Po cichutku Tamilowie rozpoczęli Nowy Rok. Chociaż społeczność Tamilska jest bardzo liczna w Singapurze to tamilski Nowy Rok nie jest świętem publicznym i dniem wolnym od pracy. Właściwie nigdzie nie było żadnej informacji. My dowiedzieliśmy się o tym święcie z internetu. Singapurscy Tamilowie czyli przybysze z indyjskiego stanu
Tamil Nandu lub ich potomkowie, 13 kwietnia rozpoczęli rok 5114. Już po święcie Kura pytała swoje tamilskie koleżanki:
- Jak świętowałyście Nowy Rok?
Wszystkie odpowiadały smutno, że bardzo starały się świętować, ale święta za granicą to nie to samo co w rodzinnym domu.
- Mi jest co roku trudniej - powiedziała pani P
Z ogromną szczerością opowiedziała Kurze o obyczajach Noworocznych w jej rodzinnym domu. Wieczorem dnia poprzedzającego należy ułożyć przy łóżku biżuterię, orzechy, owoce i ryż by móc je zobaczyć zaraz po przebudzeniu. Ma to zapewnić szczęście w całym roku. Wczesnym rankiem trzeba wziąć kąpiel i założyć nowe ubranie. W nowych ubraniach wszyscy powinni iść do świątyni i modlić się o powodzenie, a potem zjeść specjalny posiłek, którego najważniejszym elementem jest:
pongal składający się z części słodkiej i ostrej.
By zapewnić sobie dobrobyt powinno się pomalować mieszkanie i ułożyć przed drzwiami
kolam, ale tego w Singapurze robić nie wolno.
Rozsypanie czegokolwiek na klatce schodowej może oznaczać mandat, a pomalowanie wynajmowanego
mieszkania bez zgody właściciela może być przyczyną kłopotów.
Pani P zrezygnowała z malowania mieszkania i usypywania kolam-u. Jej dziecko tego dnia szło do szkoły, więc kupiła nowy mundurek, a po odwiedzeniu świątyni poszła do swoich przyjaciół i zgodnie z tradycją dała im pieniądze. Nie mogła kupić hinduskiej koperty więc przyjaciele pani P dostali singapurskie dolary w chińskiej kopercie.
Życie w wielokulturowym społeczeństwie jest fajne i ciekawe, ale czasem zmusza do rezygnacji z własnych przyzwyczajeń i tradycji. Kurza rodzina nie zjadła ani makowca na Boże Narodzenie, ani sernika na Wielkanoc, ale za to mogła witać Nowy Rok, aż
sześć razy przez zaledwie piętnaście miesięcy.
3 komentarze:
no niestety,ciezko kultywowac tradycje czy wierzenia bedac na emigracji,cos wiem na ten temat...mimo,ze polskich sklepow i polek z polskim jedzeniem w marketach u nas pod dostatkiem ,to jednak nigdy nie bedzie smakowalo jak w Polsce.
A jak u was z tesknota i nostalgia?Mnie mimo,ze to juz 10 lat nadal dopada od czasu do czasu..;)
Tęsknimy to chyba oczywiste, ale sami nie wiemy jak by nam się żyło w Polsce. Gdybyśmy stąd wyjechali tęsknilibyśmy za tutejszym życiem i tymi ludźmi, których ku musielibyśmy zostawić. :)
W Singapurze moi są hinduscy sąsiedzi mają kolam nakleję zamiast wycieraczki. Kupuje się to "u Musafy", może pani P ta informacja się przyda.
Pola T
Prześlij komentarz