Kura rozumie jej zagubienie i stara się jej pomóc, ale nie jest w stanie poświecić jej każdego przedpołudnia. Nie może rozmawiać z nią przez telefon godzinami, bo ma swoje dziecko, swój dom, swoje obowiązki i wiecznie nieuprasowane mężowskie koszule. Konwersacje po francusku to fajna sprawa, ale jeśli uniemożliwiają naukę angielskiego i normalne życie to Kura chwilowo za nie podziękuje.
Kura nie chciała zostawić świeżo przybyłej na pastwę losu, więc poprosiła swoje francuskojęzyczne koleżanki o pomoc i opiekę nad nową koleżanką. Wszystkie się ucieszyły, że do szkoły przybył ktoś nowy z Europy, a klub francuskojęzycznych rośnie w siłę. Zgodnie ustaliły, że każda zajmie nową koleżanką jeden dzień w tygodniu do czasu gdy Et się nie przyzwyczai do życia w Singapurze. Podczas spotkania z Et Kura powiedziała:
- Wiesz ja nie mam za dużo czasu, ale w szkole naszych dzieciaków jest kilka mam francuskojęzycznych. Codziennie spotkasz się z kimś innym na dwie, trzy godziny i jedynie poniedziałek zostanie ci wolny.
- Ta Jednolitrowa to muzułmanka? - zapytała Et
- Tak - odpowiedziała Kura
- To ja się z nią nie chcę spotykać, bo ja się muzułmanów boję - powiedziała Et.
Kura czytuje gazety, wie mniej więcej co wyprawiają wariaci zasłaniając się Allahem, ale:
- Czy to powód by bać się wszystkich zwolenników religii wielkiego proroka?
- Czy to wina skromnej i pobożnej Jednoliterowej, że wyznaję tę samą religię co banda idiotów?
15 komentarze:
Chciałabym się w końcu przywitać, bo bloga czytam z zapartym tchem od dłuższego czasu. Miło, że znajdujecie na niego czasu i chcecie się dzielić tym wszystkim dzielić. Spóźnione życzenia urodzinowe dla syna :).
Francuzkę pewnie wiele w życiu ominie, jeśli nie będzie po prostu sprawdzać, czy ktoś inny to dobry człowiek, zasłaniając się uprzedzeniami.
Właśnie nadrobiłam zaległości w czytaniu bloga, a na koniec taki kwiatek. :( Takie sytuacje niestety tylko pogłębiają moje uprzedzenia do Francuzów - zapatrzonych w siebie, ograniczonych hipokrytów i rasistów, których społeczeństwo jest bardziej kastowe niż Indie. Miałam kiedyś wątpliwą przyjemność z nimi pracować. Nigdy więcej.
A.
co prawda to prawda- nasz kraj moze przez zbitki od wielu pokolen roznych narodow jest naprawde tolerancyjny. ja obecnie w szwajcarii mam wrazenie,ze robie wieksza furore ze swoim jezykiem niz osoby o innych kolorach skory czy chustach na glowie. szok a niby cywilizownay kraj :) wiec tylko sie ciesz,ze mozesz poznac wielu wartosciowych ludzi bez patrzenia na to skad pochodza. i takich dobrych osob jak Jednoliterowa wiecej Ci zycze.
nie mialam mozliwosci wczesniej bo mi blogger odmawial posluszenstwa - wszystkiego naj z okazji urodzinek :) pozdrawiam jak zawsze
Anonimowy, pleciesz identyczne głupstwa jak Et.
Kuro, mysle ze uprzedzenia jakie ma Et nie są niczym niezwykłym we współczesnej Europie. Wynikają ze strachu, ale ten łączy sie bardziej z niewiedzą niż osobistymi doświadczeniami.
Strój Jednoliterowej jest pewną tarczą, która odgradza ją od świata zewnętrznego, wielu ludzi może to onieśmielać. Niektórym trudno sie przebić przez te wszystkie uprzedzenia. Pisałaś, ze w domu Jednoliterowa sie odsłania, wiec moze takie spotkania unaocznią Et, ze nie jest ona wariatką i nie ma pod ciuchami małej bomby. Moze z czasem Et oswoi sie z odmiennościami i uspokoi. A tym samym ty pozbędziesz sie obowiązku niańczenia jej ;)
Kura nie powinna chować głowy w piasek jak struś i dobitnie wytłumaczyć Et jak wiele traci przez takie uprzedzenia....
Ja pewnie bym jej odpowiedziała że ma szczęście że Jednoliterowa zgodziła się nią zająć bo przecież Francuzi są okropni bo jedzą żabie udka, ślimaki i inne paskudztwa.
Moja koleżanka mieszkająca w WB będąc na wycieczce w Portugalii poznała w barze pewnego Kubańczyka. Po miłej krótkiej rozmowie Kubańczyk mocno się zdziwił że koleżanka (zresztą bardzo ładna i zgrabna dziewczyna) jest Polką... "bo na Polkę nie wygląda, wszystkie Polki się nie myją i nie golą nóg!",
na co w odpowiedzi otrzymał ripostę że on też nie wygląda na Kubańczyka bo wszyscy z Kuby handlują nielegalnymi cygarami i alkoholem.
moze Francuzka ma zle doswiadczenia z Francji zwiazane wlasnie z Muzulmanami?? ja poznalam paru w UK i tez juz niestety jestem mocno uprzedzona...
