Droga do szkoły Przychówka zajmuje 10 minut pod warunkiem, że jedzie się taksówką z bystrym taksówkarzem, autobusem podróżuje się dwa razy dłużej (po drodze trzeba się przesiąść). Deszcz powoduje, że czas dojazdu wzrasta dwukrotnie, a zamówienie taksówki staje się prawie niemożliwe.
- Wychodzimy najszybciej jak się da jak nie będzie taxi jedziemy autobusem - powiedziała Kura obserwująca ulewę przez okno
- Tak jest - odpowiedział dzieciak i założył singapurską wersję kaloszy czyli crossy
Taksówek oczywiście nie było ani przed naszym condo ani przy głównej ulicy, więc Kura z Przychówkiem dotarli na przystanek autobusowy. Całą drogę bluźnili niemiłosiernie, bo ulewa zamieniła chodnik w rwący potok i obydwoje przemieszczali się w rwącej wodzie do kostek.
Droga od przestanku do szkoły, która zajmuje zwykle 3 minuty była drogą przez mękę, bo znów trzeba było przejść przez kałuże, potoki i prawdziwe jeziora.
Przychówek poszedł na lekcje, a dygocząca z zimna, a Kura wróciła do domu. Gdy wykąpała się w ciepłej wodzie poczuła się źle. Położyła się do łóżka i chyba zasnęła, bo obudził ją telefon.
- Stało się coś złego? - zapytał głos w słuchawce
- Nie - odpowiedziała Kura przecierając oczy
- Dziś poniedziałek nie przyszłaś na dyżur do biblioteki - powiedział miły głos
- Oj, przepraszam, ale tak strasznie zmokłam, źle się poczułam, położyłam do łóżka i zasnęłam. Mam chyba gorączkę - powiedziała Kura do której dotarło, że właśnie narozrabiała
- Jak będziesz potrzebowała pomocy to zadzwoń do mnie. Mogę zrobić zakupy, obiad przynieść, a może poprosić kogoś by przywiózł do domu Przychówka? - zapytała pani z biblioteki
- Przychówkowi nie wolno opuszczać szkoły z nikim innym poza mną, a dyżur odrobię - powiedziała Kura nieśmiało i ze wstydem, bo wcale nie czuła się źle.
- Wyzdrowiej szybko, bo bardzo mi ciebie brakuje - powiedziała pani bibliotekarka i się rozłączyła
Gdy Kura dotarła do szkoły Przychówka chyba nie wyglądała za dobrze, bo wszystkie Chinki chciały ją wyleczyć i polecały jakieś cudowne specyfiki przeciwgorączkowe, przeciwzapalne i wzmacniające odporność. Wszyscy bardzo przejęli się jej zdrowiem i proponowali pomoc. Pani z biblioteki przyniosła Kurze jakąś herbatkę z imbirem i kazała wypić natychmiast.
- Pij to się poczujesz lepiej - powiedziały panie chórem
Kura wypiła i oczy wyszły jej na wierzch, jakoś udało jej się powstrzymać odruch wymiotny, ale po "cudownym lekarstwie" dostała wypieków na twarzy. Wszystkie panie uznały, że jest z nią gorzej niż myślały i po chińsku ustaliły co jej pomoże. Kura wiedziała, że Chińczycy znają się na medycynie, ale nie wiedziała, że jest to wiedza powszechna. Zanim Przychówek opuścił swoją klasę Kura dostała karteczkę i list do chińskiego aptekarza. Niestety Kura nie wie czy po zmoknięciu i przemarznięciu należy napić się herbaty z chryzantemy czy zjeść ptasie gniazdo. Nie wie co by jej pomogło, bo do chińskiej apteki nie poszła. Bała się leczenia suszoną jaszczurką, jadem żmii czy odchodami ślimaka, a poza tym poczuła się znacznie lepiej. Jeśli koleżanki się zapytają czy polecane lekarstwo pomogło Kura powie zgodnie z prawdą:
Chińska medycyna potrafi jednak zdziałać cuda największe na tych, którzy w nią wierzą.
3 komentarze:
Nie dziwię się , że Chinki zaniepokoiły się wyglądem Kury. Wszak powszechnie wiadomo,że żadna zmokła kura nie wygląda dobrze :)
Irena
Ej, u nas w Polsce też każdy zna się na medycynie ;)
I na polityce ;-)Amirka
Prześlij komentarz