- Coś jest - powiedział Przychówek zaglądając do skrzynki pocztowej
Kura też zajrzała do środka i zobaczyła dość dużą kopertę. Adres napisany ręką jej mamy zmusił ją do mało racjonalnych ruchów i wyjęcia koperty bez otwierania skrzynki. Złapała kopertę w dwa palce i wyciągała jednym ruchem. Singapurscy projektanci skrzynek nie pomyśleli, że ktoś może wpaść na taki pomysł więc otwory zrobili tak wielkie jak wlot do tunelu.
- Zobacz napisali, że przesyłka zniszczyła się w transporcie. Dziadki całe 16 złotych na przesyłkę wydali, a ona się zniszczyła - powiedział dzieciak patrząc na ofoliowaną paczkę
- Ciekawe co z owej przesyłki zostało? - martwiła się Kura
W domu delikatnie przecięła folię, pierwszą brązową kopertę i drugą białą. Wydawało się jej, że przesyłka jest nienaruszona do czasu aż zobaczyła jedną z czterech torebek białego barszczu, który jej rodzice wysłali na święta. Torebka zupy była uszkodzona, ale nie było to uszkodzenie transportowe. Ktoś celowo obciął kawałek by dostać się do wnętrza.
- Pewnie był ciekawy co takiego jest w paczkach z tajemniczymi napisami - pomyślała Kura
W tamtej chwili zapragnęła zobaczyć minę człowieka, który po otworzeniu pakunku stwierdził, że w środku jest mąka, mleko w proszku, skrobia ziemniaczana suszone drożdże i warzywa oraz trochę substancji konserwujących. Ten kto dobierał się do barszczu okazał się wyjątkowo kulturalnym człowiekiem. Kura była mu wdzięczna, że otworzył jedną paczkę, a nie wszystkie.
- Pewnie z powodu sprawdzania zawartości paczki przez Wielkiego Brata czekaliśmy na nasze zupki tak długo - pomyślała
Odruchowo spojrzała na deklarację celną i śmiała się do łez. W miejscu gdzie wpisuje się zawartość paczki widniał napis: zupa biały barszcz oraz soup adj borsch.
Podczas rozmowy z rodzicami Kura dowiedziała się, że mieli ogromne trudności z nadaniem owej przesyłki. Pani na poczcie nie wiedziała, gdzie leży Singapur ani jakim językiem się tam mówi. Gdy dwoje emerytów wytłumaczyło pani z poczty, że Singapur jest anglojęzycznym krajem w Azji, pani przetłumaczyła (przy pomocy słownika), że zupa biały barszcz to: soup adj borsch.
Szczerze mówiąc mogło być gorzej, miła pani w miejscu soup adj borsch mogła wpisać wszystko, a Kura do której adresowana była owa przesyłka zamiast planować kiedy ugotuje ów barszcz, musiałaby się tłumaczyć przed singapurką policją, że nie miała wcale zamiaru wciągać białego proszku nosem.
5 komentarze:
Zabójcze tłumaczenie ;D
Pozostaje mi życzyć smacznego ;))
Ktos chetny do rozszyfrowania takiej perelki jak "Denmark from chicken"? ;)
A swoja droga nieudolnosc firm transportujacych przesylki do SG jest zadziwiajaca. WSZYSTKIE (nie przesadzam!), ktore do tej pory dostalismy, rowniez ulegly uszkodzeniu w czasie transportu... Hmmmm...
Pozdrawiam,
M.
dobre dobre :) jak zawsze padlam ze smiechu :)
no jak - Dania z kurczaka, oczywiście! :))))
pozdrawiam poświątecznie
ajdekato
Nioch :D
Nie zapomnę jednego translatorowego mistrzostwa świata: mr. van Dijk = pan furgonetka Dijk :D
Prześlij komentarz