Dupoki z rodziny dim sum

Znów odwiedziliśmy nasz jedzeniowy zakątek w Ulu Pandan tym razem nie daliśmy się wykazać restauracji: japońskiej, koreańskiej, amerykańskiej i pizzeriom, tylko usiedliśmy w food court- cie i każdy z nas zjadł to co lubi najbardziej.

czwartek, 18 sierpnia 2011

Rezerwat małp

Korzystając z przerwy międzysemestralnej Kura namówiła Przychówek i Żywiciela na odwiedziny w rezerwacie małp. W towarzystwie polskiego gościa wyruszyliśmy... dojechaliśmy autobusem, wysiedliśmy przy ulicy i szybko odnaleźliśmy drogowskaz. Pomost przy rezerwacie był niestety w trakcie remontu, a ludzi też nie było za wielu. Leśną ścieżką doszliśmy do rezerwatu. Rezerwat MacRitchie Reservoir Park rozciąga się wokół jeziora. Nie można karmić małp i zostawiać śmieci.













Karmienie małp jest zakazane, bo niedaleko rezerwatu jest normalne osiedle, a małpy przyzwyczajone do łatwego zdobywania pokarmu mogą opuścić rezerwat i biegać po osiedlu lub przez otwarte okna odwiedzać domy. Jedna ze ścieżek zdrowia w rezerwacie ma około 10 km. Można iść drewnianym pomostem przy wodzie lub lasem. My wybraliśmy leśną ścieżkę. Weszliśmy do rezerwatu pełni optymizmu i wiary, że spotkamy małpki.

  • 10 km to nie dużo, ja z dziadkami na wakacjach... - paplał Przychówek.
  • Tak, tak wiemy 18 km codziennie - dokończyła Kura rozmyślając, że sandały to nie dobre obuwie do rezerwatu.
  • Jak tu cicho - zachwycał się Przychówek
  • Jakie piękne kwiaty - mówił polski gość, który o roślinach wie prawie wszystko
  • O patrzcie dracena, a to yuka, a tu magnolia...

Szliśmy i szliśmy coraz bardziej oblani potem, bo temperatura dobijała do 35C. Przychówek bujał się na lianach, ale z biegiem czasu kapcaniał..

  • Gdzie te małpy? - irytował się Przychówek
  • Kto Ci polecił to miejsce? - pytał polski gość 
  • Powinnaś kopnąć go w du.. - dodał
  • Karolina moja nauczycielka z angielskiego - powiedziała Kura i już się zastanawiała czy czegoś nie pokręciła.
  • Przeszliśmy dopiero 3km - wykrzyczał Przychówek i pokazał drogowskaz.
  • I wypiliśmy cały zapas wody - zasmucił się Żywiciel.

Trochę zaczęliśmy się obawiać odwodnienia - chodzenie w 35 stopniowym upale bez wody może być niebezpieczne.

  • Wracamy - zdecydowaliśmy jednocześnie.

Do powrotu wybraliśmy ścieżkę przez pomost - tuż przy jeziorze.





    • Tu jest strefa wolna od węży- zauważył Przychówek
    • Super - powiedział Żywiciel - nic nas nie ukąsi...

    Nagle poruszyły się gałęzie ...

    • Małpa - zauważył Żywiciel
    • I druga - dodał polski gość.

     Po chwili małpy były wszędzie na całej polance około 20 osobników dużych i małych...







    Wrażenia niesamowite. Błyskawicznie zapomnieliśmy o zmęczeniu, braku wody  i wężach czyhających na nas w pobliskich krzakach.
    Gdy już się nacieszyliśmy małpami i dotarliśmy do wyjścia złapaliśmy taksówkę i po 5 minutach jedliśmy lody w pobliskim markecie...

    Do rezerwatu wrócimy, ale w lepszych butach i z dużo większym zapasem wody.

    2 komentarze:

    Jak zaczęłam czytać, to przestałam dopiero kiedy doszłam do początku. Czy Kura wie, która jest u mnie godzina, hę? Z roboty mnie wywalą!

    Nie wywalą ten jeden raz wybaczą. :)

    Prześlij komentarz