Przecież Turczynka to też na 90% muzułmanka... Dziwna kobieta
do AniaSz:
Nie, nie plotę głupstw. Jestem uprzedzona do Francuzów jako nacji, co nie znaczy, że nie mam wśród nich dobrych znajomych, z którymi utrzymuję regularny kontakt. Nie przekreślam z góry pojedynczych osób tylko dlatego, że są Francuzami.
Miałam kiedyś szefa Francuza, był moim bezpośrednim przełożonym, jednym z dwóch kierowników działu. Wyobraź sobie, że przez cały rok, jaki tam wytrzymałam, nie odezwał się do mnie słowem. Wszystkie polecenia wydawał mi na piśmie albo na drzwiach swojego gabinetu zostawiał kartkę z informacją, o której wróci. Kiedy szefostwo firmy zatrudniło mu osobistą asystentkę, porozumiewał się ze mną za jej pośrednictwem. Jak mi wówczas wytłumaczono, różnica między stanowiskiem moim a jego była zbyt duża, by się ze mną bezpośrednio komunikował. I niestety, nie był to przypadek odosobniony. :/
A.
I żeby nie było: Francuzi to jedyna nacja, której nie lubię.
Do francuskojęzycznych osób innego pochodzenia nic nie mam. :)
A.
Ale dlaczego Kura ma cokolowiek komukolwiek tlumaczyc? Czemu to mialoby sluzyc?
Mimo,ze jej uprzedzenie moze wydawac sie komus irracjonalne, to nie znaczy, ze zaraz jakas obca osoba ma je korygowac.
Byc moze z czasem Francuzka, jak juz troche poprzebywa w towarzystwie roznym, sama sie przekona, ze Jednoliterowej nie trzeba sie bac :)
A jesli nie, to jej strata i juz.
Anonimowy -
ale Ty widzisz, ze Twoje podejscie do Francuzow jest dokladnie takie samo, jak podejscie Francuzki do Muzulmanki?
Oceniasz cala nacje opierajac sie na szefie idiocie, podobnie jak Francuzka opiera swoje uprzedzenie na info, badz doswiadczeniu z jakas grupa Muzulmanow - bo na pewno nie zna wszystkich :)
"co prawda to prawda- nasz kraj moze przez zbitki od wielu pokolen roznych narodow jest naprawde tolerancyjny" - sorry, ale nie cierpie takich uogolnien, bo najczesciej tym wlasnie sa - ogolnikami.
Polacy ani sa mniej, ani wiecej tolerancyjni jesli chodzi o podejscie do innych nacji.
Pierwszy przyjazd mojego meza (cudzoziemca) do Pl jest tego idealnym przykladem :)
W Polsce wiecej osob jest uprzedzonych do ludzi z powodu innego koloru skory albo do naszych sasiadow zza granicy wschodniej (Ukraina, Rumunia, Bulgaria- troche uwazamy sie za takich lepszych od nich), natomiast wobec zachodu mamy nadal mnostwo kompleksow.
A co do tej tolerancji polskiej- ja mieszkajac wlasnie w UK dopiero mialam okazje poznawac takie rozn kultury, bo tam tak jak w wielkim tyglu przybywaja ludzie z calego swiata, muzulmanie takze. I do nich nie bylam nigdy uprzedzona, ale po osobistych doswiadczeniach ~(pare spotkanych i poznanych osob) a takze pobycie wakacyjnym w kraju muzulmanskim uwazam ze ta kultura jest tak wroga dla kobiety, ze boje sie nawet na sama mysl co by bylo jakby Islam opanowal swiat... a sporo Polek nadal o tym nie wie, naiwne sa, awet umawiaja sie z mezczyznami z tamtej kultury. A osoby ktore mieszkaja w krajach typu Wielka Brytania, Niemcy czy Francja maja stycznosc z ta kultura na co dzien, wiedza co ona ze soba niesie i dlatego sa tak niechetnie nastawieni. Oczywiscie - jest zachowana jakas tam polityczna poprawnosc, ale tak naprawde to w tamtych krajach nikt ich nie lubi i zyja w swoich wlasnych odseparowanych 'gettach'. Jeszcze na dodatek teraz pojawily sie te problemy z zaslanianiem twarzy przez kobiety - co w kulturze europjeskiej jest nie do przyjecia zwlaszcza w pewnych sytuacjach bo u nas np. bardzo wazna jest mimika twarzy. I gdy pare krajow postanowilo wprowadzic zakaz calkowitego zaslaniania twarzy to oczywiscie spolecznosci muzulmanskie wszczely bunt, ze zachod ich uciesnia, jest nietolerancyjny, i nawet pojawily sie grozby zamachow.
Ja kulture Islamu uwazam za jedna z najbardziej wrogich dla kobiety.
Reyka, tylko że ja jestem uprzedzona wyłącznie do Francuzów, a znaczna grupa Francuzów, których poznałam, jest uprzedzona do wszystkich, którzy Francuzami nie są. A przynajmniej traktują ich jak gorszych od siebie. Mój szef to tylko jeden z przykładów.
Jak pisałam, swoje zdanie na ich temat mam, co nie znaczy, że zamykam się na znajomości z nimi, bo wiem, że nie wszyscy są tacy. Zdarza mi się z nimi współpracować, ale tylko na zasadzie równorzędności stanowisk, bo kolejnego szefa bym nie zniosła. Za dużo nerwów kosztował mnie tamten.
A.
Prześlij komentarz