Dupoki z rodziny dim sum

Znów odwiedziliśmy nasz jedzeniowy zakątek w Ulu Pandan tym razem nie daliśmy się wykazać restauracji: japońskiej, koreańskiej, amerykańskiej i pizzeriom, tylko usiedliśmy w food court- cie i każdy z nas zjadł to co lubi najbardziej.

poniedziałek, 14 listopada 2011

Dzień po polsku

Deszczową sobotę spędziliśmy po polsku. Kolega z Polski, który z żoną jedzie zwiedzać Azję zagościł na dwa dni do Singapurze. Z wielką przyjemnością pokazywaliśmy im miasto nieopisane w przewodniku. Zaciągnęliśmy ich do "wet marketu" by mogli poczuć azjatycki klimat i do Mustafa Centre by zobaczyli "wszystko-mający" market. Przychówek dostał słowotoku i przegadał nawet Kurę, opowiedział chyba wszystko i dał popis znajomości singielskiego.


W ciągu kilku godzin odwiedziliśmy Małe Indie, Ulicę Arabską, restaurację na dachu, bazar z ciuchami, hinduską świątynię i wspomniane wyżej sklepy. Fajnie było widzieć zdziwienie w ich oczach. Sami zapomnieliśmy już jak to jest po raz pierwszy spacerować wąskimi uliczką Małych Indii, zatykać nos w wet markecie, dziwić się widząc karalucha na ulicy i zastanawiać się co zjeść, kiedy nazwy potraw kompletnie nic nie mówią.
Przypadkiem spotkaliśmy wycieczkę Polaków, którzy pozdrawiali nas serdecznie w sercu arabskiej dzielnicy. 
Z polskimi znajomymi zjedliśmy chińsku obiad, hinduskie słodycze, wypiliśmy singapurską kawę i  dzbanek piwa. 
Bez względu na to co jemy i pijemy i gdzie mieszkamy czujemy się Polakami i brakuje nam naszych polskich znajomych, a czasami typowo polskich zachowań, których u Azjatów nie widzimy. Nie tęsknimy jednak za listopadową pluchą, wiatrem i ujemną temperaturą, dlatego jeszcze trochę tu zostaniemy.

3 komentarze:

oj wcale się nie dziwię, że nie tęskinie za listopadową pluchą, wiatrem i ujemną temperaturą... ja też bym za nimi nie tęskniła będąc w takim cudownym miejscu jak Singapur!

A w Pl teraz pięknie. W weekend 17 stopni w słońcu było ;) Pluchy póki co (odpukać) nie ma ;)

nie ma co sie dziwic kochana
liscie pospadaly jest mglisto i zimno a twoje rodzinne miasto dziurawe i szare
pozdrawiam
ela

Prześlij komentarz