka chinskiego?
Szkoda ze nie mozna tych fajnych , zadbanych placow zabaw teletransportowac pod moj blok, bo to co tu mamy juz dawno lata swietnosci ma za soba.
Ale tartan nie jest taki gabczsty. Ale może mógłby być? Może to kwestia jakiś dodatków albo innych proporcji? Pierwszy raz z takim podłożem na placu zabaw zetknelam sie w Anglii. Wyglada jak zwykły asfalt, ale kiedy sie po nim chodzi czuć wlasnie te niezwykła (dla mnie ciagle) sprezystosc i miekkosc. W pierwszej chwili byłam przekonana, ze coś mi sie z blednikiem pokickalo, bo zupełnie nie spodziewalam sie, ze ten "asfalt" sie pode mną ugnie! Optymistycznie zalozylam, ze moja waga nie może mieć z tym zjawiskiem nic wspólnego. ;)
Pozdrawiam,
M.
P.S. Nasz płac zabaw jest zawsze oblegany przez liczne dzieciaki.
M uginający się asfalt popłakałam się ze śmiechu ;). Zazdroszczę pełnego placu zabaw. Powinnam częściej Cię odwiedzać.
Pozdrowienia z Warszawy! Na moim osiedlu ostatnio przeprowadzono remont podwórek i nowe placyki zabaw wyglądają wypisz wymaluj jak twój w Singapurze - łącznie z "uginającym się asfaltem" ;) - globalizacja! Ale dzieci chyba jednak wolą bawić się tu jeszcze na podwórkach zamiast w centrum handlowym, może to różnica w klimacie?
Kasia
Prześlij komentarz